19

537 29 3
                                    


-Szczęśliwy traf!!!!-w moich rękach pojawiła się gaśnica. Odrazu przystąpiłam do próby ratowania mojego domu.

____________________________________

Po dłuższym czasie wszystko znowu było w porządku. Nie licząc większości spalonych rzeczy. Usiadłam skulona pod oknem...
-Tikki odkropkuj.-Znów byłam zwykłą dziewczyną.
-Marinette? Wszystko w porządku? - zapytała czerwona istotka. Nie odpowiedziałam. Schowałam głowę w kolanach...
-Mari...
-Tikki ja nie daję rady...-wybiegłam z domu. A kwami schowało się do mojej torebki.
Powoli szłam zaśnieżonym chodnikiem. W oddali zobaczyłam Katlin. Dotykała ręką ludzi i śmiała się. Przypatrzyłam się pewnej dziewczynie, którą dotknęła. Kopnęła ona pobliski kosz. Krzyczała na innych. Nagle tupnęła nogą.
-idźcie z tąd przeklęte gołębie!!
Po co istniejecie? I tak nikt was nie lubi...!
-Ona... Nie jest taka jak my... To poprostu kolejna ofiara akumy.-szepnęłam do siebie.- tylko...
Dlaczego nam się nic nie stało...?-zwróciłam się do Tikki.
-Wasze miracula was chronią, gdy jesteście  przemienieni, lecz bez maski jesteście bardziej odporni na takie rzeczy. I możecie w każdej chwili stać się źli, markotni.
-czas na przemianę... -popatrzyłam na czerwone stworzonko i wbiegłam w opuszcząną ulicę-Tikki kropkuj!- po chwili byłam już bohaterką Paryża. Szybko namierzyłam Katlin.
-O hej biedronko!- dała ręke na moje ramię. Ja ztrąciłam jej rękę.
-I co? Już wiesz kto stoi za tym pożarem twojego domu?
-Co?
-Myślisz że nie wiem?-zaśmiała się. - ja wiem wszystko-przybliżyła swoją twarz do mojej mówiąc to.
-Niby co wiesz? Że ratowałam ten dom?
-Twój dom-podkreśliła.
-A tak pozatym-przyglądnęłam się jej.-Ty wogóle masz jakieś moce?-zauważyłam jak zrobiła krok w tył i przytrzymała jeden z największych kwiatów na jej sukience.
-Może mam może nie...ale mam prośbę omówmy wszystko za 5 minut przy muzeum.-I po chwili już jej nie było...
-To jest trochę podejrzane...-powiedziałam sama do siebię...
-Co takiego?-usłyszałam dobrze znany mi głos.
-Chodzi o Katlin... Ona jest ofiarą akumy.
-Co? W sumie można było się tego spodziewać...
-Chodźmy mam z nią coś "omówić". Ty wszystko obserwuj. Musisz wkroczyć do ak-
-Czyli Ciebie uratować w razie potrzeby.- Uśmiechnął się zalotnie.-Nie martw się w razie czego zawsze służe pomocą.-przyciągnął mnie do siebie. Przewróciłam oczami i delikatnie go odepchnęłam.
-No chodź już ty "ratowniku".





____________________________________

Przepraszam za tą dłuuuugą nieobecność...

Ale...

1.Nie miałam weny
2.Nie miałam czasu
3.Nie chciało mi się 😅

Wynagrodze Wam to jakoś 😏❤

____________________________________












Za wszystkie błędy w tym rozdziale przepraszam 😶

Ladrien (zakończone) ❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz