Cas spojrzał na zegarek, była już 18:54 i Dean mógł pojawić się w każdej chwili, a on nadal biegał po domu w bokserkach szukając pasujacej koszuli, więc postanowił przynajmniej założyć spodnie. Zrobił to w momencie, w którym rozległ się dzwonek do drzwi. No tak, Dean już jest. Cas otworzył mu drzwi wejsciowe do bloku i zaczął nerwowo przeszukiwał szafę, ale zanim zdążył założyć coś na górę usłyszał że ktoś wszedł do mieszkania i wesołe szczekanie psa
- No hej Bucky, jak tam mały?
Cześć Cas! Oh... Nie wiedziałem,
że masz taki... kaloryfer...
- Hej Dean, wybacz nie mogę
znaleźć pasującej koszuli...
- Pozwól, że Ci pomogę.
Dean podszedł do zawstydzonego Castiela, wyjął granatową koszulę z szafy i podał ją przyjacielowi, a gdy ten zaczął się ubierać, Dean wybrał czerwony krawat i stanął przed mężczyzną.
- Oj Cas, pogubiles się chyba
Trzy górne guziki były przesunięte o jedną dziurkę, tak, że ostatni z nich nie miał być jak zapięty. Dean chwycił kolnierzyk Casa i zaczął rozpinać koszulę, niby przypadkiem muskając jego skórę, po czym zapiał ją właściwie i zawiązał mu na szyi czerwony krawat.
Podniósł oczy na twarz Castiela i spojrzał w niebieskie oczy, które wpatrywały się w niego w napięciu.
Dean uśmiechnął się delikatnie
- Świetnie dziś wyglądasz
- Dean, to Ty wybierałeś...
- Obawiam się, że cokolwiek bym
nie wybrał i tak nie mógłbym
przestać się gapić kotku.
Idziemy?
Cas zarumienił się jeszcze bardziej, ale przyjął ramię, ktore zaoferowal mu Dean.
Ruszyli w stronę samochodu uśmiechnięci i pozytywnie nastawieni.
Gdy dojeżdżali na miejsce Cas zaczął się przejmować, czy Sam go polubi, czy nie wyjdzie na durnia, czy Dean nie dojdzie do wniosku, że może lepiej odpuścić go sobie.
Dean zauważył cień niepokoju w oczach przyjaciela, więc gdy się zatrzymali powstrzymał Casa, który chciał odrazu opuścić impale.
- Cas... Wiem, że się denerwujesz,
ale naprawdę nie ma czym.
Sam jest wporządku i myślę, że
się polubicie.
- A co jeśli nie?
Wymskneło się Casowi, Dean uśmiechnął się delikatnie, pochylił się do Casa i lekko pocałował go w policzek
- Będzie dobrze.
- Będzie... dobrze.
Odparł mu Castiel, którego przez chwilę zamurowało, ale uśmiechnął się i wysiedli z samochodu.
Zadzwonili, do drzwi, które otworzył im bardzo wysoki mężczyzna w dość długich wlosach.
- Cześć Dean! Hej, Ty musisz być
Castiel, mój brat dużo o tobie
opowiadał, rzeczywiście masz
śliczne oczy.
Dean szturchnął brata
- Zamnij sie Sam!
Sam rozesmial się i wpuścił ich do środka.
Kolacja przebiegła w bardzo miłej atmosferze i po chwili nawet Cas się rozluźnił.
Bardzo polubił Sama, który opowiedział trochę o uczelni i pytał o nową pracę. Po jakimś czasie Sam zaproponował piwo, potem następne i następne i juz po trzech godzinach ledwo trzymali się na nogach. Sam jaki jako pierwszy postanowił, że juz wystarczy
- Wybaczcie chłopaki, idę spać
I już go nie było, Cas natomiast spojrzał na przysypiajacego Deana
- Deaan, myślę, że chyba muszę
się zbierać.
- Cas... Jest późno... Ja nie moge
prowadzić, a tramwajem Cię nie
puszczę. Chodź, mam tu duże
łóżko.
- Chyba masz rację Dean.
Wstali i popierając się na sobie nawzajem ruszyli w stronę pokoju blondyna. Większość drogi pokonali bez przeszkód
Przy drzwiach jednak Dean potknął się i pchnął Casa na ścianę.
- Cas?
- Tak, Dean?
- Czy... Mógłbym Cię pocałować?
W odpowiedzi Cas oparł się plecami o ścianę i przyciągnął do siebie Deana z dość odważnym jak na siebie uśmiechem.
Dean pochylił się nad nim i zbliżył swoje usta do ust Castiela.
Już miał złączyć je w pocałunku, ale uniósł kąciki ust i zapytał
- To jak, mogę?
Cas przewrócił oczami uśmiechając się przy tym
- Dean, czasami jesteś idiotą
- Wiem, dlatego mnie lubisz
Dalsze przekomarzanie się skutecznie uniemożliwiły mu usta Castiela, które spoczęły na jego własnych. Z początku było to delikatne muśnięcie, ale pocałunek pogłębiał się coraz bardziej. Dean chwycił Casa w talii i wsunął dłonie pod jego bluzkę, sunąc po nagiej skórze pleców Castiela, na co ten zarzucił Deanowi ręce na szyję.
Dean odsunął się od ust Casa i zaczął całować go po szyi, na co Cas zareagował cichym mruczeniem. Dean już chciał przygryzc skórę, by zostawić po sobie ślad, gdy Cas wyslizgnal się z jego ramion i wylądował na podłodze
- Jezu, Cas! Żyjesz??
- Nie drzyj się debilu, bo obudzisz
brata
Rozesmiał się Cas podnosząc się z ziemi, i opierając na ramieniu Deana
- Chodźmy lepiej spać,
dokonczymy to jutro
- Jak sobie życzysz przystojniaku
Rozweseleni weszli do pokoju, Cas zdjął koszulę zostając w samych spodniach i krawacie luźno przewieszonym przez szyję, a Dean zrzucił z siebie wszystko zostajac w samych bokserkach.
Wskoczyli do łóżka i przykryli się kołdrą, Cas położył głowę na piersi Deana i objal go w pasie, a ten przytulil go i oparł na nim brodę.
- Cas, zdejmij proszę krawat, nie
chcę żebyś się udusił w nocy.
Cas ściągnął z szyi materiał i rzucił na podłogę.
- Dobranoc kotku.
- Dobranoc słońce.
CZYTASZ
How I met your father
FanfictionCastiel Novak jest wzorowym pracownikiem Crowley Industries. Pewnego dnia do jego zespołu zostaje przydzielony intrygujący Dean Winchester, który wywróci jego życie do góry nogami.