Rozdział 17

10 3 0
                                    

Alex

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez drzwi balkonowe oraz coś ciężkiego na moim brzuchu. Otworzyłam oczy i spojrzałam na drugą stronę materaca na którym zobaczyłam śpiącego Thomas'a. Mimowolnie uśmiechnęłam się widząc jak słodko śpi chłopak, pocałowałam go delikatnie w policzek i wstałam robić śniadanie. Będąc w kuchni postanowiłam że zrobię gofry i tak nic lepszego w lodówce nie miałam. Wyjęłam wszystkie potrzebne rzeczy i zaczęłam mieszać ciasto. Chciałam już wlać kolejna porcje cista do gofrownicy gdy poczułam dłonie oplatające mnie w pasie a raz potem całe ciało bruneta przylegające do mojego.

-Hej piękna-powiedział całując mnie w polik

-Hej Tom głodny?-zapytałam

-Jak wilk- znów mnie pocałował tym razem w szyję na co odchyliłam głowę aby dać większy dostęp chłopakowi, który od razu to wykorzystał i składał pocałunki coraz bardziej śmielej.

-Tom...zjedzmy-wyjąkałam odzyskując rozum

-Mmmmm....zaraz-wymruczał

-Thomas'ie Carter idziemy zjeść śniadanie

-Dobra dobra- powiedział odsuwając się ode mnie , wywołując gęsią skórkę

-Siadaj-powiedziałam i postawiłam na stolę talerz z dużą ilością gofrów oraz drugi z owocami-Jogurt masz w lodówce i bitą śmietanę też-powiedziałam widząc jak chłopak chciał cos powiedzieć

-Dzięki, za dobrze mnie znasz-powiedział brunet

-Tak jak ty mnie- powiedziałam biorąc jogurt naturalny z ręki chłopaka

-Alexxx....-zaczął-powiesz mi co to był za chłopak tu wczoraj?-zadał w końcu to pytanie którego nie chciałam tak usłyszeć

-To...to..był Marcus –wyszeptałam –ten Marcus

-Ten sam co trzy i pół roku temu-krzyknął

Kiwnęłam głową na tak a z mych oczu popłynęły łzy

Trzy i pół roku temu

-Hej piękna –powiedział mój chłopak Marcus Blake całując mnie w policzek

-Hej kochanie-powiedziałam podnosząc się z krzesła w bibliotece i przytulając chłopak

-Zabieram Cię gdzieś dziś po szkolę zakomunikował-o której kończysz?

-Właściwie to już skończyłam

-To idziemy –powiedział i splótł nasze palce razem...

Wyszliśmy na parking przed szkołę i wsiedliśmy do czerwonego samochodu chłopa. Usiadłam na miejscu pasażera, zapięłam pasy. I już byliśmy w drodze do nieznanego mi miejsca.

-Już jesteśmy-powiedział Marcus delikatnie mną potrząsając

Wyszłam z samochodu i rozejrzałam się. Las! To jest las. Spojrzałam z zapytaniem na chłopka

-Chodź księżniczko dalej auto nie przejedzie –powiedział łapiąc mnie za dłoń

-Yhhh...okej-odparłam i poszłam z nim

Szliśmy chyba z 10miut gdy mym oczom ukazał się mały drewniany domek na wzgórzu. Chłopak pociągnął mnie do środka oraz zamknął za sobą drzwi na klucz

-Co ty robisz? Dlaczego zamknąłeś te drzwi?-zapytałam podenerwowana

-Nic suko!-krzyknął

-Co? Marcus o co chodzi?

-Nie chciałaś mi dać po dobroci to sam sobie wezmę-zaśmiał się złowrogo

-Marcus!-krzyknęłam- Ty taki nie jesteś! Kochasz mnie!

-Ty głupia naiwna idiotko! Robiłem i mówiłem to wszystko żeby Cię zaliczyć! Ale ty nie musisz poczekać nie jesteś gotowa! Co kurwa masz ponad 15 lat wszystkie twoje koleżanki już zaliczyłem! A ty taka cnotka.

-Nie..nie mów tak!-krzyknęłam cicho

-Hahahaha będę mówił co chcę a teraz wynoś się do łazienki i się odśwież bo cuchniesz po tym w-f-krzyknął

Posusznie weszłam do łazienki i odkręciłam wodę a sama się oparłam o drzwi i zaczęłam płakać. Z moich oczu ciekły łzy jedna za druga gdy poczułam wibracje w przedniej kieszeni dżinsów.

Wyjęłam mój telefon i zobaczyłam na wyświetlaczu numer mamy. Od razu odrzuciłam połączenie i wybrałam numer alarmowy.

-Dzień Dobry aspirant Mark Well komisariat policji w czym mogę pomóc?-zapytał mężczyzna po drugiej strony słuchawki

-Mój chłopak on mnie porwał, chcę mnie zgwałcić- wyszeptałam

-Spokojnie. Wie pani może gdzie jest?-zapytał

-W lesie nie wiem może jakieś 2godziny drogi od miasta. Wjechaliśmy do lasu i dalej do tego domku w którym mnie trzyma nie było drogi i musieliśmy iść pieszo jakieś 10minut-szeptałam o dziwo opanowana

-Możesz wyjrzeć przez okno i powiedzieć czy jestem jakieś jezioro?-zapytał. Posusznie podeszłam do okna i zobaczyłam tafle wody.

-Tak jest jezioro

-Dobrze już wiem gdzie pani jest. Wysyłam radiowóz proszę grać na czas i się nie rozłączać.

-Dobrze-odpowiedziałam i wyszłam z łazienki

-Oooo jesteś już-krzyknął Blake

-Ta...tak

-Chodź tu do mnie ździro!-krzyknął widząc że ciągle stoję daleko od niego

-Już –ruszyłam powili w jego kierunku

Widząc że idę zbyt wolno podbiegł do mnie złapał za włosy i rzuci na łóżko. Usiadł na mnie okrakiem i uderzył pięścią w twarz po czym zaczął zrywać ze mnie bluzkę. Włożył rękę pod stanik macając moje piersi a usta zbliżył do moich. Był tak blisko że mogłam wyczuć zapach alkoholu mieszanego z tytoniem i cytrynowym odświeżaczem do ust. Miałam ochotę zwymiotować gdy nagle poczułam jego wargi na swoich i na siłę wpychający się język do mojej buzi...Jego ręce zjechały niżej na moją kobiecość i zaczęły ją brutalnie basować. Wtedy nie wytrzymałam i zaczęłam się rzucać i kopać tyle ile mogłam na co dostałam kolejny raz w buzię. Zrobiło mi się ciemno przed oczami i zakręciło w głowie lecz w oddali usłyszałam krzyki „ Stać policja" i wiedziałam że ten koszmar się kończy   

Klik and love!Where stories live. Discover now