~27~

71 10 10
                                    

...Biłam się z myślami nie odrywając wzroku od chłopaka ani na chwile. Cały czas się zatrzymał. Specjalnie dla nas. Zaraz, jakich nas?! Boże co ja robię? Jak opażona odskoczyłam od zielonookiego. Widać było na jego twarzy cień rozczarowania. Życie lubi dawać w kość.

-Co mi chciałeś powiedzieć?- zapytałam z nadzieją że nie chodzi mu o to o co ja zadręczam się od dłuższego Czasu.

Miedzy nami była cisza. Głucha cisza. Nikt nie powiedział ani słowa, ale to przecież ja pierwsza zadałam pytanie prawda? Czekałam aż odpowie lecz to nie nastąpiło. Zamiast tego atmosfera miedzy nami zaczęła być coraz gęstrza, a ja zaczęłam zastanawiać się czy można spowodować utratę świadomości, bo ja z miłą chęcią bym teraz sobie zemdlała lub uciekła gdzie pieprz rośnie. Ogółem to gdzie pieprz rośnie? Dziwne że dopiero teraz zaczęło mnie to zastanawiać... Zazwyczaj miałabym już to rozkminione. Cóż już znalazłam sobie zajęcie na dzisiejszy wieczór. Albo nie przecież muszę czytać pamiętnik matki, której nie-na-wi-dze. Dosłownie.

-Wiesz, bo ja...- zaczął nie pewnie Luke wyraźnie zestresowany sytuacją co zdradzili jego miętolenie rąbka koszuli. Zaś ja dopiero po chwili zorientowałam się że mówi do mnie. Boże, za jakie grzechy mam serce jak z kamienia?!- Wiesz... No...- jąkał się chłopak jakby nauczycielka wypytywała go z ilorazów nieparzystych. Rośmieszyło mnie trochę jego zamieszanie, ale nie dałam po sobie tego znać. Znowu powinno mi być go żal, a nie jeszcze śmiać się w duszy!

-No własne nie wiem, więc wysil się i złóż to zdanie- powiedziałam z nutą kpiny w głosie. Ja nie wytrzymam! Jest na to jakieś lekarstwo? Chociaż to przez moją mamuśkę, tak mnie wychowała taka będę!

-Jaaaaaa- ciągnął brązowowłosy, a oczu nie spuszczał ze mnie co teraz zauważyłam i pewnie przez to czuje jakby ktoś mi wiercił dziurę w czole.

-Prawie sukces- rzekłam trochę rozbawiona chociaż prawda była taka że serce waliło mi niemiłosiernie. Tak bardzo bałam się że to powie.

-Jessi, ja- zaczynałam tracić cierpliwość... Zaraz, zaraz jak on na mnie powiedział?! Przecież tylko ja mowię na siebie Jessi nooo w skrajnych przypadkach jeszcze idiotka, ale to nieistotne. Pierwszy raz ten skrót usłyszałam na głos nikt nigdy nie mówił do mnie Jessi.

Tak, ja Jessica Rogers jak jakaś nastolatka... Ah przecież ja jestem nastolatką... To by wiele wyjaśniało w każdym bądź razie boje się co on zaraz powie! Jeśli planie jakąś głupotę to ja zarówno mocno palne go w łeb. Boże jaka ja jestem dziwna... Chociaż po moim imieniu można było się wszystkiego spodziewać. Jessica jest takie pospolite, takie brzydkie i mega brzydkie. Muszę sobie znaleźć jakąś ksywke. Harley już ma... Harley Quinn nie powiem dziwna, ale ja jestem tolerancyjna. Z moim imieniem to ja mogę zwiedzić cały świat! Żartowałam ewentualnie skoczyć z mostu. Momentalnie gdy zaczęłam myśleć o mostach przypomniał mi się Luke. Haha czemu akurat musiał trafić na most? Popatrzyłam na niego znacząco żeby zaczynał, ponieważ tracę naprawdę dużo czasu i znowu zaczynam topić się w swoich myślach.

-Wiesz Jess, bo Ja bardzo cię...- zaczął Luke, a moje serce łomotało jeszcze bardziej. Słuchaj człowieku:
Nie-możesz-tego-powiedzieć! Nie możesz!- Lubię- dodał ciszej i wyraźnie zakłopotany całą tą sytuacją. Moje serce powróciło do normy całe szczęście żyje mogłam zejść na zawał przez tego nikczemnego człowieka! On nawet nie zdaje sobie z tego sprawy jakie niebezpieczeństwo czyhało za każdym razem gdy się jąknął. Mogłam i umrzeć. Postanowiłam nie zadręczać już tego człowieka i nie psuć mu tego jakże pięknego dnia więc wybrałam krótką zadowalającą (dla mnie dla niego pewnie nie) odpowiedź.

- Okej, fajnie, Pa!- krzyknęłam po czym wybiegłam szybko z pokoju od razu pędząc do kuchni z nadzieją że Harley zaopiekuje się jeszcze Lily, ponieważ mam zamiar poczytać pamiętnikik.

-Harley!!!- wydarłam się głosno- kici kici Harley- wiedziałam jak dziewczyna bardzo tego nie lubi dlatego już po chwili wbiegając jak wariatka do kuchni wpadłam na nią prawie uderzając o róg blatu, na którym siedzieła Lily. Gdy Zobaczyła moją podopieczną machającą nóżkami toż nad moją głową przyjełam pozycje 'Chroń twarz!' czyli momentalnie schowałam w twarz w dłoniach na co Lily zachichotała słodko, a Harley kręciła głową z niedowierzaniem że zamiast jak normalny człowiek wstać z tej podłogi to dalej na niej leżałam. No, ale czy ja jestem normalna? Szczerze? Wątpie.
Więc jak każdy 'normalny' człowiek postanowiła zaszczycić ich i podniosłam się z paneli.

-Czy ty jesteś normalna?- zapytała Harley, a ja momentalnie się wyszczerzyłam, ponieważ i ja i moja przyjaciółka znałyśmy odpowiedź- Harkuś popilnujesz jeszcze Lily bo muszę zrobić coś ważnego- powiedziałam robiąc maślane oczka.

-Dobra tylko nie baluj za długo z tym Luke- rzekła uśmiechając się cwaniacko, bo bardzo dobrze wiedziała że nie lubie takich rzeczy.

-O ci ci chodzi? Luke powiedział że mnie lubi ja powiedziałam okej, a teraz idę coś załatwić- powiedziałam lekko naburmuszona. Harley spojrzała na mnie jakby spodziewała się innej odpowiedzi ode mnie.

-Powiedział że cię lubi?- zapytała z niedowierzaniem? Tylko dlaczego? Co ją tak dziwiło?

-Aha- rzekła cicho po czym razem z Lily poszły do pokoju Luke'a. Niestety nie miałam czasu na zbędne zastanawianie się o co jej chodziło więc poszłam do swojego pokoju.

Wziełam czarną bluzę z głębokim kapturem oraz pamiętnik pod pachę. Wyszłam z domu nie zauważona. Teraz zostało znaleźć idealne miejsce do czytania...

~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za błędy NIE SPRAWDZAŁAM RODZIAŁU więc jakieś na sto się pojawią tym bardziej że mam włączony słownik, który nie zawsze pomaga :')

Skazana na GothamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz