Tygodnie mijały szybko. Zapałowie ani się obejrzeli gdy rozpoczęły się wakacje. Dla Tośka oznaczało to wolne od szkoły, a dla Krzyśka i Emilii zbliżające się wielkimi krokami przyjście ich dziecka na świat. Ile razy o tym myśleli tyle razy ogarniał ich strach i przerażenie. Już nie chodziło o niepełnosprawność, ale o to by szczęśliwie przyszło na świat i po prostu by było tu razem z nimi. Tosiek nie był dalej wtajemniczony choć trochę domyślał się o co może chodzić. Postanowili, że jeśli dziecko nie przeżyje to chcą sami to przetrwać bez udziału innych, a tym bardzie nie chcieli by Tosiek przeżywał to samo. Pragnęli by miał szczęśliwe dzieciństwo i nie chcieli dokładać mu zmartwień w końcu już i tak już dużo przeszedł.
Krzysiek ciągle chodził do pracy. Jednak po ostatnich zdarzeniach na komendzie jeździł z Olą Wysocką. Był 13 lipca. Krzysiek siedział jak na szpilkach. Co chwilę zerkał na telefon. Jego zachowanie nie umkło uwadze Oli, więc zapytała:
- Co Ci jest?
- Nic po prostu jeszcze tylko 2 dni to może być w każdej chwili... - wymamrotał bez składnie.
- Ale co?
- Emilia ma termin.
- To co Ty tu robisz? – zapytała zdziwiona.
- Pracuję nie widać?
- Nie. – westchnęła Ola i postanowiła już zostawić ten temat.
Po krótkiej chwili otrzymali zgłoszenie o bójce. Po dotarciu na miejsce interwencji okazało się, że nie obejdzie się bez wizyty na komendzie. Gdy przesłuchiwali jednego mężczyznę Krzyśkowi zadzwonił telefon. Policjant aż się wzdrygł:
- Halo... - odebrał nawet nie patrząc kto dzwoni.
- Dzień dobry panie Krzysztofie z tej strony Jadwiga Kowalczyk... - była to starsza kobieta, której policjanci pomogli odzyskać mieszkanie. Od tamtego czasu dzwoni co jakiś czas z podziękowaniami. Niestety ma jedną wadę – mianowicie nie umie przestać mówić.
- Przepraszam pani Jadwigo, ale ja w pracy jestem i nie mogę rozmawiać...
- Rozumiem to ja zadzwonię później.
- Dobrze do widzenia.
- Do widzenia, do widzenia.
Gdy skończyli przesłuchanie poszli na przerwę, a następnie wyruszyli na dalszy patrol. W tym czasie pani Jadwiga zdążyła zadzwonić już 3 razy. Kiedy tak przemierzali ulice Wrocławia ponownie usłyszeli dźwięk telefonu policjanta.
- Nie ta kobieta nie da mi żyć. Teraz nie odbiorę.
- A jak to ktoś inny?
- Nie... zresztą do Emilii dzwoniłem kwadrans temu i mówiła, że wszystko jest OK, a kto inny niech sobie dzwoni.
- OK. skoro tak mówisz.
Jednak telefon dzwonił i dzwonił.
- Chociaż zobacz kto to bo ten telefon nie przestanie dzwonić.
- Już wjadę tylko na parking przy komendzie.
Po chwili zaparkowali i Krzysiek sięgnął do kieszeni, a gdy tylko wyjął komórkę momentalnie zbladł. Na wyświetlaczu pisało: ,,Emilia".
- Cholera jasna - wycedził tylko i odebrał – Halo...
- Krzysiek... ile można dzwonić... przyjeżdżaj tu natychmiast albo dzwonię po karetkę...
- Ale już? W tej chwili?
- Przyjeżdżaj!
- Za 5 minut będę.
I nie mówiąc nic pobiegł do swojego auta odjechał z piskiem opon. Do mieszkania dojechał błyskawicznie wziął Emilkę i pojechali do szpitala. Gdy kobieta była już przyjmowana na oddział zdążyli jeszcze szybko porozmawiać:
- Krzysiek boję się.
- Nie bój się będę tutaj cały czas.
- Nie, jedź jeszcze do pracy, a jak już będzie po wszystkim to przyjedziesz.
- Jesteś pewna?
- Tak jedź już i nie zapomnij odebrać Tośka z kolonii.
- Dobra trzymaj się kocham Cię.
Krzysiek wrócił na komendę i dokończył służbę. Następnie odebrał Tośka i wrócili razem do domu. Tosiek od razu zauważył, że nie ma Emilii:
- Gdzie mama?
Jednak nie było mu dane usłyszeć odpowiedzi, bo tacie zadzwonił telefon. Policjant wyciągnął komórkę i z drżącym sercem odebrał.
- Halo... tak przy telefonie... ale żyje... dobrze, dobrze już jadę.
- Tosiek ja muszę jechać, a Ty zamknij drzwi i nikomu nie otwieraj ja mam swój klucz.Pa.
- Ale tato... Pa.
Gdy tylko Krzysiek dotarł do szpitala pobiegł od razu do lekarza.
- Dobry wieczór co z moją żoną?
- Wszystko w porządku.
- Aaa... dziecko.
- Panie Krzysztofie, powiem tak to nieprawdopodobne, ma pan córeczkę. Dostała 10 punktów. Zrobimy jeszcze dodatkowe badania. Ściągnęliśmy nawet specjalny aparat.
- A mogę je zobaczyć?
-Tak oczywiście tylko krótko bo jest już późno.
Mężczyzna odetchnął z ulgą. Tak strasznie się bał, że nie zobaczy swojego dziecka żywego. Oczywiście, że pozostaje kwestia niepełnosprawności, ale ich córeczka będzie z nimi.
Po godzinie spędzonej z żoną i córką Krzysiek wrócił do domu.
- Tato!
- Tosiek Ty jeszcze nie śpisz?
- Nie czekam na Ciebie. Gdzie byłeś?
- Chodź, siadaj. Byłem u mamy i... masz siostrzyczkę.
- Tak? Super!
- Nie mówiliśmy Ci tego wcześniej bo było i jest ryzyko, że będzie niepełnosprawna. – chłopcu momentalnie zaszły oczy łzami i pobiegł do pokoju, a Krzysiek poszedł za nim.
- Tosiek...
- Ona nie może być niepełnosprawna!
- Tosiek wyjdź. – po chwili chłopiec otworzył. – Synu jawiem, że to jest trudne do zrozumienia, ale tak naprawdę nie jest ważne to czy ona będzie pełnosprawna czy nie, ważne żeby czuła się kochana i szczęśliwa tu z nami. Rozumiesz? – powiedział tuląc syna do piersi.
- Tak.
- To bardzo dobrze, a teraz idź już spać bo jutro czeka Cię dzień pełen wrażeń.
---------------------------------------
I jak? Podobało się?
Zostawcie komentarz.
A i jeszcze jedno nie wiem czy to tylko moje spostrzeżenie, ale zauważyłam, że na każdym prawie blogu gdy pojawia się dziecko to blog jest zwijany. Jeśli się mylę to podeślijcie linka do takiego bloga.
Pozdrawiam :)

CZYTASZ
,,Policjantki i policjanci" Krzysztof i Emilia
FanfictionHistoria jest kontynuacją odcinka 184. Pozdrawiam i zapraszam do lektury. :)