Rozdział 4 - część II

217 43 23
                                    




Weszła do środka bez pukania. Z Morayą - mieszkającą tu staruszką -znała się od dziecka. Starsza kobieta traktowała ją jak wnuczkę, której nigdy nie było jej dane posiadać. Imi była dla niej substytutem rodziny. Kimś, z kim mogła dzielić się troskami i chwilami radości bez obawy, że cokolwiek, co wydarzy się pomiędzy nimi dwiema, wyniesione zostanie poza pokryty strzechą dach starej, skleconej z brzozowych dech chaty.

Do przestronnej izby wtargnął chłód, poruszając zawieszonymi na sufitowej belce wiązkami suszonych ziół. Kilka płatków rumianku obsypało się na podłogę, gdy zderzył się on z wiszącym obok pęczkiem pieprzowej mięty. Dziewczyna pośpiesznie zamknęła drzwi, nie chcąc poczynić większego zamieszania. Naruszenie panującej w tym miejscu harmonii, zwykle w jakiś sposób odbijało się na samopoczuciu przebywających w nim osób. Gdy coś zaburzało spokój domostwa, znajdujący się w nim ludzie czuli niepokój, twierdzili, że coś ich obserwuje, podsłuchuje i miesza im w głowach. Być może miało to jakiś związek z magicznymi właściwościami miejsca, a może gościom coraz to bardziej udzielały się krążące na temat Morayi plotki, ubarwiane i przekręcane przez kolejne osoby w łańcuszku niedomówień i nadinterpretacji. Niektórzy uważali ją za czarownicę, inni nadawali jej łagodniejsze miano ekscentryczki... Moraya nie przepadała za towarzystwem, zawsze mówiła szeptem, nigdy nie podnosiła głosu. Mieszając herbatę, nie uderzała łyżeczką o brzegi kubka, nie rzucała niczego byle jak, a odkładała nader ostrożnie. Innymi słowy... hołdowała ciszy i ogólnemu porządkowi. Goszcząc w jej domu, Imi nauczyła się nie hałasować, a przynajmniej starała się w miarę możliwości tego nie czynić.

Na pierwszy rzut oka, pomieszczenie, w którym się teraz znalazła, wydawało się zagracone. Panował w nim jednak ten specyficzny rodzaj porządku, w którym odnajdywał się jedynie sam jego właściciel. Przy ścianach poustawiano niepasujące do siebie meble. Różnego rodzaju szafki i kredensy zmontowane z rozmaitych gatunków drewna, pokrywała gruba warstwa kurzu. Ponad nimi ciągnęły się rzędy prostych półek, zapełnione wszelkiej maści naczyniami, wypełnionymi przeróżnymi, dziwnymi substancjami. Na środku izby stał duży, ciężki stół zastawiony całym mnóstwem świec. Wosk rozlewał się po jego blacie, malując na nim chaotyczny obraz. W głębi pomieszczenia znajdował się pociemniały kominek, w którym trzaskało teraz płonące świerkowe drewno. Pod kominkiem tym ustawiono dwa zgniłozielone fotele i podnóżki w tym samym kolorze, otoczone stosami książek w zniszczonych okładkach, których tytuły były nie do odczytania ze starości. Dalej, przy wejściu do kolejnego pomieszczenia stał spory wiklinowy kosz, ledwo mieszczący w sobie zwoje zapisanego pergaminu, a całości klimatu dodawały suszące się wszędzie zioła i pozawieszane na ścianach artefakty niewiadomego pochodzenia.

Pod wpływem różnicy temperatur oraz silnego aromatu przypraw, dziewczyna donośnie kichnęła. Pociągnęła nosem i przetarła zaszklone oczy. Jej skryte pod mokrym odzieniem ciało, było tak wyziębione, że nie poczuła jeszcze rozchodzącego się wokół przyjemnego ciepła. Zdrętwiałymi dłońmi niezgrabnie odpięła wykonane z brązu guziki, po czym niezwłocznie zrzuciła z siebie przesiąknięte wodą futro. Odzienie ciężko opadło na słomianą wycieraczkę, układając się w podobiznę zmokłego, skulonego psa.

 – Moraya?! – zawołała, ale zaraz ugryzła się w język. – Moraya? – ściszyła głos, kierując się ku palenisku. Jeśli nie chciała się rozchorować, musiała jak najprędzej się rozgrzać. Usiadła na jednym z foteli, zsuwając buty ze stóp. Odrzuciła je pod piec, wyciągając nogi jak najbliżej ognia. Widziała jak na skutek gorąca, woda odparowuje z jej spodni, unosząc się niewyraźną mgiełką nad jej udami.

Nie mogła przestać myśleć o upiorze, który nawiedził ją w drodze nad jezioro. Na samo wspomnienie przeszywających, pustych oczu wzdrygała się mimowolnie. Niemniej przerażający, był rozdzierający huk burzy, skowyt zjawy.

SZKARŁATNA CELAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz