- Lucy, napij się z nami - krzyknęła grupka chłopaków, kiedy przechodziłam obok nich.
- Dzisiaj pasuje - pokręciłam przecząco głową.
Obiecałam Rose i Samowi, że dzisiaj będę trzeźwa, mimo, że byłam na kolejnej imprezie. Mieli jutro do mnie przyjechać, a ja nie mogłam mieć kaca tak jak ostatnim razem, kiedy zaszczycili mnie wizytą. Byłam wtedy zdolna tylko do spania. Ale kto im kazał akurat wtedy przyjeżdżać?
- Oj no weź, akurat dzisiaj z nami nie wypijesz? Co to za święto? - krzyknął jeden z nich, a reszta grupy przytaknęła.
- Dobra - odpuściłam i zgodziłam się na dwa shoty. Przecież tyle nie zaszkodzi, prawda?
- Tylko tyle? Ah, muszę to zapisać w kalendarzu, że Lucy wypiła tylko dwa shoty! - droczyli się ze mną. Ostatnim razem byłam częstą osobą na imprezach, a ta grupka, po części z mojego collegu, się ze mną zaprzyjaźniła.
- Och, zamknij się Ethan - fuknęłam w stronę bruneta i wypiłam jeszcze jeden kieliszek. - Powinniście się czepiać Codiego. To on dzisiaj jest markotny.
Cała grupa przeniosła wzrok na blondyna, siedzącego obok mnie. On tylko uniósł ręce w geście niewinności.
- Lucy, możesz podać mi shota? - zapytał, a ja z uśmieszkiem podałam mu to co chciał.
- Pięknie - pocałowałam jego prawy policzek.
Po jakiejś godzinie moja pamięć zaczęła się psuć, a spacer w prostej linii, stawał się niemożliwy. Przemieszczałam się między ludźmi po wielkim apartamencie, pijąc to coraz inne drinki. Aż w pewnym momencie całkowicie odpłynęłam.
Nie tak wyobrażałam sobie życie w Nowym Yorku.
~~~
W czasie snu poczułam jak coś wydaje głośny dźwięk, który ranił moje uszy i głowę. Próbowałam w myślach to uciszyć, ale nic z tego. Po chwili dopiero zorientowałam się, że wcale nie śpię, a telefon obok mnie dzwoni.
- Halo? - mruknęłam zaspanym głosem.
- Lucy, gdzie jesteś? Tak jakby stoimy przed drzwiami twojego pokoju i nikt nam nie otwiera - wzdrygnęłam się na głośny głos Sama w słuchawce. Moja głowa wręcz pękała.
- Ja? - szybko podniosłam się z kanapy, na której nawet nie wiem jak się znalazłam. Dalej znajdowałam się w apartamencie, w którym była impreza. I nie byłam jedyną. - Byłam na zakupach, kolejka była długa i... idę już.
Skłamałam i szybko opuściłam te mieszkanie. Nie mogłam powiedzieć, że byłam na imprezie. Po prostu nie chciałam zawieść znowu dwójki moich przyjaciół.
- Powiedzmy, że ci wierzę - mruknął Samuel i po chwili rozłączył się. Ja szybko opuściłam budynek i szybkim krokiem skierowałam się w stronę akademika. Na szczęście tym razem miejsce imprezy nie było daleko od mojej szkoły.
Hałas aut i przechodniów dodatkowo sprawiał, że moja głowa prawie eksplodowała.Ucieszyłam się, kiedy dotarłam na miejsce i szybko znalazłam się na odpowiednim piętrze, gdzie znajdował się mój pokój. Od razu zauważyłam postacie moich przyjaciół, czekających na mnie.
- Cześć! Już jestem - przywitałam się radośnie, jednak oni nie odwzajemnili mojego entuzjazmu.
- Niby byłaś na zakupach - spojrzała na mnie blondynka.
CZYTASZ
Silent Passion 2 | N.H. ✏
RandomDruga część historii Nialla i Lucy z Silent Passion. Ludzie często popełniają błędy. Ale co się stanie, kiedy przez ten jeden głupi błąd stracisz osobę, którą kochasz? Czy dasz radę podnieść się spowrotem, a może to zmieni cię nieodwracalnie? Ka...