Rozdział 9

1K 105 27
                                    

Nagle jego twarz znalazła się naprzeciw mojej i w dodatku w małej odległości. Przęknęłam ślinę, czując jak coś dziwnego tworzy się w moim wnętrzu. Chłopak cały czas spoglądając w moje oczy przybliżał się do mojego ciała. Jego usta prawie stykały się z moimi.
Czy to właśnie oznaczało życie każdą minutą?

Byłam całkowicie przekonana, że za chwilę nasze usta połączą się i poczuje ich smak, czego skrycie chciałam. Jego dłoń przesunęła się  delikatnie po moim ramieniu, a wzrok szukał znaku sprzeciwu.
W chwili, w której mieliśmy zrobić coś naprawdę szalonego, wszystko pękło jak bańka mydlana.
Odskoczyliśmy od siebie na dźwięk gwałtownego pukania do drzwi. Serce podskoczyło mi do gardła z zaskoczenia.

- Spodziewasz się kogoś? - zapytałam, kiedy chłopak podniósł się z podłogi.
Pokręcił głową z zaprzeczeniem i po cichu skierował się do drzwi. Nie mógł to być jakiś morderca, prawda?

- Stary, jest prawie druga w nocy! - odezwał się Niall od razu po otworzeniu drzwi. To była jedyna rzecz, którą słyszałam zostając w salonie. Z ulgą stwierdziłam, że to nikt groźny.
Próbowałam też dojść do tego, co przed chwilą się wydarzyło, a raczej miało wydarzyć. Wiem, że to nie odpowiednie, ale dlaczego temu nie zapobiegłam? Gdyby nie pukanie do drzwi, naprawdę byśmy to zrobili. Pocałowalibyśmy się po roku rozłąki, gdzie każdy ma swoje życie.

Nie rozumiałam rozmowy Nialla i nieznajomego, ale po trzech minutach chłopak wrócił z powrotem do salonu.

- Kto odwiedza cię o tej godzinie? - zapytałam. Chłopak tylko westchnął i wytłumaczył, że to jego sąsiad, który wypaląc za dużo trawki, szuka towarzystwa do dalszego palenia. Powiedział, że to nie pierwsza jego wizyta.
Akurat wybrał sobie idealny moment.

Później nastąpiła między nami cisza, ponieważ wiedzieliśmy co zostało przerwane. Teraz nie było możliwości, żebyśmy so tego wrócili. Wzięłam butelkę wódki i wypiłam szybkie dwa łyki i podałam Niallowi. Miałam nadzieję, że to trochę nas rozluźni na nowo.

- Cóż... - mruknął.

- Pijemy dalej - wzruszyłam ramionami, znajdując wygodne miejsce na kanapie.

Cały czas zastanawiałam się jakby to wyglądało, gdyby nikt nie zapukał do drzwi. Niestety lub też stety, nie dowiem się tego.

~~~

Głośne trzaskanie zaczęło roznosić się echem w mojej głowie zaraz po otworzeniu oczu.
Co do cholery się dzieje?

Rozejrzałam się po pokoju, którego nie pamiętałam z wczorajszej nocy. Jedynie wspólne picie z Niallem przepływało przez moją głowę. Dlatego nie zdziwiło mnie, kiedy zobaczyłam, że znajduję się w nieznajomym pomieszczeniu.
Spojrzałam także na drugą stronę wielkiego łóżka, gdzie zobaczyłam właśnie blondyna.
Jednak głośne trzaskanie nadal nie ustępowało.
Która godzina i dlaczego ktoś tak zawzięcie puka do drzwi?

- Niall - nachyliłam się nad nim, ponieważ ten hałas wcale go nie obudził. - Niall!

Dopiero kiedy trzepnęłam jego ramię, otworzył oczy. Jego wzrok był z początku zaskoczony widząc mnie. Następnie grymas pojawił się na jego twarzy, kiedy podniósł się z łóżka. Kac morderca.

- O cholera - krzyknął, kiedy zaspanym wzrokiem spojrzał na swoją komórkę.

- Co jest... - nie zdążyłam nawet zapytać o co chodzi, kiedy blondyn ubierając koszulkę wybiegł z sypialni.
Nie umiałam w tej chwili myśleć o tym co zdarzyło się wczorajszego wieczoru, tylko poszłam za Niallem.

Silent Passion 2 | N.H. ✏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz