Smut (bez fabuły, 18+)

464 49 2
                                    

- Dean... tylko bądź delikatny...
- Cas, wiesz, że Cię kocham i jeśli
  nie jesteś gotowy to ja
  naprawdę mogę poczekać.
- Cholera Dean, skończ już z tym,
  bo zaraz to ja przelece Ciebie!
- Kotek, nie tak ostro.
Dean uśmiechnął się do Casa, chwycił go w talii i zaczął zjeżdżać rękami w dół.
Castiel postanowił troszkę zmienić zasady gry, więc przewrócił Deana na plecy, siadając mu na udach.
Dean zaskoczony przewrotem jakiego dokonał Cas zrobił głupią minę, czego jego chłopak nie wytrzymał i zaczął się śmiać.
- Dzięki Cas, zepsułeś nastrój.
Udając obrażonego podniósł się wyżej i oparł o ramię kanapy.
- Przepraszam, ale musiałbyś
  zobaczyć swoją minę!
Cas zaprezentował co miał na myśli i po chwili obaj nie mogli opanować śmiechu.
- Eh, rozumiem, że nowe
  doznania przekładamy na
  kiedy indziej?
- Tego nie powiedziałem.
Cas uśmiechnął się porozumiewawczo ruszając brwiami i umieścił swoją dłoń na kroczu Deana, tak że dzielił ich tylko materiał ręcznika.
- Chyba, że już mnie nie chcesz?
- Oj nawet nie wiesz jak bardzo
  Cię w tej chwili chcę.
Jęknął Dean pod wpływem dłoni Casa, ktora zaczęła się delikatnie poruszać. Dean bardzo nie chciał teraz jej odepchnąć, ale wiedział, że do tej zabawy najpierw musi przygotować Casa. Chwycił więc jego dłoń i naparł na niego ustami, delikatnie rozwijając jego ręcznik, czuł jak Cas się spina, ale kontynuował pocałunki aż nie poczuł, że wszystko jest ok. Ostrożnie zbliżył dłoń do krocza Castiela i zaczął go stymulować.
Po chwili, słysząc pierwsze dźwięki wydawane przez Casa troche przyspieszył, ale nie pozwolił sobie tak łatwo odpuścić, więc puścił zrelaksowanego już Castiela.
- Czemu przestałeś? Coś nie tak?
- Wszystko okej, po prostu
  chcę Cię przygotować.
- Mhm...
Wymruczał Cas, gdy Dean zaczął całować go po szyi. Dean wstał i podszedł do Castiela od tyłu, gdy przejechał palcem po wejściu, Cas poczuł się dziwnie, to było naprawdę dziwne uczucie, ale postanowił zaufać Deanowi, który zaczął jeździć nim w górę i w dół przypadkiem niby zaznaczając o wejście, tak długo aż ostrożnie wsunął go do środka i zaczął delikatnie nim poruszać. To sprawiło, że Cas zaczął odczuwać odrobinę przyjemności, a jego pomrukiwanie zachęciło Deana do posunięcia się dalej i już po chwili rozciągał go dwoma palcami.
- Dean... ja... chyba już jestem...
  oooh... gotowy!
- Jak sobie życzysz słoneczko.
Pocałował go w szyję i zaczął przygotowywać się nadal nie wychodząc z Casa.
- Wiem, że to głupi moment na to
  pytanie, ale masz może jakiś
  lubrykant?
Cas pochylił się, by sięgnąć pod kanapę, zmiana kąta sprawiła, że Dean niechcący wbił się głębiej, co zabolało Casa i cicho zawył, na co Dean natychmiastowo zabrał rękę i przerażony spytał
- Cas?? Przepraszam, wszystko
  ok?
- Tak, moja wina, trzymaj.
- Trzymasz lubrykant pod
  kanapą?
- Zamknij się i rób swoje!
Dean uśmiechnął się pod nosem, i delikatnie zaczął rozprowadzać żel. Gdy uznał, że już wystarczy, ściągnął ręcznik i wszedł w Casa do połowy czując jak ten się spina.
- Okej?
- Tak, daj mi tylko chwilkę... okej,
  kontynuuj
Dean, wszedł do końca i zaczął delikatnie się poruszać.
Cas nic nie mówił, ale bolało go.
Dean widział, że nie wszystko jest okej, więc chwycił w dłoń członek Casa poruszając nią w górę i w dół.
Castielowi to trochę pomogło i już miał myśleć jak bardzo jest za to wdzięczny Deanowi, gdy Dean trafił w TEN punkt.
- Dean, błagam właśnie tam!
Dean rozluźnił się i zaczął znów odczuwać satysfakcję, po chwili przyspieszył, Cas wbił palce w kanapę i zaczął dochodzić, Dean widząc to uśmiechnął się i przejechał dłonią po plecach Casa, co wywołało dreszcz i dopełniło dzieła. Dean wykonał jeszcze dwa pchnięcia i wystrzelił.
Ostrożnie wyszedł z Castiela, a ten obrócił się w jego stronę i pociągnął ich obydwu w dół.
Dean, oparł głowę o pierś Casa i zamknął oczy.
- Cas... mocno bolało?
- Trochę, ale niczego nie żałuję.
  Cieszę się, że to z Tobą zrobiłem
  to pierwszy raz.
- Co? To był twój pierwszy raz??
- Tak? nie! no zależy...Wcześniej
  to ja zawsze byłem na górze.
- I nic mi nie powiedziałeś?
- Myślałem, że wiesz...
- Przepraszam Cię, obiecuję że
  następnym razem będzie lepiej.
- Dean. Było wspaniale i przestań
  mnie przepraszać, bo naśle na
  Ciebie Bucky'ego.
Przyciągał twarz Deana do swojej i pocałował go namiętnie. Po chwili usłyszeli głośne szczeknięcie.
- Bucky??
- Cześć maleńki, Pan mnie
  właśnie Tobą straszył,
  usłyszałeś swoje imię?
Cas zerknął na ich wciąż nagie ciała.
- Czuję jakby dziecko mnie
  przyłapało w sypialni.
Jęknał Cas, po chwili Bucky wskoczył na nich i zaczął się przytulać.
- Dean, następnym razem
  przypomnij mi, żebym zamknął
  drzwi.
- Następnym powiadasz? Bardzo
  chętnie!

How I met your fatherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz