Rozdział 11

1K 110 10
                                    

Byłam po piętnastu minutach pod budynkiem, gdzie mieszkał Niall. Podczas mojej drogi zaczął lekko padać deszcz, przez co moje włosy były wilgotne.
Układałam sobie w głowie także co mam powiedzieć blondynowi. Od kiedy ja denerwuję się przed rozmową z Niallem? Przecież kiedyś znaliśmy się na wylot, a teraz... teraz to skomplikowane.

Czekałam chwilę, zanim chłopak otworzył mi drzwi. Wyglądał na lekko zaskoczonego moim widokiem.

- Lucy - pozwolił mi wejść do środka. - Hej.

- Hej, ja tylko na chwilę - wyjaśniłam, przeczesując dłonią włosy przemoczone od deszczu. - Ja chciałam podziękować.

- Za co? - zmarszczył brwi. Cały czas staliśmy w przejściu między salonem a sypialnią.

- Za wszystko. Wcześniej jakoś nie było okazji. Dziękuję, że się wtedy mną zająłeś, wezwałeś nawet lekarza...

- Daj spokój, Lucy - mruknął. Stał z rękoma w kieszeniach szarych dresowych spodni i białą koszulką. Wiedziałam, że wygląda dobrze. - Każdy na moim miejscu by się tak zachował.

Każdy. Czy na pewno?

- Ale naprawdę to doceniam - przyznałam. Nie wiedziałam jak to okazać. - I dziękuję za te dzisiejsze pączki. Ale Niall, nie musisz mi kupować jedzenia. Bez przesady, stać mnie jeszcze na jedzenie i nie musisz się martwić tym czy jem.

- Zjadłaś je chociaż? - zapytał.

- Nie... od razu jak wróciłam, to postanowiłam przyjść tutaj - mruknęłam, a później dodałam z lekkim uśmiechem: - Dobrze, że wybrałeś czekoladowe, nienawidzę tych z lukrem.

- Wiem, pamiętałem - Chyba nigdy nie zapomnimy tych banalnych rzeczy o sobie, jak na przykład ulubione jedzenie. - Ale jadłaś coś dzisiaj?

- Boże, Niall - jęknęłam z irytacją. - Jadłam.

- Chcesz usiąść? - zapytał, wskazując na salon.

- Myślę, że będę już szła - przyznałam, choć miałam jeszcze półtorej godziny do swojej zmiany w sklepie.

- Chcesz iść w tej ulewie? - spojrzeliśmy oboje jak za oknem zaczyna strasznie mocno padać. Uznałam tylko, że nie zamierzam moknąć.

Kiedy siedzieliśmy w salonie z włączonym telewizorem, czułam się tak nieswojo. Niby znaliśmy się i wiedzieliśmy o sobie wszystko, ale nie mieliśmy pojęcia o czym rozmawiać. W naszym przypadku, zwykła rozmowa była dziwną rzeczą.
Niall przypomniał sobie o czymś i wrócił z sypialni z naszyjnikiem w ręce.

- To twój, prawda? - pokazał mój srebrny, delikatny naszyjnik, który często nosiłam, a nawet nie zauważyłam jego zniknięcia. - Zapiąć?

Usiadł obok mnie, a ja pokiwałam głową. Przerzuciłam włosy na prawą stronę, żeby nie przeszkadzały. Chłopak przewiesił naszyjnik, a ja wzdrygnęłam się, kiedy poczułam jego dotyk na mojej szyi.

- Dziękuję - powiedziałam cicho i spuściłam wzrok.

- Jak tam sprawy z Ethanem? - wiedziałam, że zapytał tylko z powodu grzecznosci.

- W porządku, wyjaśnilismy sobie wszystko - chłopak pokiwał tylko głową w zrozumieniu, ale później odezwał się:

- Naprawdę myślisz, że jest on dla ciebie odpowiedni?

- C-co - wyjąkałam nagle i zmarszczyłam brwi. Oczywiście, że to pytanie mnie zaskoczyło, a tym bardziej od Nialla. - Nie znasz go tak jak ja, to chyba tyle w temacie.

Silent Passion 2 | N.H. ✏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz