Rozdział XX - "Powrót w rodzinne strony"

1.1K 92 11
                                    

Z pewnością nie mam szczęścia do związków. Czy naprawdę każdy facet musi okazywać się świnią? Przecież to nie jest normalne, że wszystkie osoby płci przeciwnej, które spotykam muszą okazywać się takimi dupkami... Nie chciałam iść do jego żony, ale z drugiej strony, dlaczego ma ją nadal okłamywać? Dobra. Pod wieczór mam odebrać od niego wypłatę. Zrobię to, wezmę swoje rzeczy i zostawię mu mały prezencik. Została tylko godzina, więc pójdę zacząć zbierać swoje rzeczy. Tak żeby nikt nie zauważył, wolałabym nie zostać zauważona.

***

- Proszę. Mam nadzieję, że zostaniesz z nami jeszcze długi czas, Tommy jest bardzo zadowolony z Twojej pracy, bardzo Cię zachwalał.

- Nie wątpię. Mi również świetnie się z nim pracowało. - podałam jej dłoń zabierając gotówkę.

No cóż, nadszedł czas, w którym czas znowu udać się w podróż... nieustanna ucieczka mnie męczy. Nie mam dalszego miejsca zamieszkania. Pójdę nad jezioro, tam coś wymyślę. Lecę szybko do pokoju, zabieram z biurka karteczkę i zaczynam pisać krótki list do jego narzeczonej:

"Droga Eleno!

Z racji, że nic tu po mnie chciałabym Ci przekazać kilka miłych słów. Twój facet naprawdę dobrze pieprzy, przez cały ten czas, gdy Ty byłaś na wyjeździe uprawialiśmy codziennie dziki, nieskrępowany seks w waszej sypialni. Ten dupek okłamał mnie, że jest samotny, matka zmarła przy porodzie, a jego ojciec i babka zginęli w pożarze. Zabrałam tylko należności za te przyjemności i pracę. Dzięki za wszystko i życzę Ci udanego związku.

Pozdrawiam, Sally."

Zemsta jest słodka. Pakuję list do koperty i kładę na stoliku. Biorę swoje torby, jest wieczór, wychodzę z mieszkania i udaje się na małe wzgórze niedaleko domku. W kuchni zaświeca się światło, a ja obserwuję przebieg sytuacji. Na szczęście dobra akustyka wspomaga dźwięk, więc ich krzyki są bardzo słyszalne.

- Ty pieprzony dupku! Jak śmiałeś, jesteśmy razem przez tyle czasu, a Ty sobie znalazłeś i pieprzyłeś na boku jakąś lafiryndę! Co Ty sobie myślałeś?! Że ja się nie dowiem?! Grubo się myliłeś.

- Co Ty do cholery kobieto wygadujesz? Mózg Ci wypadł? Na głowę upadłaś? Jak śmiesz, nigdy Cię nie zdradziłem.

- Nie wierzę! Po prostu Ci nie wierzę. Wyprowadzam się. Nigdy więcej mnie tu nie zobaczysz! Rozumiesz?! Nigdy!

Po chwili krzyków mężczyzny usłyszałam trzaśnięcie drzwiami, a moim oczom ukazała się sylwetka Eleny, która zamierzała z walizką w kierunku auta.

- Masz zamiar mnie tak samego zostawić?!

- Tak, dokładnie tak.

Odjechała. Nie chciałam być zauważona, więc pobiegłam w stronę jeziorka. Było one położone w lesie, wśród malowniczych krajobrazów gór, oświetlone przez księżyc, który odbijał się w tafli wody. Jest późno, a ja nadal nie mam noclegu. No cóż, będę musiała chyba tutaj zostać. A może zamiast uciekać wróciłabym w rodzinne strony? No cóż. Pomysł nie jest zły, może babcia byłaby chętna mnie przyjąć? Nie widziałam jej tyle lat... nawet nie wiem, czy żyje. Muszę zaryzykować. Zarobiłam troszkę pieniędzy u babci i u Tommy'iego, więc mam pieniądze na podróż. Sprawdziłam na telefonie samoloty do Anglii, najbliższe lotnisko jest dwie godziny stąd. Pojechałabym autobusem, samolot jest jutro, bilety kupię na miejscu. Muszę odpocząć, bo jutro czeka mnie wielka podróż. Zaczął wiać lekki chłód. Jako dziecko nauczyłam się rozpalać ogniska, głupie dziecięce zabawy. A gdyby tak tutaj rozpalić ognisko? Przynajmniej bym się ogrzała. Nic nie zaszkodzi spróbować. Zabrałam trochę gałązek, moją zapalniczkę, którą zawsze noszę przy sobie i rozpaliłam małe ognisko. Poczułam ulgę, gdy zaczęło mnie lekko ogrzewać. Minęły dwie godziny, co jakiś czas dorzucałam do ogniska trochę gałązek. Chciałam już usnąć, gdy zobaczyłam sylwetkę mężczyzny, która zjawiła się przy ognisku. Mocno się przestraszyłam i zobaczyłam policjanta.

Uprowadzona |S.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz