Yave cz.1

1K 40 38
                                    

    Zamiast wstępu... „Yave" należy do cyklu „Dzikie łabędzie". Chronologicznie jest ostatnią z nich. Ale ponieważ „dzikusów" nie pisałam chronologicznie, a w sumie większość części nadal pozostaje nieukończona to dzielę się tym co mam. Myślę,że osobom które czytały pierwszą część „Dioris" miło będzie spotkać kilku bohaterów ponownie. Choć mam świadomość, że równocześnie będzie to trochę spoiler ;). Ale "Yave" i tak wisi na blogu, więc nie zrobi wielkiej różnicy, jeśli zawiśnie sobie i tutaj. Zapraszam...

Autorką pięknej okładki jest Maja-W. Dziękuję Maju :).

 Dziękuję Maju :)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Rok pierwszy... Nammas... początek lata...


Yave trafiła do zielonej doliny Nammas, gdy miała zaledwie pięć lat. Jej rodzina była wtedy jedną z wielu uprowadzonych w owym czasie z pogranicznych wiosek Barthi. Uważani przez Barthów za barbarzyńców, Aurowie nieustanie nękali wówczas pogranicze.

Jeszcze kilka pokoleń wstecz koczownicy, znaleźli za Graniczną Rzeką dziki, nieujarzmiony kraj dla siebie i osiedli w nim. Terytoria na południe były barthyjskie, oni zaś postanowili podporządkować sobie kraj na północnym brzegu rzeki. Choć waleczni i twardzi nie byli jednak zbyt liczną nacją, a kraj zagarnęli ogromny i bezludny. Potrzebowali osadników. Głównie rolników, którzy znali, obcą Aurom, sztukę uprawy roli.

Tymczasem osłabiona wewnętrznymi konfliktami Barthia, leżąca „tuż za miedzą", stanowiła „ludzki spichlerz", z którego czerpali bez pardonu. A niewolnicy stanowili potężny ludzki potencjał, z którego ci niezwykli wojownicy i panowie umieli rozsądnie korzystać.

I podczas jednego z takich siejących postrach zagonów, Yave i Gedora, matka ukryła w szopie, gdy najeźdźcy palili wioskę. I niechybnie maluchy zginęłyby w pożarze, gdyby przypadkiem nie odnalazł ich Botta, wtedy jeszcze książę Aurów, dziś ich władca i król. To on znalazłszy dzieci, okazał litość i całe, i zdrowe zwrócił matce.

Były to jednak dawne dzieje. Dziś oba kraje żyły w pokoju i nawet współpracowały ze sobą, a Aurowie swą wojowniczą uwagę skierowali na północno-zachodnie rubieże. Dawni niewolnicy zostali wyzwoleni specjalnym aktem przez króla Bottę. Odzyskawszy wolność wielu porzuciło auryckie puszcze i góry, i powrócili do dawnej ojczyzny. Jednak równie wielu pozostało, integrując się z dawnymi panami.

Rodzina Yave została i dziś wiedli spokojny żywot w dawnej stolicy kraju Aurów, w Nammas ukrytym w dzikiej górskiej dolinie, pracując w majątku ich dawnego pana.

Yave miała teraz lat siedemnaście i bardziej czuła się Auryjką niż Barthyjką, ale nie powinno to dziwić, skoro wychowała się właśnie tu, w kraju Aurów.

Nie była już niesfornym, beztroskim dzieckiem, niemal dorosła najczęściej pomagała matce w pańskich kuchniach lub wykonywała domowe prace, które jej zlecano.

Yave [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz