- Dlaczego my nie poznaliśmy się wcześniej? - Evans niezadowolony zmarszczył brwi, a Mer zachichotała radośnie. Wzruszyła ramionami, sięgając po oblaną lukrem jagodziankę.
- Na to najlepsze trzeba sobie zasłużyć.
Chris ryknął śmiechem,którym niemal natychmiast ją zaraził. Ten człowiek był jak golden retriever: bardzo szczęśliwy i bardzo blond.
- Wszystkich już znasz? -zapytał, chwytając bajgla. Już po pięciu minutach rozmowy odkryli wspólną miłość: tą do jedzenia. Nie miała pojęcia jak aktor jedząc takie ilości, utrzymuje swoją idealną i umięśnioną sylwetkę.
- Chyba tak... - zamyśliła się. Przez ostatnią godzinę chodziła od jednej gwiazdy do drugiej. Liz, Scarlett, cała trójka Chrisów, RDJ, Benedict, dwójka Tomów, dwójka Pauli, Zoe, Brie, Chadwick...Mogła z całą pewnością stwierdzić, że był to jeden z najlepszych dni w jej życiu. Na dodatek wszyscy byli strasznie sympatyczni, ściskali ją i zagadywali, czego w ogóle się nie spodziewała.
- Sebastian z Mackiem jak zwykle się spóźniają, ale jak ich nie poznasz, to nie ma żadnej straty - zażartował Chris i dokładnie w tym momencie obok nich pojawił się sam Anthony, szturchając Kapitana Amerykę w ramię.
- Już mnie szkalujesz przed tą pięknością? - udał oburzonego, a następnie odwrócił się w stronę młodszej Bennet. Wskazał palcem na trzymaną w jej dłoni jagodziankę. - Widzę, że lubisz słodycze. A może masz ochotę na trochę prawdziwej czekoladki?
Oglądając wszystkie możliwe wywiady z odtwórcą Falcona, doskonale zdawała sobie sprawę czego się spodziewać, dlatego też wybuchła niekontrolowanym śmiechem.
- Cześć, jestem Meredith.
Aktor szarmancko ucałował jej dłoń, a potem spojrzał za własne plecy i do kogoś zamachał.- Ej! Sexy Seabass!
W ich stronę szedł uśmiechnięty idol nastolatek, który na widok Meredith gwałtownie zwolnił i stanął w miejscu. Dziewczyna zamrugała kilkakrotnie,kiedy w jej pamięci pojawiły się przebłyski z wczorajszego wieczoru, ale dopiero kiedy wyciągnął w jej kierunku rękę, cholernie rozbawiony, zrozumiała co tak właściwie się stało.
Cholera! Miał nawet te buty, obok których dziś rano znalazła swoją sukienkę, wczoraj pośpiesznie zrzuconą pod wpływem nagłej namiętności.
-Meredith.
W jego oczach kryło się coś takiego, że mimowolnie poczuła nagłą potrzebę szybkiej ucieczki. Mruknęła pod nosem jakieś bzdury, tłumacząc się Evansowi, apotem szybko odwróciła się na pięcie i ruszyła w kierunku magazynu z kostiumami, gdzie miała spotkać się z innymi odpowiedzialnymi za charakteryzację. Była już w połowie drogi,kiedy ktoś chwycił ją za ramię. Nie musiała patrzeć, by wiedzieć kto to.
-Mer, czekaj...
Westchnęła i zdecydowała się spojrzeć na mężczyznę, z którym spędziła ostatnią noc. Teraz, kiedy ich tęczówki się spotkały, pamiętała już niemal wszystko. Łącznie z czułymi pocałunkami składanymi przez niego na jej ramionach, dotyk szczupłych palców i te umięśnione ramiona...cholera!
Wpatrywał się w nią z niedowierzaniem, badając najmniejszy skrawek jej twarzy. Westchnął.
-Meredith. Masz na imię Meredith.
Skinęła głową,przygryzając wargę.
-A ty jesteś Sebastian Stan.
***
Chloe:
Gdzie jesteś?
Ja:
Chowam się.
Chloe:
Gdzie?
I przed kim?
Meredith Bennet co już zdążyłaś zrobić?!
Ja:
Przed Stanem.
Chloe:
Sebastianem? Przecież on jest kochany!
Ja:
Taa...i cholernie dobry w łóżku. Przekonałam się o tym dzisiaj w nocy.
Chloe:
Czekaj...co?
Czy ty i on?
O cholera...
Czy ty nie potrafisz trzymać swojej chcicy w spodniach?!
Ja:
Wiem, jestem beznadziejna...
Chloe:
Omg Mer on tu idzie! W moim kierunku!
Ja:
Nie mów mu gdzie jestem!
Chloe:
Przecież ja nie wiem gdzie jesteś!
Ja:
I co?
Chloe:
Przeszedł i nawet nic nie powiedział.
Ja:
Serio?! :)
Chloe:
Nie, tak naprawdę poprosił mnie o twój numer, bo podobno musi z tobą pogadać
Ja:
Nie podałaś go, prawda?
Chloe?
HALO!
Chloe:
Hehe.
Ja:
Nienawidzę cię.
CZYTASZ
Strangers | s.s
FanficJeden bar, jeden wieczór i jeden drink za dużo. albo Meredith Bennet przyjeżdża do siostry by uporządkować swoje życie i przez przypadek pakuje się w jeszcze większy chaos. 24.01.2018 - #511 Fanfiction 09.05.2018 - #59 Romance 18.05.2018 - #37 R...