3

1K 62 8
                                    


~Zwyczajny dzień a
                       pełen wypadków~

~Marinette~

Rano wstałam cała obolała. Bolały mnie mięśnie i kości.Z trudem wstałam i powlokłam się do kuchni. Rodziców nie było. Dlaczego? A no tak pojechali na spotkanie z ciotką Isabellą.Wyciągnęłam z lodówki karton mleka. Poszukałam talerza i nalałam do niego mleka. Oczywiście połowe wylałam...
Nawet śniadania nie moge zjeść!?
Poszłam do szafki i wyciągnęłam apap . Wziełam jednom tabletkę i popiłam wodą. Następnie wziełam się za śniadanie.Ale zjadłam tylko trochę... Bo tak kręciło mi się w głowie że nie trafiałam do talerza.
-Marinette? Co ci jest?
-Nic t-t-t *kicha*
-Marinette! Jesteś chora! Zostajesz w domu.
-Nie tikki... Nie mogę...bo dzisiaj mamy tą zapowiedź o tym pokazie talentów.-poszłam na górę. Przynajmniej tak mi się wydawało. Weszłam w ścianę.
-Ała-chwyciłam się za głowę.
-Dalej chcesz iść do szkoły?
-Tak!-Tym razem trafiłam na schody i poszłam na górę. Jakoś się ubrałam, nie związałam tylko włosów bo mi się nie chciało. Wzięłam plecak i torebkę. Wsypałam tam trochę ciastek i wyszłam. Oczywiście 2 razy weszłam w słup...

~Adrien~

Marinette dziwnie się zachowywała. Wchodziła w słup. Nagle weszła na przejście, na czerwonym!?
-Plagg wysuwaj pazury!-Przemieniłem się w krzakach. Auta jechały prosto na nią! Szybko wziołem ją z przejścia pod szkołę.
-Dziewczyno! Co ty robisz?! Na czerwonym?!
-W-wy-w *kichnięcie*-Spojrzałem na nią. Widać że była chora i kręciło jej się w głowie.
-Czemu nie zostałaś w domu?
-Nie mogłam . Dzisiaj pani ma omówić coś ważnego. *kaszel*
-Jest zima! Idź do domu i się kuruj.
-Ale?
-Nie ma żadnego "ale". -Wziołem ją i weszłem przez okno. Położyłem do łóżka i przykryłem kołdrą.-Leż tu.-Zeszłem na dół i zrobiłem jej gorącą herbatę. Podałem i powiedziałem jej że mój kolega Adrien dziś ją odwiedzi.Następnie zamkłem okno i wyszedłem drzwiami na dole.

~Marinette~

Nie wiem kto to był... Jakoś wszystko mi się zamazało. Na początku myślałam że to Adrien. Bo słyszałam jego głos. A później uświadomiłam sobię że to czarny kot. Ponieważ słyszałam jak otwiera moje okno oraz czułam szybki, zimny powiew wiatru.
Mam nadzieję że uda mi się pójść na te spotkanie o 24.00...
-Tikki?
-Tak Marinette?
-To był czarny kot?
-Tak.
-Wydawało mi się że to Adrien...-W tedy przyszła mi myśl: A jak Adrien to czarny kot?! Nie! Na pewno nie!!
Marinette ta choroba źle na ciebie działa! Wypiłam herbatę i poszłam spać. Myślałam o mojej myśli... Może lepiej to sprawdzić? A może nie? Po moich rozmyślaniach usnęłam.

Ladrien (zakończone) ❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz