Kolejny miesiąc minął szybko. Emilka była już w szóstym miesiącu ciąży dlatego był to jej ostatni dzień w pracy. Krzysiek z Alą mieli dziś pełne ręce roboty. Ledwie znaleźli czas na przerwę i uzupełnienie dokumentacji. Kiedy tak siedzieli nagle usłyszeli podejrzane krzyki na korytarzu:
- Krzysiek zobaczysz co tam się dzieje?
- Przepraszam, ale czy Ty mi rozkazujesz? Przecież ja jestem dowódcą w tym patrolu. Sama sprawdź.
- Ale bądź dżentelmenem.
- Dobra już idę.
Jednak gdy wyszedł to dosłownie go zmroziło. Zobaczył tylko jak uciekający mężczyzna wpada na Emilię, a ta upadając uderza brzuchem o kant stojącej ławki. Momentalnie podbiegł do zwijającej się z bólu kobiety:
- Kochanie karetka już jedzie spokojnie... Jacek, Jacek do cholery!- Co?
- Wezwij szybko karetkę!
- Już...
- Krzysiek ratuj dziecko... -wyszeptała policjantka po czym zemdlała.
- Emilka, Emilka! Cholera gdzie ta karetka?!
-Do 5 minut będą.
Po 3 minutach karetka już była i zabrała Emilkę do szpitala miejskiego. Krzysiek szybko się przebrał i ruszył za karetką. Po drodze zadzwonił jeszcze do syna:
- Halo Tosiek? Posłuchaj mnie uważnie. Skończyłeś już lekcje. To teraz idź prosto do domu...
- Ale...
- Nie ma żadnego ALE zaraz zadzwonię do dziadków to Cię zabiorą do siebie...
- Dlaczego?
- Bo mama miała wypadek i muszę jechać...
- Ale co jej jest?
- Nie wiem.- Tato ja będę grzeczny tylko nie dzwoń po dziadków.
- Dobra tylko nikomu nie otwieraj.
- OK. Pa.
- Pa,
Kiedy tylko dotarł do szpitala wezwał go lekarz prowadzący Emilki...
%R(6
CZYTASZ
,,Policjantki i policjanci" Krzysztof i Emilia
FanfictionHistoria jest kontynuacją odcinka 184. Pozdrawiam i zapraszam do lektury. :)