Rozdział 7

1.1K 109 26
                                    

Po godzinie 18 w końcu mogłam ściągnąć firmową koszulkę i ubrać swoje wcześniejsze ciuchy. Najbardziej cieszyłam się na fakt, że po wyjściu z pracy mogę odetchnąć świeżym powietrzem. Miałam dość tego dnia, w takim stopniu, że nie wiem co powstrzymywało mnie od rozpłakania się na dobre. Wcześniejsza rozmowa z Niallem cały czas mieszała mi w głowie, a praca sprawiła, że ledwo trzymałam się na nogach.

Wyszłam z budynku na ruchliwą ulicę Nowego Yorku i z wzrokiem utkwionym w komórce, pisałam do Rose, że jutro musimy porozmawiać. Szłam w stronę przystanku autobusowego, aż nagle poczułam szarpnięcie za ramię. Gotowa do wymierzenia ciosu, odwróciłam się w stronę wcale nie żadnego złodzieja, czy psychopaty, tylko Nialla.

- Co ty do cholery robisz? - warknęłam. - Prawie cię uderzyłam.

- Chodziłaś na kurs samoobrony czy jak? - roześmiał się.

- Może - przewróciłam oczami. To miasto mogło czasem bywać niebezpieczne. - Co tu robisz?

- Przyjechałem cię odebrać z pracy - wzruszył ramionami jakby to była najbardziej oczywista rzecz.

- I porozmawiać? - dopytałam. Gdyby nie moja praca i próba, może już dawno porozmawialibyśmy. Jednak nie spodziewałam się, że spotkam go jeszcze po pracy.

- Tak... przynajmniej tak myślę - powiedział niepewnie, rozglądając się dookoła. Mijało nas wiele osób na chodniku, ale nikt nie zwracał na nas szczególnej uwagi.

- Nie wiem czy to dobry pomysł, czuję jakbym miała zaraz zasnąć na stojąco - przyznałam szczerze. Od samego stania robiło mi się słabo.

- Tylko parę minut - wyjaśnił szybko.

- Okey - pokiwałam głową i skierowałam się za chłopakiem do jego samochodu. Już jazda z Niallem wydawała mi się lepsza, niż męcząca droga autobusem. Podróż samochodem do mojego akademika zajmowała dziesięć minut, podczas gdy autobusem czasami ponad pół godziny.

Zdziwiłam się, kiedy przez całą drogę milczeliśmy. Nie chciałam zaczynać rozmowy, a w dodatku nie wiedziałam od czego miałabym zacząć. Powiedziałam już wcześniej chyba wszystko co we mnie siedziało. Może Niall chciał mnie gdzieś zabrać i tam porozmawiać? Może do mojego pokoju w akademiku, albo swojego mieszkania.

- Em, idziesz? - zapytałam pół sennym głosem, kiedy zatrzymaliśmy się na parkingu akademika.

- Nie, nie... - pokręcił głową, a ja zmarszczyłam brwi. Spuścił swój wzrok na dłonie i odezwał się dopiero po chwili. - Myślę jednak, że nie powinniśmy zawracać sobie głowy i ruszyć w swoje życie, osobno. Tak będzie lepiej. Jeśli chcesz mogę wyjaśnić twojemu profesorowi, że nie damy rady zaśpiewać wspólnie piosenki i będzie po wszystkim.

Otworzyłam usta ze zdziwienia. Myślałam, że chciał mi opowiedzieć o tym co czuję.

- Okey, w porządku - pokiwałam głową z udawanym uśmiechem. Nie chciałam, żeby widział jak zraniły mnie te słowa.

- Okey... - także pokiwał głową. Można było odczuć napięcie w zamkniętym samochodzie.

- W takim razie... dzięki za podwózkę - mruknęłam i wysiadłam z auta. Jednocześnie wypuściłam głośno powietrze.

Właśnie ośmieszyłam się przed Niallem, mówiąc mu wcześniej o tym co czuję. Nawet przez chwilę myślałam, że będzie ze mną szczery, opowie o sobie, a może nawet czuje to samo. Jak widać, byłam w ogromnym błędzie.

~~~

Rano obudziło mnie lekkie szturchanie w ramię. Przynajmniej myślałam, że jest rano. Otwierając oczy zobaczyłam stojącą nade mną Megan.

Silent Passion 2 | N.H. ✏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz