Wszedłem do środka i zauważyłem, że na kuchennym blacie widnieje ciasto. Spalone, ale ciasto.
- Jestem, jestem. Nie musisz krzyczeć.
Posłał mi przepraszające spojrzenie. Mimo tego nadal patrzyłem na to wszystko z niedowierzaniem.
- Co? Jak? Co?
Nie wiedziałem jakie pytanie zadać. Nezumi wziął wdech i przez chwilę myślał jakby to logicznie wytłumaczyć.
- Chciałem upiec dla nas ciasto... - spojrzał się na spalonkę - ehh. Chciałem cię także przeprosić za tamtą akcję oraz poprosić, czy mógłbym iść jutro z tobą na trening...
Na sercu zrobiło mi się cieplej. Nie wiedziałem, co powiedzieć, więc podeszłem i bez słowa go przytuliłem. Poświęcał się dla mnie jak nikt inny. Jestem mu za wszystko niezmiernie wdzięwczy i zdaję sobie sprawę z tego, że nie dałbym mu rady się odwdzięczyć. Zrobił dla mnie tak wiele, a ja tak mało. Jestem egoistą...
- Dziękuję, Nezumi... Za wszystko i za nic, dziękuję.
Niebieskowłosy przytulił mnie mocniej, po czym ja zrobiłem to samo. Trwaliśmy tak przez jakiś czas. Minutę, dziesięc, nie wiem. Straciłem poczucie czasu. Wtem nagle mój przyjaciel się odsunął i zapytał znowu.
- Mogę iść z tobą na trening?
- Nie wiem, czy to dobry pomysł...
Zdziwiony chłopak patrzył się na mnie wzrokiem, który jakby pytał za niego, "czemu?". Bo... Bo wiem, że zezłościłbyś się na Haru gdybyś zobaczył, jak się zachowuje w stosunku do mnie. Ja to znoszę, ale tobie puściłyby nerwy. Taka jest prawda, ale nie powiem mu tego.
- Wiesz... Będziesz mnie rozpraszał...
- Obiecuję, z nawet mnir nie zauważysz! - Nie dawał za wygraną, ale nie mogłem przegrać. Nie w tej sytuacji. - Proszę...
- Chciałbym się zgodzić, ale tak będzie lepiej, uwierz.
Mój przyjaciel wnet posmutniał i już nie prosił. Stracił nadzieje? Nie... Nezumi zawsze będzie miał w sobie chociażby ziarenko nadziei. Patrzyłem mu się na twarz, gdy nagle usta poruszyły się w niemym " proszę". Serce mi się kraja, kiedy na to patrzę. On daje mi wszystko czego tylko zapragnę, a ja nie pozwalam mu nawet na takie coś. Mam powody, ale to i tak jest niesprawiedliwe. Tak. Nie. Tak. Nie. Kurde.
- Doooobra.
Westchnąłem zrezygnowany, a twarz Nezumiego momentalnie się rozświetliła. Możnaby rzec, że kamień spadł mi z serca. Owszem. Do żołądka.
- Dziękuję, Shion!
Nezumi nie ukrywał radości, jaką przyniosła mu ta odpowiedź. Nie szczędził także gestów. Pociągnął mnie za rękę na środek pokoju, po czym drugą objął w talii i zaczął tańczyć. Nie rozumiałem, co się właśnie działo, ale dałem się porwać chwili. W moim brzuchu także zaczęła się drobna potańcówka, w której główną rolę zagrały przysłowiowe motyle. Niebieskowłosy widząc mój wyraz twarzy powiedział tylko "kiedyś ci obiecałem". Przez moją głowę przeszło wspomnienie z tamtej nocy, a na twarz wdarł się soczysty burak, przez, co Nezumi zaczął się śmiać. Tańczyliśmy tak do momentu, w którym nie ujrzeliśmy zdziwionych twarzy Lucyfera i Shiro.
- Dziękuję panu za taniec.
Ukłonił się, a ja zaśmiałem się lekko zestresowany, niewiedząc, co powinienem zrobić. Spojrzałem się na fioletowowłosą, której z twarzy nie schodziło zdziwienie.
- Coś się stało?
CZYTASZ
Zaufaj mi
Fantasy~Shion, nie ważne co się stanie... zaufaj mi. Zaufaj mi jak nigdy nie ufałeś innym.~ Cichy szum drzew i promyki słońca przebijające się przez koronę drzewa pod którym odpoczywam. Drzewa, tego samego pod którym leże co roku o tej samej porze i wsp...