6. Real life/ Private

2.8K 165 114
                                    

- Dlaczego my nie poznaliśmy się wcześniej? - Evans niezadowolony zmarszczył brwi, a Mer zachichotała radośnie. Wzruszyła ramionami, sięgając po oblaną lukrem jagodziankę.

- Na to najlepsze trzeba sobie zasłużyć.

Chris ryknął śmiechem,którym niemal natychmiast ją zaraził. Ten człowiek był jak golden retriever: bardzo szczęśliwy i bardzo blond.

- Wszystkich już znasz? -zapytał, chwytając bajgla. Już po pięciu minutach rozmowy odkryli wspólną miłość: tą do jedzenia. Nie miała pojęcia jak aktor jedząc takie ilości, utrzymuje swoją idealną i umięśnioną sylwetkę.

- Chyba tak... - zamyśliła się. Przez ostatnią godzinę chodziła od jednej gwiazdy do drugiej. Liz, Scarlett, cała trójka Chrisów, RDJ, Benedict, dwójka Tomów, dwójka Pauli, Zoe, Brie, Chadwick...Mogła z całą pewnością stwierdzić, że był to jeden z najlepszych dni w jej życiu. Na dodatek wszyscy byli strasznie sympatyczni, ściskali ją i zagadywali, czego w ogóle się nie spodziewała.

- Sebastian z Mackiem jak zwykle się spóźniają, ale jak ich nie poznasz, to nie ma żadnej straty - zażartował Chris i dokładnie w tym momencie obok nich pojawił się sam Anthony, szturchając Kapitana Amerykę w ramię.

- Już mnie szkalujesz przed tą pięknością? - udał oburzonego, a następnie odwrócił się w stronę młodszej Bennet. Wskazał palcem na trzymaną w jej dłoni jagodziankę. - Widzę, że lubisz słodycze. A może masz ochotę na trochę prawdziwej czekoladki?

Oglądając wszystkie możliwe wywiady z odtwórcą Falcona, doskonale zdawała sobie sprawę czego się spodziewać, dlatego też wybuchła niekontrolowanym śmiechem.

- Cześć, jestem Meredith.

Aktor szarmancko ucałował jej dłoń, a potem spojrzał za własne plecy i do kogoś zamachał.- Ej! Sexy Seabass!

W ich stronę szedł uśmiechnięty idol nastolatek, który na widok Meredith gwałtownie zwolnił i stanął w miejscu. Dziewczyna zamrugała kilkakrotnie,kiedy w jej pamięci pojawiły się przebłyski z wczorajszego wieczoru, ale dopiero kiedy wyciągnął w jej kierunku rękę, cholernie rozbawiony, zrozumiała co tak właściwie się stało.

Cholera! Miał nawet te buty, obok których dziś rano znalazła swoją sukienkę, wczoraj pośpiesznie zrzuconą pod wpływem nagłej namiętności.

-Meredith.

W jego oczach kryło się coś takiego, że mimowolnie poczuła nagłą potrzebę szybkiej ucieczki. Mruknęła pod nosem jakieś bzdury, tłumacząc się Evansowi, apotem szybko odwróciła się na pięcie i ruszyła w kierunku magazynu z kostiumami, gdzie miała spotkać się z innymi odpowiedzialnymi za charakteryzację. Była już w połowie drogi,kiedy ktoś chwycił ją za ramię. Nie musiała patrzeć, by wiedzieć kto to.

-Mer, czekaj...

Westchnęła i zdecydowała się spojrzeć na mężczyznę, z którym spędziła ostatnią noc. Teraz, kiedy ich tęczówki się spotkały, pamiętała już niemal wszystko. Łącznie z czułymi pocałunkami składanymi przez niego na jej ramionach, dotyk szczupłych palców i te umięśnione ramiona...cholera!

Wpatrywał się w nią z niedowierzaniem, badając najmniejszy skrawek jej twarzy. Westchnął.

-Meredith. Masz na imię Meredith.

Skinęła głową,przygryzając wargę.

-A ty jesteś Sebastian Stan.

***

Chloe:

Gdzie jesteś?

Ja:

Chowam się.

Chloe:

Gdzie?

I przed kim?

Meredith Bennet co już zdążyłaś zrobić?!

Ja:

Przed Stanem.

Chloe:

Sebastianem? Przecież on jest kochany!

Ja:

Taa...i cholernie dobry w łóżku. Przekonałam się o tym dzisiaj w nocy.

Chloe:

Czekaj...co?

Czy ty i on?

O cholera...

Czy ty nie potrafisz trzymać swojej chcicy w spodniach?!

Ja:

Wiem, jestem beznadziejna...

Chloe:

Omg Mer on tu idzie! W moim kierunku!

Ja:

Nie mów mu gdzie jestem!

Chloe:

Przecież ja nie wiem gdzie jesteś!

Ja:

I co?

Chloe:

Przeszedł i nawet nic nie powiedział.

Ja:

Serio?! :)

Chloe:

Nie, tak naprawdę poprosił mnie o twój numer, bo podobno musi z tobą pogadać

Ja:

Nie podałaś go, prawda?

Chloe?

HALO!

Chloe:

Hehe.

Ja:

Nienawidzę cię.

Strangers | s.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz