Przyszedł dzień spotkania z Shawnem. Niby dzień, jak codzień, ale czułam, że to spotkanie przerodzi się w coś niezwykłego. Nie byłam w stanie poznać samej siebie, swojego myślenia oraz tego, jak diametralnie zmieniłam swoją postawę. Lekcje nie interesowały mnie tak bardzo jak zawsze, miałam wielkie huśtawki nastrojów spowodowane poranną rozmową przy śniadaniu, a także dzisiejszym spotkaniem. Nie wiedziałam całkowicie, czego się spodziewać. Czy można to spotkanie nazwać randką, czy raczej spotkaniem zapoznawczym? Przeciej Sally nie chodzi na randki. Tak, to zwykłe spotkanie zapoznawcze z niewyobrażalnie przystojnym facetem. Jest przerwa, mam jakieś drobniaki, pójdę osłodzić sobie życie, bo w końcu - coś mi się od życia należy? Podeszłam do automatu. Wkładam pieniążek, wybieram czekoladowy batonik i ciach. Nie wychodzi, zawiesił się.
- Kurwa! - wykrzyczałam zezłoszczona.
Nie mam zbytnio dużej siły, walę w szybę dość mocno, ale to nie wystarcza. Już poddaję się i nagle słyszę głośny trzask. Shawn, przy automacie. Batonik wypadł, on uśmiecha się w moją stronę swoim zabójczo białym i rozpromienionym uśmiechem, puszcza oczko, a następnie odchodzi dalej. Dlaczego on jest tak cholernie seksowny i tak mocno na mnie oddziałowuje. Nie ważne, nie myśl o tym. Nawet mu nie podziękowałaś - krzyczy moja podświadomość. Ale zaraz, chwila... przecież ja mam dzisiaj z nim spotkanie. Głupia ja, tylko bym swoje nóżki przemęczyła. Muszę się oszczędzać przed nową pracą do której zmusza mnie matka. W myśli przychodzą mi tylko jej słowa wypowiadane, gdy miałam 13 lat:
"Nie bój się, u nas będzie Ci dobrze. Wszystko Ci zapewnimy, jesteś naszą kochaną córeczką. Pójdziesz na studia, będziemy patrzeć jak odbierasz dyplom. O niczym innym nie marzę." - gówno prawda, nienawidzę ich oboje. Co innego mi obiecywali. A teraz? Wszystko się sypie. Nie mam na nic siły. Najchętniej to odebrałabym sobie życie, ale po co? Żeby dać światu satysfakcję, że zniknęła kolejna ciemnota? Oj nie, nie pozbędziesz się mnie świecie tak łatwo.- Sally? Ja... ja... chciałam Cię przeprosić. Przemyślałam wszystko. - usłyszałam drżący głosik zza moich pleców. - Chciałabym odbudować naszą przyjaźń. Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewasz?
- Ah, to Ty. Nie wiem, Caroline. Ja naprawdę nie wiem, czy mogę Ci w to wierzyć. Nie raz mi to obiecywałaś, ale niech będzie. Daję Ci ostatnią szansę. No chodź tu do mnie, tęskniłam! - mówię bardzo miłym głosem i przytulam przyjaciółkę. Bardzo mi jej brakowało.
Usłyszałam dźwięk wiadomości z mojego telefonu.
Nowa wiadomość (1).
Od: Numer nieznany
"Cześć, z tej strony Shawn. Pięknie dziś wyglądasz. To znaczy, ty zawsze jesteś piękna, ale dziś to szczególnie. Mam nadzieję, że nasze dzisiejsze spotkanie jest aktualne?"Skąd on do cholery jasnej ma mój numer?
- A co to za sms od cichego wielbiciela? Kto napisał? - pyta z ciekawością Caroline.
- Shawn. - mówię zdziwionym głosem. - Muszę mu odpisać.
Zapisz nowy kontakt: Shawn.
Napisz nową wiadomość.
Do: Shawn
"Nie wiem, skąd cholerny stalkerze masz mój numer, ale naprawdę mnie zdziwiłeś. To spotkanie, do którego mnie zmusiłeś? Chyba nie mam wyboru, więc pewnie tak."Wyślij.
- Co ci napisał? - spytała Caroline.
- Chciał się upewnić, czy spotkanie aktualne. - odpowiedziałam obojętnie.
- To super! No, no. Widocznie zależy mu na tym spotkaniu. Tak poza tym to gdzie idziecie?
- Sama nie wiem. On jest strasznie tajemniczy. Nie da się nic po nim zobaczyć.
- Tylko żeby Cię gdzieś nie porwał, hehe. - wypowiada się z uśmiechem Caroline.
- Będę jego zakładniczką, a jedyne miejsce, gdzie mógłby mnie porwać to jego łóżko. - żartuję sarkastycznie.
- Zapamiętam! - krzyczy Shawn, wyłaniając się z końca korytarza.
Czy on nas podsłuchiwał? Moje słowa zabrzmiały dwuznacznie. Mógł nie zrozumieć sarkazmu. Głupia Sally. On jest wszędzie, dosłownie wszędzie. Odwracam głowę do Caroline, później znowu kieruję głowę w stronę korytarza, a jego już nie ma. Cóż, naprawdę dziwne. Mniejsza z tym.
Rozbrzmiewa dźwięk dzwonka lekcyjnego. Czas na kozę.
***
Nareszcie w domu. Przed nami weekend, więc nie muszę się uczyć. Idę w stronę swojego pokoju, gdy nagle słyszę głos swojego ojca rozmawiającego przez telefon:
- Nie jest tutaj bezpiecznie. Jutro wyjeżdżam, raczej nie wrócę, aż sprawa nie przycichnie. - mówi stanowczo ojciec. - SALLY! Do cholery jasnej, do pokoju. Jak śmiesz kurwa podsłuchiwać. Jak skończę rozmowę to poważnie porozmawiamy!
O nie. Koszmar wraca. Powracają wspomnienia. Poprzedni ojciec wyrażał się w podobny sposób. Ale muszę zadać sobie pytanie - Jaka sprawa ma przycichnąć? Czy ojciec jest w coś zamieszany? Moje myśli stłumił zatrzask drzwi w moim pokoju. To on, jest mocno wkurzony.
- Gadaj, co słyszałaś? Nie ręczę za siebie! - mówił całkowicie rozdrażniony.
- Właściwie to nic. Dopiero przyszłam. Przechodziłam tylko! Przysięgam! - obserwuję każdy ruch ojca.
- Masz szczęście gówniaro. Nikt ma się nie dowiedzieć o tej rozmowie. Zwłaszcza matka. Zrozumiano?! - mówił całkiem poważnie.
- Tak - odpowiedziałam drżącym ze strachu głosem.
Wyszedł z pokoju. Cisza. Chwila grozy, zaczynam płakać. Nie mogę przestać, to boli. Patrzę na zegarek - siódma. Mam godzinę, o nie.
***
Godzina spotkania. Jestem ubrana w sukienkę. Patrzę w lustro. Widzę piękną blondynkę z niebieskimi oczami, lekkim makijażem i śnieżnobiałym uśmiechem, ubraną w czarną sukienkę z odsłoniętym dekoltem. Sukienka lśni, ubrałam szpilki. Z natury jestem dość niska, więc troszkę wysokości mi nie zaszkodzi. Słyszę pukanie do drzwi. Otwieram i widzę przystojnego bruneta ubranego w obcisłe czarne spodnie oraz czarną koszulę podkreślającą jego mięśnie. Cholera. Jaki on jest zabójczo przystojny. Nie daje po sobie nic poznać.
- Hej - wypowiadam obojętnym głosem.
- Hej. Wow, zaniemówiłem. Pięknie wyglądasz. - wyglądał na zadowolonego. - Idziemy?
- Pewnie. - odpowiedziałam uszczęśliwiona reakcją chłopaka. - Gdzie mnie zabierasz?
- Niespodzianka. Z pewnością Ci się spodoba... - zniknęliśmy w otchłani ciemności.
--
Randka z Shawnem trwa w najlepsze. Czy chcecie poznać jej szczegóły? Czekajcie do następnej części, xoxo. :)
CZYTASZ
Uprowadzona |S.M.
FanfikceKiedy w dzieciństwie śmierć się do Ciebie uśmiecha, a ty przeżywasz chwilę grozy to nie zapomnij, że koszmar dopiero się zaczyna... Sally Collins, 17 letnia dziewczyna mieszkająca w Kanadzie z pochodzenia Angielka, po adopcji rozpoczyna swoje nowe ż...