Rozdział 3

1.3K 103 13
                                    

W sobotę spieszyłam się na spotkanie z Rose. Potrzebowałam jej towarzystwa i rozmowy z nią. Zauważyłam, że poprzez trzymanie wszystkiego w sobie, staję się nerwowa. Dlatego musiałam powiedzieć przyjaciółce o tym co mnie dręczyło, choć już wiedziała czego się spodziewać.

Blondynka czekała na mnie przed przypadkowo wybraną kawiarnią. W Nowym Yorku było ich mnóstwo i decyzja, która z nich była najlepsza, była zbyt trudna. Od razu kiedy dziewczyna mnie zauważyła, pobiegłam do niej i mocno się wtuliłam.

- Wow, od kiedy mnie tak energicznie witasz? - zapytała, ja wzruszyłam ramionami. Myślę, że potrzebowałam tego uścisku i zapewnienia, że tu jest. Nie czekając długo weszliśmy do kawiarni. Zajęliśmy jeden ze stolików i byłam lekko zdziwiona, że jest tu tyle ludzi.

- Dlaczego Samuel nie przyjechał?

- Miał do zaliczenia jakieś testy na uczelni - odpowiedziała blondynka. - Ale mów co u ciebie. Ta blond gwiazdeczka naprawdę została zaproszona na ten pieprzony koncert?

- Najwyraźniej - mruknęłam, jednym okiem patrząc na menu. - Nie wiem dlaczego robię z tego taką wielką sprawę. Rose, jako moja przyjaciółka, zabaw się w psychologa i doradź mi - powiedziałam pół żartem, choć naprawdę miałam nadzieję, że usłyszę od niej coś, co mnie usatysfakcjonuje.

- Myślę, że powinnaś zostawiać tą sprawę w spokoju. Przyjdzie na ten koncert i pójdzie. Że raz się pojawi w tym mieście, nie znaczy, że zostanie tu na stałe - wyjaśniła po namyśle, ale to nie dało mi spokoju. Choć w sumie dlaczego?

- A co jeśli zostanie? Co jeśli pójdę ulicą i nagle on też tam będzie? A jak będę musiała go widywać na codzień? Błagam nie! - o mojej zbyt głośnej wypowiedzi, dowiedziałam się dopiero, kiedy zauważyłam spojrzenia ludzi z różnych stolików skierowane na mnie. Chyba popadałam w lekką paranoję.

- No co, nie widzieliście rozhisteryzowanej kobiety? - mruknęłam pod nosem.

- Kawiarnia chyba nie była najlepszym pomysłem na taką rozmowę - zauważyła Rose i podniósła się z krzesła.

- Zostawiasz mnie? - zamrszczyłam brwi.

- Idę zamówić coś do picia, idiotko - pokręciła głową. - Co chcesz?

- Kawę.

- W twoim przypadku lepsza byłaby melisa, a nie dodatkowa energia - skomentowała na odchodne. Czekałam aż blndynka wróci z zamówieniami i zastanawiałam się kolejny raz dlaczego robię wielkie 'halo' przez przyjazd byłego chłopaka.

Myślę, że on po prostu pokrzyżował moje plany, które dotyczyły nie wracania do przeszłości i iścia naprzód. Prawie mi się to udało, dopóki nie dowiedziałam się, że jest gościem na koncercie. Była jeszcze jedna ważna sprawa. Co jeśli będę musiała spojrzeć mu w oczy? Czy dam radę po tym jak go zraniłam? Chyba właśnie to, było szczytem tej całej góry lodowej.
Byłam też zła na siebie, że nie umiem o nim zapomnieć.

- Ten barman powiedział mi, że skończyła się kawa i wzięłam ci herbatę - powiedziała Rose, wracając z parujacymi kubkami do stolika. Posłałam jej spojrzenie typu 'nie jestem głupia, Rose'.

- Jeszcze nie byłam w kawiarni, gdzie zabrakło kawy - westchnęłam rozbawiona.

- Widzisz, ta jest wyjątkowa.

Silent Passion 2 | N.H. ✏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz