Spróbujemy?

380 65 1
                                    

Wstali i wspólnie zeszli coś zjeść, przywitali się z Samem, który nie komentował zeszłej nocy za co Dean był mu wdzięczny. Nie przeprowadził jeszcze poważnej rozmowy z Castielem, a wiedział, że mężczyzna przeżywa to jeszcze bardziej niż on. Wredne komentarze, które się Samowi w takich sytuacjach zdarzały na pewno by nie pomogły. W zasadzie sformułowanie "takie sytuacje" niezbyt tu pasuje. Dla Deana to było coś zupełnie nowego, wcześniej zdarzało mu się być w związkach, ale teraz czuł się inaczej, jakby ta para niesamowicie niebieskich oczu wywróciła jego życie do góry nogami. Polubił Casa i zaczęło mu na nim naprawdę zależeć. Trochę się martwił, że minionej nocy lekko się pośpieszyli, ale obiecał sobie, że co by się nie działo, będzie walczył o tego uroczo nieśmiałego ciemnowłosego faceta.
- Dziękuję Wam bardzo za
  zaproszenie na kolacje i umm...
  nocleg, ale chyba będę się
  zbierał, Bucky został sam w
  domu i na pewno jest głodny.
- Miło Cię było poznać Cas, Dean
  na pewno z chęcią Cię odwiezie,
  prawda Dean?
- Z największą chęcią!
Ubrali się, pożegnali z Sammym i ruszyli w stronę impali.
Gdy wsiedli do samochodu, Dean odpalił silnik i już chciał włączyć muzykę, ale po chwili uznał, że lepiej tą rozmowę mieć już za sobą.
- Cas, możemy porozmawiać?
- Pewnie, ładna dzisiaj pogoda,
  Bucky na pewno chętnie
  dziś pójdzie na długi spacer,
  może włączymy radio?
- Cas, proszę, pogadajmy.
- Przecież rozmawiamy...
- Wiesz o co mi chodzi.
- Wiem, ale się boję.
- Czego?
Cas wziął głęboki oddech
- Boję się, że to nic dla Ciebie nie
  znaczyło, że teraz odwieziesz
  mnie do domu i przestaniesz się
  odzywać, że nawet jeśli jakimś
  cudem zdecydujesz się ciągnąć
  to dalej szybko się mną
  znudzisz i mnie zostawisz. Po
  prostu boję się, że Cię stracę.
  Zależy mi na Tobie i to nawet
  nie chodzi, że się w Tobie
  zakochałem ale też jesteś
  najlepszym przyjacielem
  jakiego kiedykolwiek miałem.
  Nie wiem co mam teraz zrobić,
  ani co mógłbym jeszcze
  powiedzieć.
- Posłuchaj Cas, nie mogę obiecać
  Ci, że jeśli się zgodzisz, to
  będziemy razem na zawsze, bo
  nie jestem w stanie być pewien
  spełnienia tej obietnicy, ale
  zależy mi na Tobie, jak jeszcze
  na nikim nie zależało. I nie myśl
  sobie, że nic dla mnie nie
  znaczysz, bo myślę że oceniasz
  mnie troszkę zbyt pochopnie.
  Dasz mi szansę?
Zapytał zatrzymując impale przed blokiem Casa
- Dean...
- Cas, może wejdźmy, zajmiemy
  się Buckym i porozmawiamy
  spokojnie, co? Chyba, że nie
  chcesz mnie zaprosić.
- Niee, chodźmy, masz rację.
Jeszcze zanim weszli dało się słyszeć radosne szczekanie psa, który rzucił się na nich całym swoim ciałem
- Heej, ostrożnie bo nas
  połamiesz! No dobrze, dobrze
  choć tu.
- Dean, poczekaj skocze tylko z
  nim na szybki spacer i zaraz
  wracam.
- Mogę ja z nim wyjść?
- Mógłbyś?
- Pewnie!
- Okej, wezmę szybki prysznic
ok? Weź klucze.
- Już, już.
- Dean. Dziękuję.
Dean tylko do niego mrugnął i razem z Buckym zniknął za drzwiami.
Cas wszedł do łazienki, zrzucił ubranie, wszedł pod prysznic, puścił gorącą wodę i oparł głowę o ścianę prysznica. To było dla niego ciężkie, chciał spróbować z Deanem, ale bał się, że zostanie zraniony. Wyszedł z prysznica po paru minutach, owinął ręcznik wokół bioder i usłyszał szczęk zamka. Wyszedł z łazienki i zobaczył plecy Deana zamykającego drzwi. Gdy ten się obrócił Cas zamarł
- Cas, nie wiem czy potrafię być
  na tyle romantyczny żebyś mnie
  chciał, ale przynieśliśmy Ci z
  Buckym kilka stokrotek i paczkę
  ciastek, tak więc...
Podszedł do niego i przyklęknął na jedno kolano
- Castielu Novak, czy zostaniesz
  moją lepszą połową?
Cas pomógł Deanowi stanąć na prostych nogach, chwycił go delikatnie za szyję i pocałował
- Dean, jesteś 
  najromantyczniejszym idiotą
  jakiego znam.
Uśmiechnął się szeroko i przytulił do Deana.
- Cas, objąłbym Cię, ale mam te
  romantyczne cosie, więc może
  odłożymy to na bok i będziesz
  mógł grzać mnie tym
  kaloryferem dalej?
- Przepraszam, zaskoczyłeś mnie
  i zapomniałem się ubrać.
- Jak dla mnie możesz zostać w
  tym stroju.
Posłał mu znaczący uśmieszek, na który Cas zareagował zbliżając się do jego twarzy z dziwnym wyrazem twarzy, nagle polizał go po policzku i uciekł do kuchni śmiejąc się. Dean zdecydowanie nie spodziewał się tego po tym spokojnym facecie, uśmiechnął się do siebie i poszedł za nim.

How I met your fatherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz