~18~ (Maraton 5/5)

108 8 12
                                    

...Obudziłam się na łóżku szpitalnym, a obok mnie chodziła jakaś pielęgniarka.

-Jak się nazywasz?- zapytała mnie, a ja popatrzyłam się ze zdezorienowaniem, przecież cały czas była odwrócona do mnie tyłem, a ja nawet nie drgnęłam- wiem, że nie śpisz- dodała po chwili.

-A jak ty się nazywasz?- zadałam to samo pytanie co ona by porobić jej na złość.

-Helena- powiedziała odwracając się do mnie z promiennym uśmiechem.

-Jessica- rzekłam szybko nie odstając od dziewczyny. Wyglądała trochę jak Chinka? A może nie? Miała dosyć skośne oczy i brązowe włosy, lecz jej cera była taka jak u każdego Nowo Jorczyka. Ciekawe gdzie jestem? Jeśli dalej tkwie w tej agencji to trochę słabo. Trzeba się z tąd wydostać, mieć jakiś plan, jaki kolwiek. Gdybym chociaż kiedyś przewertowała plan tego budynku... Ciekawe co mi teraz zrobią jak nie uda mi się uciec. Zamkną mnie? Wykorzystają na eksperymenty? Ktoś mnie uratuje? Oby to ostatnie chyba, że sama dam sobie radę, ale jak widać pierwsza próba nie udana.

-Gdzie jestem?- zapytałam głupio, ponieważ bardzo dobrze wiem gdzie się znajduje.

-Tam gdzie wcześniej- powiedziała szybko Helena. No dobra teraz przynajmniej mam stu procentową pewność, że jestem na tym zadupiu. Już miałam zadać kolejne pytanie tym razem o moim zdrowiu, lecz Helena mnie uprzedziła.

-Nic ci takiego nie jest, na plecach masz cztery szwy, ponieważ rozciełaś sobie mocno skórę, za pare dni będziemy ściągać musisz tylko być ostrożna.- uśmiechnęła się promnnie po czym wyszła z pokoju zostawiając mnie samą. To była moje szansa...

*Narrator* (cuś nowego)
...Helena szła przez korytarz do pokoju Avengersów z dobrą nowiną o Jessice. Wszyscy czekali trzy dni aż się obudzi i się obudziła. Dziwnie ufała tej dziewczynie i była prawie, że pewna, iż nie ucieknie i jest jeszcze dla niej ratunek by sprowadzić ją na dobrą drogę. Stanęła przed odpowiednimi drzwiami i zapukała. Nikt jej nie odpowiedział więc weszła do pokoju.

-Nie możemy jej zamknąć przecież ona ma wielki potencjał i do tego  potem po wyroku jak wyjdzie z więzienia to nas po zabija!- darł się Steve (Kapitan Ameryka)

-Co czyżbyś się bał?- zaśmiał się złośliwie Tony.

-Nieee, ale patrz Natashe prawie zabiła!- krzyknął zdenerwowany kapitan.

-Ja uważam, że nawet gdybyśmy ją przyjeli to ona i tak by uciekła potem do Jokera!- powiedział trochę zdesperowany Peter (Spiderman).

-Powinniśmy ją zamknąć- rzekł Thor.

-Nie!- powiedział Tony.

-A może przestaniecie się kłócić jak małe dzieci, bo tak się składa, że Helena przyszła!!!- wydarł się na całe gardło Fury. Helena oczywiście wiedziała o kim odbywa się ta kłótnia.

Nigdy nie widziała by Avengersi aż tak się denerwowali i przekrzykiwali. Stała w osłupieniu patrząc się na grupke ludzi, która jeszcze przed chwilą wydzierała się na siebie, a teraz wyrażała jakby zażenowanie, że oglądała tą całą sytuacje.

-Przepraszamy cię Heleno nie powinnaś tego oglądać- powiedział Batman na co dziewczyna momentalnie zmiękła.

- Nic się nie stało- rzekła z promiennym uśmiechem- Jessica się obudziła- dodała po chwili.

-Kto ją pilnuje?- zapytał ledwo żywy Peter.

-Zostawiłam ją samą to źle?- zapytała cicho Helena. Niestety nikt jej nie odpowiedział wszyscy momentalnie wybiegli z pomieszczenia.

-Jessica zaufałam ci proszę nie zapsuj tego- szepnęła do siebie i zarazem do Jessici dziewczyna, a po jej policzku spłynęła samotna łza.

*Jessica*
...Dziewczyna wyszła z pokoju. To moja szansa. Naiwna dziewoja myślała, że zostanę tu i poczekam na nią? Bardzo śmieszne. Gdy już miałam otwierać drzwi by jak najszybciej wyjść z tego miejsca. Coś mnie zatrzymało. Ona mi zaufała. Pierwszy raz mi ktoś zaufał. Pierwszy raz ktoś mnie tym obdarzył. Może lepiej będzie gdy teraz zostanę i nie zapsuje jej zaufania do mnie, a potem uciekne. Ale to bardzo ryzykowne. Czy opłaca się tak poświęcać dla jednej osoby, którą zna się 20 minut? Ale to osoba, która poraz pierwszy w twoim dosyć długim życiu ci zaufała po tych głupich 20 minutach. Uciekne kiedy indziej. Moja ręką powoli zsunęła się z klamki. Siadłam na swoje łóżko i postanowiłam poczekać na dalszy ciąg wydarzeń, gdy nagle ktoś gwałtownie wpadł do mojego pokoju. Była to cała ekipa Avengers oczywiście bez Natashy, Batman, Fury, Peter i Helena, która gdy tylko mnie zobaczyła uśmiechnąła się do mnie promiennie. Zaś cała reszta patrzyła na mnie zniedowierzaniem. Zresztą ja sama nie wiem czy dobrze postąpiłam może powinnam była uciec? Dlaczego w ogóle pomyślałam o tej dziewczynie teraz przez nią będę miała kłopoty. Westchnęłam ciężko

-Czego?- warknęłam zdenerwowana, że wszyscy wlepiają we mnie gały i jak widać nie mają zamiaru zaczynać rozmowy.

-Nic zdziwiliśmy się, że nie uciekłaś- powiedział Tony uśmiechając się łobuzersko.

-Jeszcze czegoś?- zapytałam lekko podenerwowana całą sytuacją.

-Przykro mi, ale puki nie zdecydujemy co z tobą zrobić musimy cię zamknąć- powiedział Fury przez co ja właśnie w tym momencie znienawidziłam go. Zabrali mnie i chamsko wrzucili do szklanej celi. Było uciec....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ostatni rozdział maratonu uff wreszcie. Proszę o 🌟🌟🌟 to bardzo motywujące i chciałam powiedzieć, że moje opowiadanie jest 37 w akcji z czego bardzo się ciesze ^^
Ps: za błędy przepraszam
~jednorozec002

Skazana na GothamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz