.7. Elais

33 6 7
                                    

Zamykam oczy, pragnąc stąd zniknąć, albo żeby to się nigdy nie wydarzyło.
- Edelin? Gdzie jesteś? - usłyszałam tuż obok krzyk przerażonego wampira.
Otworzyłam więc oczy, by upewnić się, że stoi obok. I stoi.
- Tu jestem. - odparłam, lecz on chyba mnie nie usłyszał.
Chciałam go klepnąć w ramię, jednak gdy wyciągnęłam rękę dotarło do mnie, że mnie nie ma!
Chwila!
Zamrugałam gwałtownie, energicznie ruszając rękoma przed swoją twarzą. Czuję, że nimi macham, jednak ich nie widzę. Czy ja...
Czy ja zniknęłam?
Jak to możliwe?
Rozejrzałam się panicznie wokół. Wszyscy, których ogłuszył mój wrzask szukają źródła, jednak wygląda to tak, jakby mnie nie widzieli.
Ruszyłam powoli, uważając, by nikogo nie dotknąć. Gardło mam ściśnięte i czuję, jak do oczu napływają mi łzy.
To miał być fantastyczny dzień, a tymczasem wszystko zaprzepaściłam.
Gdy już udało mi się wyminąć tych wszystkich ludzi, puściłam się pędem do lasu.
Jestem niebezpieczna. Stanowię zagrożenie dla wszystkich. Już dłużej nie mogę powstrzymywać łez, więc pierwszy raz od 8 lat pozwalam im popłynąć, a z mojego gardła wydobywa się cichy szloch.
- Już po wszystkim. - usłyszałam nagle przed sobą.
Powoli podniosłam głowę. Kilka kroków ode mnie siedzi jakieś stworzenie, jednak jest tu na tyle ciemno, że jestem w stanie dostrzec jedynie zarys tej postaci.
- Widzisz mnie? - odezwałam się ledwie słyszalnie
- Może nie ciebie jako taką, bo jest strasznie ciemno, ale widzę ciepło, które wytwarzasz. Zresztą. Trudno, żebym widział normalnie kogoś, kto zniknął nagle na oczach tłumu. Wiem, że kameleony potrafią się maskować, że duchy znikają, bo nie mają ciał, ale pierwszy raz zdarzyło mi się coś podobnego.
- Byłeś tam?
- Tak. Słyszałem jak wrzeszczysz i widziałem, jak inni zatykają uszy i padają. Widziałem też jak w jednej chwili się rozpływasz. Na początku zniknęłaś całkowicie, ale w miarę, jak się przemieszczałaś zaczęłaś wytwarzać ciepło.
Siedziałam tak, wpatrując się w niego. W ciemności jedynym jasnym punktem w jego sylwetce są świecące złote oczy. Znaczy... Nie to, że świecą Jak latarnie czy coś. Po prostu są jasne. Słuchałam tego, co mówił z niedowierzaniem. Wychodzi na to, że się rozmyłam, gdy pomyślałam, że chce zniknąć. Ale skoro mi się to udało, to może uda mi się też to odkręcić. Chwila...
- Skąd wiesz, że nic im nie jest, skoro mnie śledziłeś? - zadałam pytanie, które dopiero teraz przyszło mi do głowy.
- Nikt nie mówił, że cały czas. - stwierdził, wybuchając ostrym śmiechem - W lesie łatwo cię było znaleźć. A co do tamtych... Elais się nimi zajęła osobiście.
Aż się poderwałam. Elais to najpotężniejsza istota o jakiej słyszałam. Podobno nigdy nie pokazuje swojej prawdziwej postaci, ale od razu wiadomo, że to ona.  Zawzięcie zaczęłam myśleć o tym, co narobiłam. Przecież Elais nie pojawia się bez powodu.
Nigdy.
Na pewno kara mnie nie ominie.

Cześć.
Jestem ciekawa, czy wolicie, żeby Elais była wyniosła, czy okazała się dla Edelin jak siostra??

Zagrasz? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz