Luke
— Co ty zrobiłeś?! Pytam ci się coś, do cholery jasnej! Hemmings!
Spojrzałem na Ashton'a, który tylko stał nade mną i się wydzierał.
— Ash, nie wydzieraj się na niego, to nic nie pomoże — powiedział Calum. Spojrzałem na niego. Filozof. — Nie patrz się tak na mnie. Spróbuję dodzwonić się do Amy, ale jeżeli coś się jej stanie, to osobiście cię zabiję, Luke.
Wyciągnął telefon i wybrał jej numer. Patrzyłem na niego w ciszy.
— Amy. gdzie ty jesteś? Mów mi natychmiast! — Zamilkł. — Amy, ja po ciebie wyjdę, dobrze? Tylko powiedz mi, gdzie jesteś. — Znowu cisza. — Z wybitymi szybami?
Wstał z miejsca i ruszył do drzwi. Trzasnął nimi i tyle go widziałem. Spojrzałem na przyjaciół i Ann. To była tylko koleżanka, którą poznałem dosyć dawno.
— O co chodzi, Luke? — zapytała. Co jej miałem powiedzieć? "Byłaś tutaj tylko i wyłącznie, dlatego że chciałem wzbudzić zazdrość u dziewczyny, którą kocham?". Byłem taki cholernie głupi. Spojrzałem na nią. Czekała z założonymi rękami na odpowiedź.
— My też chętnie posłuchamy, Luke.
Westchnąłem i nawet nie patrząc na nich, ruszyłem do góry. Do swojego pokoju; do jedynego schronienia.
— Luke?! Gdzie ty się wybierasz?! Masz nam to wszystko powiedzieć!
Obróciłem się w ich stronę. Tylko kilka kroków dzieliło mnie od pokoju.
— Nie chcę z wami rozmawiać, nie widzisz tego i nie rozumiesz!? Zostawcie mnie w świętym spokoju!
Wszedłem do pokoju i zamknąłem go na klucz. Usiadłem na łóżko. Ktoś szarpnął za klamkę i powiedział ciche przekleństwo.
— Otwieraj to w tej chwili! Teraz Hemmings!
Ashton uderzał w drewnianą powłokę, oddzielającą mnie od nich. Naciągnąłem na siebie poduszkę i przycisnęłam ją do głowy. Nakryłem się kołdrą. Nawet butów nie ściągałem. Miałem to gdzieś. Zachowywałem się jak dziecko, ale co z tego?
— Luke, cholera! W tej chwili masz otworzyć mi drzwi, bo inaczej...
Odkryłem się na chwilę i spojrzałem na drzwi.
— Bo inaczej zadzwonimy do twoich rodziców i przyjadą tutaj dzisiaj, a nie jutro!
Zignorowałem to, bo co mi mogli zrobić rodzice? Wyważyć te drzwi? Wziąłem telefon do ręki. Odblokowałem hasłem i wystukałem wiadomość do Ash'a.
Ja: Wypraszam was teraz z mojego domu. Spadać!
Wyłączyłem telefon i położyłem na stolik. Za drzwiami usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Ashton prychnął głośno i zaczął się śmiać.
— Nawet o tym nie marz ani nie myśl! Masz mi otworzyć te drzwi!
Chwilę później nastała cisza. Wstałem z łóżka i ściągnąłem buty. Podeszłam do szafki, stamtąd wziąłem zwykły biały podkoszulek, szare dresy i czyste bokserki. Razem z tymi rzeczami udałem się do łazienki, którą miałem w pokoju. Nie była jakaś duża, było wszystko to co potrzebowałem. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem naszykowane ubrania. Z powrotem wróciłam na łóżko. Ktoś ponownie zapukał w drzwi, ale tym razem delikatnie. Usłyszałem westchnięcie.
— Luke... — powiedziała Ann. — Proszę cię, otwórz te drzwi. Porozmawiaj z nami, proszę.
— Kurwa! Z nimi jak dzieci! — Przerwał jej krzyk Ashton'a. — Calum, zrób coś! On też się zamknął w pokoju. — Zamilkł. — Oszalałeś?! Calum! Nie! A jak coś im odbije?! — Ta cisza dla mnie była zbawieniem. Mogłaby trwać wiecznie. Naprawdę. — Dobra! Daję im tylko tydzień! Jak żadne z nich nie wyjdzie to osobiście wyważę te drzwi i wyciągnę po kolej. — Usłyszałem jak ciężko wzdycha. — Luke? Możesz mnie wysłuchać? Tyle możesz dla mnie zrobić. Jesteś tak samo uparty jak ona. Calum dzwonił, że Amy zamknęła się w pokoju. Nie był zdziwiony, że ty też. Ty eż nie chcesz otworzyć drzwi. Myślisz, że damy się oszukać? Usiądę sobie przy drzwiach. Mike zabierz Ann do domu.
CZYTASZ
bad girl → luke hemmings ✔
Fanfiction! TA KSIĄŻKA NIE JEST PRZEZNACZONA DLA OSÓB BARDZO ZWRACAJĄCYCH NA BŁĘDY! Kiedy w życiu zachodzą jakieś zmiany, nigdy nie można przewidzieć tego, co się stanie. Kiedyś myślałam, że możemy sami zaplanować sobie życie, własny los. A co z tego wyszł...