.5. Klaustrofobia

45 7 17
                                    

Hejka. Zacznę od dedyka. Tak więc rozdział dedykuję MiriamSungrayss za jej Blaisa i posunięcie pomysłu na fach dla niego. ;*
PS.
Wiem, że głosowanie wygrała narracja pierwszoosobowa, jednak jak pewnie zauważyliście w poprzednim rozdziale trzecioosobowa daje mi większe pole manewru. Więc przepraszam, ale zostanę jednak przy 3-os. Mam nadzieję, że Mi wybaczycie.

- Więc zostaliśmy sami. - wampir uśmiechnął się lekko, upijając czerwony płyn ze swojego kieliszka.
- Nie do końca. - dziewczyna nie mogła się oprzeć, by go nie poprawić - Otacza nas tłum istot, jeśli nie zauważyłeś. - na jej usta wypłynął złośliwy uśmieszek.
- Mogę to zmienić. - stwierdził tajemniczo wampir patrząc jej prosto w oczy, po czym zerwał kontakt wzrokowy i gestem objął całą łąkę, do niedawna tak gwarną i pełną, teraz cichą i pustą.
- Gdzie my jesteśmy? - głos elfki zdarzał lekko, z niepokoju.
- Spokojnie. - wampir wciąż się uśmiechał, jakby zupełnie nic się nie stało - Stworzyłem tylko barierę wokół nas. Teraz jesteśmy sami.
- Skoro stworzyłeś barierę, to jak z niej mogę wyjść? - Edelin starała się nie pokazywać jak bardzo się boi. Bariera to inna nazwa klatki, a klatka jest mała i ciasna, a ciasne jest złe.
- Mogę ją zdjąć jeśli chcesz. - zaproponował, przyglądając się jej uważnie.
- Proszę. - jęknęła cicho, z trudem łapiąc powietrze. Zaczynała się dusić. Wampir widząc to o nic nie pytał, tylko pozbył się osłony i znów wrócili na gwarny bal. Gdy tylko do Edelin dotarł szum otaczających ją istot odetchnęła z ulgą, jednak niedotleniony organizm nie był w stanie utrzymać jej w pionie. Runęła więc na ziemię i gdyby nie szybka reakcja mężczyzny prawdopodobnie przeżyła by drugi raz dzisiaj spotkanie pierwszego stopnia z kwiatkami.
- Co się stało? Nic ci nie jest? -spytał zatroskany, powoli ją sadzając.
- Klaustrofobia. - mruknęła niechętnie. Najgłupszy lęk, jaki mógł się jej trafić.
- Rozumiem. Nie wiedziałem.
Siedzieli tak chwilę, aż dziewczyna poczuła się na siłach, by wstać. Wampir rzecz jasna pomógł jej wstać. I znów stali na wprost siebie, uwikłani w grę spojrzeń, gdy przez myśl jej przeszło, że wciąż nie wie jak się do niego zwracać. Właśnie chciała go o to spytać, gdy nad łąką poniósł się spokojny głos
- Zapraszamy na debatę.
- Idziemy? - zaproponował oferując jej szarmancko ramię
- Mhm. - przytaknęła ochoczo i razem ruszyli w stronę jeziora.

No cześć.
Mam nadzieję, że się podoba.
Liczę, że powiecie coś od siebie. ;) jakiś szczery komentarzyk...
A właśnie... Zapomniała bym.

Jaka istota ma się teraz pojawić??

Zagrasz? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz