Cztery tygodnie do Bożego Narodzenia
— Calum! — jęknęłam do telefonu, który miałam przyłożony do ucha. — Zostały mi cztery tygodnie!
— Amy, masz jeszcze dużo czasu!
— Nawet mi nie mów, ile mam czasu! Chodzę po sklepach jak głupia i szukam nie wiadomo czego! Nie chcę, abyście się zawiedli. Chcę, abyście mieli dobre prezenty.
Przechodziłam obok jednego ze sklepów muzycznych w galerii i zatrzymałam się. Spojrzałam się na wystawę i o mało co nie upuściłam telefonu.
— O cholera. Calum, znalazłam coś, co na pewno spodoba się Luke'owi.
— Co to!?
— Chyba śnisz, że ci powiem. Muszę kończyć, papa!
Rozłączyłam się i od razu pognałam do drzwi sklepu. Znałam odpowiedni prezent dla Luke'a, ale i taż dla reszty! Myślałam, że będzie o wiele gorzej z znalezieniem dla czterech osób prezentu. Mam już do wujków, rodziców Hemmings'a, schowałam je w szafie, gdzie nikt nie zagląda. Luke nawet o tym nie wiedział! Przechodząc obok gitar, westchnęłam. Muszę kupić sobie nową gitarę, pomyślałam. Stara miała prawie pięć lat. Lakier cały szedł, a struny nie są w najlepszym stanie, choć wymieniałam już je cztery razy. Nie tym razem, przeszłam obok i pokierowałam się do kasy.
— Dzień dobry — powiedziałam i uśmiechnęłam się do kasjera. — Chciałabym kupić te cztery gitary, które są na wystawie?
— Aż cztery? — Był zdziwiony. Przytaknęłam. — Na kiedy?
— Jak najszybciej się da — powiedziałam. — Są może bilety na koncert All Time Low? Słyszałam, że mają mieć koncert w Sydney.
— Została jedna sztuka. Może być?
— Super. Katy Perry też ma mieć koncert? Bilety są już w sprzedaży?
Przecież Calum o tym marzył! Chciał być na jej koncercie, polował na bilety, ale na stronach były już wyprzedane.
— Dziś zaczęła się sprzedaż. Jaka strefa?
— Najlepiej Gold. Są płyty Josh'a Ramsay'a?
— Jest zbiór jego utworów. — Ruszył do półek. — On jako tako nie ma swoich piosenek. Nagrywa covery.
Słuchałam go uważnie i zgarnęłam dwie płyty z półek. All Time Low i Katy Perry.
— Prezenty świąteczne?
— Och tak. Szukałam czegoś odpowiedniego i właśnie znalazłam. — Uśmiechnęłam się do niego. — Nie widziałam płyty Little Mix. Zostały już wyprzedane?
— Dziś dostaliśmy dostawę, są z autografami. Nie ma zwykłych.
Zamyśliłam się na chwilę. Podwójny prezent. Ashton ucieszy się jak zobaczy autograf Jane na okładce płyty. Koncertu chyba nie będzie, więc płyta będzie idealna.
— A o koncercie nic nie słychać? Mam przyjaciela, który uwielbia ten zespół. Reszta pewnie też wybrałaby się na taki koncert.
— Jest w Melbourne, wiem. Dosyć spory kawałek.
— Idealnie. Chciałabym dziesięć sztuk. Dziewięć na trybuny a jeden Gold.
Chciałam, aby to były wyjątkowe święta. Każdy miał otrzymać coś wyjątkowego. Do Irwin'a miał być taki, który najbardziej mu się spodoba. Musiał zobaczyć dziewczyny, a przede wszystkim Jane. Chłopak za ladą zamyślił się. Wymamrotał "Zaraz wracam" i poszedł na zaplecze. Pewnie myślał, skąd miałam na to wszystko pieniądze. Telefon zawibrował mi w kieszeni. Ciekawe kto się znowu do mnie dobija. Od rana cały czas urywają mi się telefonu. Jak nie Amber, umawiająca się na wspólne zakupy w czwórkę, to Lukey, mówiący coś o piosence na konkurs. Szlag by mnie trafił, gdy po tygodniu razem z Luke'iem dopiero poszliśmy do szkoły i na dzień dobry zostaliśmy zaproszeni na dywanik w gabinecie dyrektora. Powodem był konkurs piosenki dziesiątego grudnia. Nauczyciel od muzyki dobrze myślał, że normalnie byśmy się w ogóle nie zgodzimy. Wolał iść po ciężką artylerię, czyli dyrektora. Zostaliśmy wybrani tylko ja i Hemmings. On nie chciał pozwolić, aby jego zespół nie zagrał razem z nami. W ostateczności całe 5 Seconds of Summer, na czele z Luke'iem, który będzie śpiewać razem ze mną. Nawet pani od tego przedmiotu spierała nasz pomysł. Mogliśmy mieć większe szansę na wygraną. Wyciągnęłam telefon i zobaczyłam wiadomość. Rose. Westchnęłam.
CZYTASZ
bad girl → luke hemmings ✔
Fanfiction! TA KSIĄŻKA NIE JEST PRZEZNACZONA DLA OSÓB BARDZO ZWRACAJĄCYCH NA BŁĘDY! Kiedy w życiu zachodzą jakieś zmiany, nigdy nie można przewidzieć tego, co się stanie. Kiedyś myślałam, że możemy sami zaplanować sobie życie, własny los. A co z tego wyszł...