Niby wszystko w porządku, dzień jest spokojny, ciemne chmury nade mną i Davidem znikły. Coś podejrzanego się święci, taki spokój nigdy nie wróży nic dobrego. Pani Cooper miała po prostu zły dzień, przeprosiła nas za dzisiejszą sytuację, okazała się naprawdę przyjemną osobą, dokładnie taką, jaką ją postrzegałam. Zostało ostatnie 10 minut pracy. To, co zobaczyłem przeszło moje naśmielsze oczekiwania.
- Masz klienta, idź. - powiedział David wskazując na wchodzącego do lokalu gościa.
- Twoja kolej, nie mam zamiaru tam iść. - odpowiedziałam zażenowana całą sytuacją.
- Ja dzisiaj kończę troszkę wcześniej, nie widzisz, że nie mam na sobie fartucha? Niestety, ale jesteś zmuszona. - wyszczerzył się szyderczo i wyszedł.
Tym gościem był Shawn. Podszedł do stolika, przy którym czekała na niego jakaś dziewczyna. Kojarzę ją ze szkoły, ale nigdy nie miałam okazji z nią porozmawiać. No nic, przywitała się z nim pocałunkiem w policzek. Zaczęli rozmawiać, gdy Shawn zaczął wgapiać się w Menu zaczęłam typową gadkę:
- Dzień dobry, co Państwo sobie życzą? - zapytałam bez jakichkolwiek uczuć w głosie. Może to przez zazdrość? Ale dlaczego jestem zazdrosna o jakiegoś głupiego alfonsa, pewnie to jego kolejna ofiara. Nie będę się tym ani trochę przejmować.
- Dzień dobry. Proszę dwie kawy i... - podniósł głowę, a w jego oczach widać było wielkie zdziwienie. - Sally! Zapomniałem, że to w tym lokalu pracujesz! Poznaj Angelinę, moją kuzynkę.
Jaka za mnie idiotka. Nie wiedziałam, że Shawn ma kuzynkę. Troszkę mi teraz głupio, że wzięłam jego kuzynkę za kolejną szmatę, którą chce wykorzystać, ale nigdy nie wiadomo, jakie ona może mieć zamiary.
- Okej, to w takim razie te dwie kawy i dwie szarlotki. Mam nadzieję, że się dzisiaj spotkamy?
- Kończę za 10 min, może się do was chwilę dosiądę? Pójdziemy później do mnie, co Ty na to?
- Sally, przepraszam. Muszę z nią porozmawiać w cztery oczy, przyjdę troszkę później do Ciebie. Nie ma problemu?
- Jeśli nie będę spała to przyjdź. Jest dość późno, jestem zmęczona. Nie musisz, jeśli jesteś zajęty. - Nie mogę po sobie dać poznać, że nie chcę się z nim spotykać. To by było zbyt podejrzane i sama bym siebie wydała, że wiem o nim więcej, niż powinnam. - Idę oddać wasze zamówienie i pójdę do domu.
- Cześć. - odpowiedziała Angelina sztucznym uśmieszkiem.
- Buziaki, widzimy się później. - Shawn wstał, dał mi buziaka w policzek i usiadł spowrotem przy stole.
- Trzymajcie się, miłej rozmowy. - wypowiedziałam sarkastycznie. Dość wyraźnie, ale cóż. Życie.
Podeszłam z zamówieniem do baru, zrobiłam kawy i nałożyłam ciasto. Podałam im je do stolika, nawet nie zwrócili na mnie uwagi i odeszłam na zapleczę. Czas mojej dzisiejszej zmiany się skończył.
- Sally! Jutro nie przychodźcie do pracy. - usłyszałam głos pani Cooper.
- Ale dlaczego, coś się stało? Coś źle zrobiłam?
- Haha, oczywiście, że nie. Po prostu jutro lokal będzie zamknięty, bo jutro przyjedzie ekipa remontowa, bo będą przerabiać barek. Jest już stary i musimy go wymienić. Remont będzie trwać tylko jeden dzień, więc w piątek mam nadzieję, że się widzimy. Zmykaj już, nie będę zawracała Ci głowy.
- Dziękuję bardzo. Do zobaczenia. - szczerze się uśmiechnęłam.
Wyszłam z lokalu. Super, że jutro mam wolne, przynajmniej nie będę musiała nikomu mówić, że mnie nie będzie. Już jutro rozpoczyna się dzień mojej wielkiej ucieczki. Mam nadzieję, że wszystko dobrze wyjdzie. Muszę lecieć do mieszkania, bo jestem cholernie głodna.
***
Dzień przestał być dniem, bo nastała noc. Shawn był u mnie przez chwilę, ale powiedział, że musi lecieć, bo jest umówiony z Angeliną. Coś mi nie pasuje z nią, przecież mówił, że nie ma wielkiej rodziny. Nigdy też nie wspominał o swoim kuzynostwie. Nie wiem, czy to tylko moja paranoja, czy realne fakty. Może on z nią kręci za moimi plecami? Z kuzynką? Weź, Sally. Chyba, że... ona może nie być jego kuzynką, ale jest to tylko przykrywka do spotkań. W takim razie, czego nie spotyka się z nią normalnie? Przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi, rzekomo, tak? Kiedyś chciałabym, żeby ta relacja kwitła. Relacja między mną, a nim. W tej chwili chcę się jak najszybciej odciąć. Uratować siebie samą. Cóż, to już jutro. Muszę się pożegnać ostatni raz z rodziną. Idę w stronę pokoju małej, wyglądam lekko i patrzę na jej małą śpiącą postać.
- Będzie mi Cię w głębi duszy brakować. - Mimo, że nie jest moją siostrą i ją szczerze nienawidzę to zawsze wytwarzała na mojej buźce uśmiech i za to ją kocham.
Wracam do swojego pokoju. Nie mogę się dzisiaj spakować, bo ktoś jeszcze zauważy. Jutro mam więcej czasu. Napisałam sobie podrobione zwolnienie. Wyćwiczyłam pismo mojej matki, mam nadzieję, że wszystko wyjdzie. Tym bardziej, że to zwolnienie obowiązuje po drugiej godzinie lekcyjnej do samego końca zajęć. Tyle czasu mi powinno wystarczyć. Jestem już po nocnej toalecie, więc mogę nareszcie iść zasnąć. Dobranoc, świecie... Jutro rozpoczynamy nowe życie.
***
Poranek był dość nerwowy. Znowu nie zjadłam śniadania, czym bardzo zdziwiłam matkę. Widziałam ją dzisiaj ostatni raz, więc szczerze nie obchodzi mnie jej złość na mnie z tego powodu. Shawn proponował mi podwózkę pod szkołę, ale poszłam na piechotę. Wolałam zbyt wcześnie nie ryzykować. Na pierwszej lekcji poszłam oddać zwolnienie. Nauczycielka przyjęła je jak zwykle bez problemu. Po dwóch lekcjach wychodzę. To ten czas. Czas ucieczki. Wsiadam do pierwszego, lepszego autobusu i wysiadam na przystanku niedaleko domu. Rozglądam się, czy nikt mnie czasem nie obserwuje. Nie ma żywej duszy. Jestem blisko swojego domu. Niedaleko stoi samochód Shawna. Pewnie przygotowany na ich dzisiejszą akcję. Sprytnie, ale nie ze mną te zabawy. O poranku wpakowałam spakowaną po brzegi torbę do szafy. Autobus do Paulatuku mam za pół godziny. To jakaś miejscowość po drugiej stronie Kanady. Pieniądze w portfelu w torbie. Wszystko gotowe. Wystarczy wejść do środka, wziąć torbę i wyjść. Jestem pod domem. Podtrzymuję klamkę, otwieram kluczem drzwi, jednak są otwarte. Może matka zapomniała zamknąć? Czasami się jej zdarza. Wchodzę...
CZYTASZ
Uprowadzona |S.M.
FanfictionKiedy w dzieciństwie śmierć się do Ciebie uśmiecha, a ty przeżywasz chwilę grozy to nie zapomnij, że koszmar dopiero się zaczyna... Sally Collins, 17 letnia dziewczyna mieszkająca w Kanadzie z pochodzenia Angielka, po adopcji rozpoczyna swoje nowe ż...