~7~

220 12 20
                                    

...Po wyjściu tych przeklętych debili Harley spuściła głowe po czym zaczęła cicho szlochać. Dołączyć się do niej? Nie muszę być silna. Chociaż zachowanie mojej przyjaciółki trochę mnie zdziwiło, zawsze była taka jak ja: silna, niezależna, trochę pyskata, a teraz? To wina tego dupka. Może pożegnać się z życiem.

-Ej Harley nie płacz- powiedziałam smutno.

-Ale Jess ty nic nie rozumiesz. Wiem że byłam inna, ale teraz czuje tylko pustke i smutek- załkała cicho.

-Obiecuje, że wszystko będzie dobrze- zapewniłam przyjaciółkę chociaż sama zastanawiam się czy przypadkiem jej nie kłamie. Ehhh muszę się z tąd wydostać. Rozejrzałam się po pokoju. Ugh Jess znajć co kolwiek. Postanowiłam pobawić się w detektywa. Powoli i spokojnie oglądałam każdy kąt pokoju. Nic. Mimo to nie poddałam się dalej miałam cichą nadzieje że gdzieś leży jakiś nóż, którego wczesniej nie zauważyłam. Nagle jak na zawołanie zobaczyłam gwóźć w ścianie i to tak blisko mnie. Ledwo stłumiłam pisk. Na mojej twarzy namalował się wielki uśmiech. Harley popatrzyła na mnie z niedowieżaniem. Dobra na trzy 1...2...3... Wszystkie moje siły wykorzystałam by skoczyć razem z krzesłem, do którego dalej byłam przywiązana. Harley widząc to zachichotała lekko. Nie wątpie, że wyglądało to dość komicznie. Ale ona nie zna jeszcze mojego szatańskiego planu. Dobra jeszcze raz. Jeszcze raz iii jestem! Udało się. Narzędzie, które miało pomóc mi się stąd wydostać jest centralnie za mną. Odchyliłam się lekko na krześle i przyłożyłam gwóźć do liny. Przecierałam w prawo, lewo, prawo, lewo po dziesięciu minutach udało mi się!

-Nie wierze no normalnie nie wierze- pisnełam cichutko pocierając obolałe nadgarstki.

-Jessica...wow- tylko to udało się wydusić mojej przyjaciółce.

Uśmiechnełam się do niej wyzywająco po czym zaczełam rozwiązywać nogi. O Boże ile tu supłów. Wreszcie udało się! Jestem wolna! Podeszłam do Harley i rozwiązałam ją. Nagle usłyszałyśmy kroki. Ewidentnie zbliżały się w strone 'naszego' pokoju. Nie!!! Nie teraz błagam! Zostawili nas same przez 13 godzin bez jedzienia, bez picia, bez niczego, a teraz?! Muszą przyjść akurat teraz?! Nawet nie mam żadnej broni. W pokoju były tylko dwa krzesła, drzwi no i ten gwóźć. Dobra nie ma co się zastanawiać pociągnęłam za klamke.... Zamknięte. Super! To chyba jakieś żarty. No ale co ja se pomyślałam dwóch psychopatów zamknęło nas w pokoju, no ale zostawili otwarte drzwi tak dla jaj. Taaa, mogę pomarzyć. Czekałam na ten moment, aż drzwi się uchylą, a do środka wejdą oni. Patrzyłam tępo w ściane ze zgrozą. I wreszcie się doczekałam.

-Brawo!!!- darł się Jocker razem z brązowowłosym chłopakiem. Nie wiedziałam o co im chodzi- Brawo Jess!!! Świetnie sobie poradziłaś z tym gwoździem!

-Co?!- krzyknęłam wściekła na co oboje szeroko się uśmiechneli. Najchętniej zdarła bym im ten uśmieszek z twarzy.

-Nie denerwuj się kochana. Jest tu kamera tam- pokazał na róg pokoju... Ale przecież tam nic nie było. Jocker zauważył moje zakłopotanie.

-Tam jest taka mała czarna kropeczka jest to kamerka a reszta urządzenia znajduje się w ścianie- powiedział widocznie zadowolony swoją przebiegłością. Postanowiłam się nie odzywać. Niech się pocieszy chwilę swoją wygraną.

-Mamy dla was niespodziankę dziewczynki- powiedział zielonooki chłopak- Choć Jessica- powiedział ciągnąc mnie za nadgarstek. Gdzie on mnie prowadzi? Po chwili przede mną pokazała się wielka sala tortur. Zaczęłam się strasznie wiercić.

-Ehhh to nic nie da nie zrobię ci dużej krzydy jak będziesz grzeczna- powiedział z uśmiechem widząc moje przerażenie w oczach.- Nie zastanawia cię jak się nazywam?- zapytał mnie po chwili.

-Może tak, może nie- powiedziałam cicho.

-Luke- dodał po chwili. Gwałtownie pociągnął mnie w strone dziwnego sprzętu. Po dwóch stronach były metalowe słupy, a do każdego z nich przyczepiony był łańcuch z kajdanką (mam nadzieje że sobie to wyobrażacie;)). Przyczepił mnie do dwóch kajdanek z dwóch stron. Spodziewałam się czegoś rażącego prądem, ale nie narzekam. Luke usiadł na krześle pare metrów ode mnie.

-Czy byłabyś w stanie kogoś zabić?- zapytał.

-Nie- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

-Źle- rzekł podchodząc do mnie z batem zaraz, zaraz z czym?!

-Proszę nie- powiedziałam cicho na co ten tylko się zaśmiał. Podszedł do mnie od tyłu, zamachnął się z całej siły i uderzył mnie. Krzyknęłam. Bardzo głośno. Wręcz się wydarłam. Poczułam ciepłą ciecz spływającą po moich plecach. Rana była bardzo głęboka. Za jakieś 20 minut się wykrwawie.

- Czy to, że narobisz mi ran na plecach pomoże ci w zniszczeniu mi psychiki?!- wykrzyczałam

- Tak, najpierw rany fizyczne potem psychiczne. Zobaczysz, że już po dzisiejszych ranach nie będziesz taka cwana- syknął- Czy będziesz się mnie słuchała?- zapytał. Widać było, że już tylko czeka aż ulegne. Nie, nie będę taka miękka.

-Nie- odparłam pewna siebie. Luke się zdenerwował. Podszedł do mnie. Uderzył. Gdyby nie to, że jestem przywiązana zapewne upadłabym na ziemie. Zakręciło mi się w głowie. Czułam że ta rana była dwa razy większa od tamtej. Załkałam cicho. Potem zobaczyłam już tylko ciemność, a ostatnie co usłyszałam Luke'a szepczącego mi do ucha "Przepraszam,,.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Hej misie 😘😘😘 mam nadzieje że się podobało bardzo proszę o gwiazdki, komy i jak masz wolnego czasu to zajrzyj też do moich innych opowiadań

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej misie 😘😘😘 mam nadzieje że się podobało bardzo proszę o gwiazdki, komy i jak masz wolnego czasu to zajrzyj też do moich innych opowiadań

Przepraszam za jakie kolwiek błędy 😘😘😘

~ Wasz jednorozec

Skazana na GothamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz