...Wyciągnęłam wszystkie dokumenty, karteczki z brudnopisu lub jakieś bazgrolety ledwo je unosząc i walnęłam je na biurko. Usiadłam sobie wygodnie na wielkim, skórzanym fotelu na kółkach i zaczęłam przeglądać papierki. Nic ciekawego jakieś kolejne zdięcia, dokumenty o danym dziecku. O jakiś pamiętnik! Jak ja lubię grzebać w czyjś pamiętnikach. Zerknęłam do środka.
Wpis pierwszy
Jestem Meghan Rogers...Zaraz, zaraz co?! Przecież, nie wierzę... Matka nigdy nie mogła mi o tym powiedzieć?! No do jasnej cholery to chyba nie jest przypadek.
...Jestem dyrektorką tego psychiatryka dla dzieci i młodzieży sama mam dwójkę dzieci Jessice i Liama. Będę zapisywała tu moje dni w tym budynku, ponieważ nie umiem powiedzieć moim dziecią, które bardzo kocham kim naprawdę jestem nie chodzi teraz tutaj o posadę dyrektorki psychiatryka tylko o moją osobę, o moje życie i o moją przeszłość. O tym wszystkim wie tylko mój mąż, któremu bez granicznie ufam. Jessica i Liam jeśli kiedykolwiek to znajdziecie przeczytajcie ten pamiętnik i proszę nie znienawidzcie mnie całkiem. I mimo tak mało spędzonego czasu z wami pamiętajcie, że zawsze was kocham to było tylko i wyłącznie dla waszego bezpieczeństwa.
Bla, bla, bla zawsze bardzo nas kocha. Zresztą jakich nas?! I o co w ogóle w tym wszystkim biega? Mimo tego, że jakoś było mi to obojętne po moim ciele przeszedł dreszcz niepokoju. Co ukrywała matka? Dlaczego nie powiedziała? No i teraz zadam to pytanie, które zadaje od dłuższego czasu. Uwaga: Cholera jaki Liam?! Szkaradne imię. Ble, nie dała bym takie dziecku. Gdyby się okazało, że moja matka tak naprawdę była potworem z czerwonymi skrzydłami, który zabijał ludzi z zimną krwią, zamieniała się w jednorożca, psychopatycznego jednorożca i zamieniała ludzi w marchewki w czekoladzie to nie zdziwiłabym się. Mimo mojego strasznego zmęczenia schowałam pamiętnik do mojej bardzo głębokiej kieszeni i zaśmiałam się na samą myśl tajemnicy mojej 'matki roku'. Jestem bardzo ciekawa co ona tam za bzdury napisała. No i najważniejsze: Cholera jaki Liam?! Zasnęłam.
...Obudziłam się w innym pomieszczeniu. Mogłam się spodziewać. Szkoda tylko, że z psychiatryka zabrałam tylko pamiętnik. Ale przynajmniej zawsze coś jest. Spojrzałam na zegar co było jedyną rzeczą w tym pokoju. Zegar i cztery ściany. Była 5:22 i super pewnie ten kto mnie tu przeniósł głęboko śpi. Podejrzewam jednak, że jestem u Harley, Luka i Jokera. Czym by się tu zająć... Mogę rozwalić zegar, który powoli działa mi na nerwy, zacząć myśleć o czym kolwiek byleby zbić czas, gnieść rąbek mojej koszuli obecnie służącej mi za sukienke, liczyć włosy, czytać pamiętnik mamy. Wybór był prosty. Ide rozpiździć zegar o ścianę. Jeśli zdziwiłeś się moim wyborem oznacza to, że jeszcze bardzo daleko ci do mojego toku myślenie, lecz trzymam kciuki, że kiedyś ci się uda. Sięgnęłam po to ustrojstwo. Było już bardzo denerwujące. Tik tak tik tak. Nagle przypomniała mi się piosenka o panu tiktaku. Ja jestem pan tik tak, a to mój mały znak! Dobra to teraz nie istotne. Ściągnęłam zegar i cianęłam nim całą siłą o ściane. Mając nadzieje, że ktoś z domowników mnie usłyszy. Zegar nadal działał, a raczej nie zapowiadało sie aby ktoś miał zamiar przyjść tu do mnie. Rzuciłam przedmiotem jeszcze raz tym razem mocniej i głośniej, zegar się rozwalił, a ja usłyszałam kroki na korytarzu. Już zaczęłam skakać, ponieważ miałam pewność, że zobaczę Harley, Luka i Jokera. Lecz w drzwiach stanął ktoś inny. Nigdy bym się tego nie spodziewała, a uśmiech momentalnie zszedł mi z twarzy...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Druga część maratonu jeszcze tylko trzy :') mam nadzieje, że się podoba i proszę o 🌟🌟🌟
CZYTASZ
Skazana na Gotham
FanfictionGotham... Z czym kojarzy wam się to miasto? Zapewne ze śmiercią, Jokerem, morderstwem, Harley. Ogółem ze złem. Rodzice 15- letniej Jessici nie zawracają sobie głowy wiadomościami i dalej żyją w tym zabójczym mieście. Zaraz potem giną. Jessice...