4.

552 29 12
                                    

Teraz możecie iść do pokoi, a o dwunastej się spotykamy przy wybiegu. - powiedziała i wyszła z stajni.
A my poszłyśmy do swoich pokoi...

Weszłyśmy do pokoju. Usiadłam się na łóżko zabrałam telefon i przeglądnęłam snapchata, Instagrama i Facebooka. Razem z dziewczynami zrobiliśmy sobie zdjęcie na snapa. Do wyjazdu miałyśmy jeszcze godzinę i 20 minut. Postanowiłam, że nie zmarnuje tego czasu na leżeniu na łóżku. Jestem osobą, która jest ruchliwa, muszę być w ciągłym ruchu. Przebrałam się w mój strój, zabrałam piłkę i wyszłam na dwór. Rozejrzałam się w koło i zauważyłam, że niedaleko jest bramka. Poszłam w jej stronę. Kiedy doszłam zobaczyłam małe boisko. Najpierw się trochę porozciągałam. Następnie poszczelałam do bramki. Zabrałam piłkę i poszłam na środek. Zaczęłam podbijać piłkę, zrobiłam potrójne do koła świata. Podbita piłka wylądowała mi na karku. Usłyszałam czyjeś głosy, które stopniowo się przybliżyły. Podniosłam się do pozycji stojącej. Zauważyłam "Ich troje" zbliżających się do mnie.
-Co ty tu robisz? - Zapytał Piotrek zakładając ręce na klatce piersiowej oczekując odpowiedzi.
-Gram nie widać?
-Ty? - zapytał i zaczął się śmiać.
-Tak, coś ci nie pasuje?
-Tak
-To masz problem - Wkurzył mnie. Nie lubiłam jak ktoś miał głupią opinie na mój temat, nie wiedząc co potrafię.
-Przecież ty nawet dobrze piłki nie umiesz kopnąć.
-Chcesz się przekonać?
-Ej dobra uspokójcie się, zachowujecie się jak dzieci! - Przemek zaczą nas uspokajać.
-Chyba ty! - powiedzieliśmy równo, jak na zawołanie. Patrząc na niego.
-Spokój! Może lepiej zagramy mecz i się przekonamy kto tu grać nie umie! - zaczą krzyczeć, bo wiedział że nic innego na nas nie podziała.
-No okey... - Oznajmiłam patrząc na Piotrka.
-No w sumie - powiedział Piter.
-Dobra ja z Zuza na Ciebie i Maćka - oznajmił Przemek. Dziwne, że zabrał mnie, a nie Piotrka. Przecież nie wie jak gram.
-Mi pasuje - przytaknęłam głową.
-Mi też - odpowiedział Piter.
Kilka minut później gra się zaczęła. Pierwsza akcja, Przemek podał mi piłkę, przyjęłam, biegłam w stronę bramki. Nagle w zasięgu mojego wzroku na przeciwko mnie znalazł się Piotrek. Miał lekko rozszerzone nogi, postanowiłam, że zrobię mu kanała omine go i bramka będzie nasza. Tak też się stało wbiłam pierwszego gola. Piotrek zdebiał, nie wiedział co się stało.
-Zamknij tą buzię, bo połkniesz muchę - zaś miałam się. Jego buzia była otwarta z zdziwienia. Na moje słowa chłopak zamkną usta. - I co nadal twierdzisz, że nie umiem grać? - Spytałam stając na przeciwko niego.
-To dopiero początek, a ja dałem ci fory. - Usprawiedliwiał się.
-Tak, tak - pojawił mi się uśmiech na twarzy, przytaknęłam i odeszłam by wznowić grę.

*Koniec meczu*

Po meczu Przemek podszedł do mnie i mnie przytulił. Wygraliśmy 4:1. Piotrek patrzył na nas dziwnym wzrokiem. Nie mogłam rozszyfrować, czy jest zazdrosny, czy zaskoczony.
-Zuza, wow nie wiedziałem, że jesteś aż taka dobra - patrzył na mnie z wielkim bananem na twarzy.
-Oj tam, po prostu miałam słabego przeciwnika - zaczęliśmy się śmiać z Przemkiem, a przy nas znaleźli się Piotrek z Maćkiem.
-I z czego się tak cieszycie co? - widać było, że był wkurzony. W końcu przegrał z dziewczyną.
-Z Ciebie, jak zawsze. Dziwne, że się jeszcze nie przyzwyczaiłeś - Znów wybuchliśmy śmiechem. Nagle usłyszeliśmy damski głos za nami wolajacy Przemka. To była Klaudia. Podeszła do nas.
-Przemk... - zaczęła - O cześć, jestem Klaudia, a ty? Nowa dziewczyna Piotrka? - zaśmiała się. - Chłopaki która to już z kolei? - zaczęli się śmiać z Piotrka.
-Cześć jeztem Zuza - podałam jej rękę - A i nie jestem dziewczyną Piotrka.
-Aa miło mi - powiedziała ciepło, wciskając moją dłoń.
-Mi również - uśmiechnęła się promienie.
-A ty Piotrek co taki naburmuszony? - Spytała, a ten nas omijną i sobie poszedł. Ja z Maćkiem i Przemkiem, wyjechaliśmy śmiechem.
-Ej ja też chcę się pośmiać. Powiedzcie mi - patrzyła na nas Klaudia.
-No Piotrek przegrał z Zuza 4:1. - Oznajmił Maciek.
-Oł, Piotrek przegrał? A to wszystko jasne - zaśmiała się. A ja nie wiedziałam o co chodzi. Spojrzałam na Maćka.
-No bo Piotrek nie lubi przegrywać. Po prostu wtedy wstaje i jak małe dziecko się obraża i idzie do mamy. - Wybuchłam śmiechem. Nie mogłam się ogarnąć.
Poszłam się wykąpać i przebrać.
Kiedy się już trochę ogarnęłam było za piętnaście dwunasta. Poszłam po siodło i założyłam je na "Irme".
Zauważyłam Julię, podeszłam do niej. Wsiadlyśmy na konie i przyszła Dajan.
Równo o godzinie dwunastej. Ruszyliśmy na przejażdżkę. Jeździłyśmy tak chyba z 2 godziny. Dajana pokazała nam takie miejsca, że nawet nie który mieszkaniec Leszna nie wiedział by gdzie to jest. Okolica była tu taka piękna. Wszędzie trawa, unoszący się zapach kwiatów rosnących nie daleko nas i małe jezioro w którym odbijały się promienie słońca. W trakcie jazdy Dajana opowiadała nam o sobie. Kiedy skończyła każda z nas również opisała swoje życie. Kiedy zaczęłam mówić zakręciła mi się łezka w oku. Wszystkie dziewczyny zaczęły mnie pocieszać.

*2 godziny później*

Kiedy wróciliśmy. Każda z nas odstawiła konie na swoje miejsce i dała mu "jeść".
O czternastej trzydzieści wszystkie poszłyśmy na stadion. Kiedy tam weszłyśmy przypomniały mi się te wspólne mecze z tatą. Popatrzyłam na sektor gdzie zawsze siedzieliśmy. Obejrzałam się w koło. Dajana tłumaczyła na czym polega żużel i takie tam różne ciekawostki na ten temat. Opowiadając nagle natknęła się na temat swoich braci. Wtedy już wiedziałam kim są i z kąd zna ich Grzesiek. Kiedy wróciłyśmy była godzina szesnasta. Poszłyśmy do swoich pokoi. Nasza piątka postanowiła pójść się porozglądać po Ranczo. Natknęłyśmy się na mały garaż gdzie zauważyłyśmy...

"Till Death"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz