James siedział na przeciwko swojej żony i zastanawiał się nad tym, kiedy to wszystko minęło. Ten etap, kiedy trzymali się za ręce, a on głaskał jej dłoń, kiedy starał się o nią, a ona śmiała się z jego zalotów, kiedy był gotowy zrobić dla niej wszystko. I co najważniejsze, zastanawiał się, kiedy przeminęła jej uroda. Co się stało z piękną, kruczowłosą kobietą, którą spotkał na studiach? Była wtedy taka pociągająca, inteligentna, skromna. Opinie studentów były różne, ale mu ogromnie podobała się jej drobna twarzyczka i ciało, szmaragdowe oczy i nieśmiały uśmiech.
Teraz żona przypominała cień dawnej siebie. Włosy miała rozczochrane, byle jak spięte w koka. Ubrana była w pogniecioną koszulę w kwiatki i jakieś luźne jeansy. Nieumalowana, siedziała i powoli przeżuwała śniadanie. Okropnie go to wkurwiało. Szczególnie to, że siedziała zgarbiona i lekko kiwała się w tył i w przód.
Spojrzała na niego pytająco, a on spuścił wzrok. To też go wkurwiało. Nigdy nic nie mówiła w takiej sytuacji, tylko gapiła się tymi szmaragdowymi ślepiami. W sumie nawet nie wiedział skąd taka irytacja ogarniała jego umysł. Próbował sobie przypomnieć od kiedy zaczął tak myśleć o swojej żonie, jak o irytującej istocie.
Poczuł wstyd. Pojawiło się nowe uczucie. Żal i litość. James uświadomił sobie, że jego żona wywołuje u niego jedynie dwa stany. Gniew, irytacje, rozdrażnienie lub współczucie i litość. Skrzywił się na tą myśl, a ona ponownie spojrzała na niego pytająco.
– Masz dżem na koszuli – powiedział chłodno i tym razem nie spuścił wzroku. Natomiast ona wzruszyła tylko ramionami.
Gdyby na studiach dowiedział się, że tak będzie wyglądało jego życie z Janice, w życiu by się na to nie zgodził. Na to, żeby oglądać ją ubrudzoną dżemem na dekolcie i wzruszającą ramionami z tą głupią miną.
W co ja się wplątałem?, pomyślał. Najgorsze było to, że ich małżeństwo trwało zaledwie cztery lata, a on miał już dosyć. Zaczął w głowie układać scenariusze, jakby zareagowała Janice na wiadomość o rozwodzie, gdy nagle jego żona wstała od stołu, podeszła do niego i poprawiła jego przekrzywiony krawat. Zrobiła to bardzo delikatnie i z wielką troską, uśmiechając się przy tym nieśmiało. Jej uśmiech był taki sam jaki posyłała mu na studiach, kiedy widywali się w bibliotece.
Zaglądała znad książek i uśmiechała się do niego. Tylko wtedy była atrakcyjniejsza. Dziwiło go to, że ta kobieta tak się zmieniła. Miała dopiero trzydzieści cztery lata, a wyglądała na o wiele starszą i niechlujną, w przeciwieństwie do niego. Przez te kilka lat schudł i zmężniał. Wyglądał bardzo dobrze, ubrany w czystą koszulę, czarny krawat i ciemny garnitur oraz srebrny zegarek, widniejący na prawym nadgarstku. Ciemne włosy miał ostrzyżone na krótko, świeżo ogolony zarost ukazywał męską, silną szczękę. Był przystojnym trzydziestosześcioletnim mężczyzną.
Janice wzięła się za sprzątanie naczyń. Kolejna rzecz, która nie przestawała go zadziwiać. A mianowicie to, że potrafiła swoje życie spędzać wyłącznie na sprzątaniu. Najpierw naczynia, stół, następnie podłoga zostanie umyta na błysk. Potem przejdzie do salonu i sypialni. Wszystko będzie lśniło - tylko nie ona. Jak wróci z pracy zastanie ją zmęczoną, spoconą, oglądającą jakąś nudną operę mydlaną oraz zastanie idealnie wysprzątany dom. Powinno to go ucieszyć, że wraca do czystego mieszkania, ale mimo to James wolał ujrzeć ją w ręczniku, rozczesującą mokre i pachnące włosy... Zadbaną i piękną, taką jaką poznał na uczelni. Ale to było niemożliwe, jego żona zmieniła się w kurę domową, a jego tak to denerwowało, że miał ochotę rozwalić całą kuchnię, by dołożyć jej do sprzątania.
James wstał z krzesła i podszedł do zmywającej naczynia kobiety i przytulił się do jej pleców.
– Zmywam.
CZYTASZ
Knife called Lust / Hollywood Undead
Krótkie Opowiadania"Nienawiść. Dlaczego ludzie tak ją kochają?" Zbiór krótkich opowiadań z chłopakami z zespołu Hollywood Undead. Znajdziecie tu ciekawych bohaterów, zmagających się z różnymi problemami XXI wieku; którzy będą szukać odpowiedzi na nękające ich pytania...