14.

494 31 11
                                    

 Przebrałam się w nią, jesteśmy podobnej budowy z Klaudią więc sukienka mi pasowała. Zrobiłyśmy sobie lekki makijaż i wyprostowałyśmy włosy...  

Poprawiłam usta szminką. Wyszłyśmy z pokoju podążając w stronę schodów. Kiedy zeszłyśmy na dół chłopacy siedzieli na kanapie oczekując gości. Kiedy do nich podeszłyśmy obaj zwrócili twarze na nas. Piotrek tak jakby na chwilę się zawiesił.

-Woow Zuza jesteś piękna jak kwiat róży...- patrzył na mnie swoimi dużymi oczami. Lecz po chwili dodał - Po burzy - Zaczął się głośno śmiać biorąc pilot, który leżał na średniej wielkości stoliku. Poszłam do kuchni wyciągnęłam miskę z jednej z szafek, podeszłam do kanapy na której rozleniwiał się pan wielmożny.

-Masz - powiedziałam podając mu średniej wielkości naczynie. Piotrek spojrzał na mnie jak na idiotkę.

-Po co mi to? 

- Idź zobacz się w lustrze i weź miskę, bo się zrzygasz! - powiedziałam dumna z siebie. 

-Wiesz... - zaczą ale przerwał mu brat.

-Ej, ej spoko bo w oko! Zuza wyglądasz jak milion dolarów, a ty Piotrek... -Spojrzał na niego - Wyglądasz jak wyglądasz, ale masz moje ubrania, więc przyznam jest Okey! - Wybuchłam śmiechem. - A teraz spokój bo kici, kici - Powiedział po czym wszyscy usiedliśmy przed telewizorem. Do przyjścia gości było jeszcze trochę czasu. Piotrek przełączył program, właśnie leciała powtórka meczu Real Madryt kontra FC Barcelona. Ja jako wielka fanka Barcelony powiedziałam, że będziemy to oglądać. Nagle Piotrek wyleciał.

-Barca... Cioty jak ich mało.. ja jebie... Real to najlepszy klub! - krzykną spoglądając na mnie.

-Stul twarz bo Ci ją przestawię. - Spojrzałam gładząc go wzrokiem.

-No dobrze gada! Barca najlepsza co nie Zuza? - powiedział Przemek. Piotrek już miał coś powiedzieć, gdy zabrzmiał dzwonek w całym mieszkaniu.

-To ja pójdę otworzyć - powiedziałam i podeszłam do drzwi.

W drzwiach stała grupka dziewczyn. Były to dziewczyny z którymi spędziłam ostatnie dwa tygodnie w jednym pokoju. Ja nie wiem jak one ze mną wytrzymał. Są bardzo miłe skromne i dużo mi pomogły. Bardzo im za to dziękuję bez nich ten obóz nie był by taki jak jest. Pewnie się o mnie martwiły, gdy tak znikłam bez słowa, ale to nie była moja wina, to nie ja zapakowałam się do tego auta i kazałam, żeby mnie wywieźć.

Zaprosiłam je gestem ręki do środka. Po czym z każdą przytuliłam się na powitanie. Wskazałam na pomieszczenie, które znajdowało się na prawo od wejścia. Niedobrze zdążyłam dojść do salonu, gdy znów usłyszałam dzwonek. Znów zwróciłam się ku drewnianym drzwią. Za drzwiami stała Dajana z kilkoma innym gośćmi. Weszli i podążyli do salonu. Pół godziny później dom zapełnił się ludźmi, było trochę tłoczno, ale dało się przejść. Brakowało najważniejszej osoby w tym dniu - Grześka. Chłopacy coś robili przy sprzęcie, który pożyczyli od Dudka. Zengota miał przyjechać o dwudziestej. Usiadłam w kuchni popijając wodę. Podeszła do mnie Julia. ~O nie teraz to mi się dostanie~

-Zuzanno... -Zaczęła niecodziennie. - Powiedz mi jak ty tak możesz uciekać bez powiadomienia mnie? Ja tam odchodziłam od zmysłów. Dzwoniłam do ciebie pięćdziesiąt - sześć razy. Tak liczyłam. Proszę o wyjaśnienia - Powiedziała patrząc na mnie jakbym popełniła jakiekolwiek przestępstwo. Ale ja tylko zniknęłam na dwa dni, przecież to nic takiego. Żyje, nic mi nie jest.

-A więc... Julio, Piotrek władował mnie do samochodu. Uwięził, przywiązał mnie do szafki nocnej i karmił tylko suchym chlebem. Bez wody! Zabrał telefon i odciął od jakiegokolwiek urządzenia przez które można było by się porozumieć - Chciałam wybuchnąć śmiechem, lecz zatrzymałam zimną krew. Byłam tak poważna jak nigdy wcześniej.

-Gdzie on jest?! Ja się pytam gdzie on jest?! - Zaczęła wstawać i się rozglądać po całym mieszkaniu. Ja zaczęłam się śmiać. -No dobra, a tak serio to jak było? - Powiedziała poważnie, ale po chwili wybuchlysmy śmiechem jak jakieś dwie niedorozwinięte idiotki. Usłyszeliśmy podjeżdżające auto pod dom. Wszyscy ustawiliśmy się na swoje miejsce. Które mieliśmy wyznaczone. Mieliśmy pewien plan.

Kiedy Grzesiek wszedł do środka, światło wszędzie było pozgaszane. Zaświecił je i zaczą ściągać buty. Nic nie wiedział, że my tu jesteśmy. Przemek powiedział mu, że może tu przyjechać odpocząć.

Dobra pora przejść do realizacji naszego planu. Zaczełam wołać:

-Grzesiek... przyjdź tu szybko, Maciek pozwiązywał mnie sznurami... - mówiłam tak jakbym płakała i nie miała już siły.

-Zuza... gdzie ty jesteś? - zaczął  krzyczeć i szukać po pokojach.

-Tutaj... - pwiedziałam oschle, ledwo co było mnie słychać. Pdbiegł do pimieszczenia w którym się znajdowaliśmy. Zaświecił światło. W drzwiach ukazał nam się zdyszany i zatroskany Zengota. Krzyknelśmy wszyscy:

-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO GRZESIU! - Chłopak podniósł wzrok i spojrzał na nas z niedowierzaniem. Na środku stałam ja z balonem 28. A za mną wszyscy goście.

-Jezus Maria, czy wy chcecie mnie do grobu wpędzić? - zaczął krążyć po nas oczami, ale po chwili zaczął się śmiać i podszedł do mnie. Przytuliłam go i złożyłam życzenia.

-A więc kuzynie najdroższy życzę Ci: Fajnej dziewczyny, żeby twoje marzenia się spełniły, żebyś szalał na torze i zgarniał wszystkie możliwe statuetki, medale, itp... A przede wszystkim, żebyś się nie zmieniał, był takim kochanym kuzynem i mnie nigdy nie zostawił - powiedziałam i go przytuliłam. Pierwszy raz widziałam jak Grzegorz płacze. Zawsze był twardy, albo nie chciał mi tego pokazać, że on też ma chwile słabości. Był twardy bym się nie poddała. Kocham go jak brata i jestem mu wdzięczna za wszystko. -Wszystkiego najlepszego, nie mam do ciebie prez.... - nie zdążyłam dokończyć ponieważ chłopacy krzyknęli:

-Grzesiek masz oto nasz prezent od Zuzy, nas i Klaudii - Powiedział starszy Pawlicki wręczając mu prezent.

-Dobra, nie było tematu - szepnęłam mu do ucha. Nikt mi nic nie powiedział o prezencie, a ja o tym nawet nie pomyślałam.

Przemek podał mu koszyk pełen jakichś dupereli, takich jak perfumy, jakieś śmieszne rzeczy, a na górze leżała koperta. Przemek kazał ją otworzyć.

-Co to jest? - spytał Zengi marszcząc brwi. Odłożył koszyk i zabrał się za otwieranie białego papieru.

-Otwórz, a się dowiesz - Powiedział Piotrek.

Kiedy otworzył kopertę, zrobił wielkie oczy. Nie dowierzał... Był to bilet na skok z spadochronu. Ja sama się zdziwiłam, nic o tym nie wiedziałam, ani nikt mnie nie poinformował.

-Wiemy, że lubisz adrenalinę jak każdy z nas... więc pomyśleliśmy czemu nie? Podoba się? - Powiedział Przemek patrząc na reakcję Grześka.

-Nie wiem co powiedzieć... jesteście kochani, a za razem powaleni. Przecież to Was musiało dużo kosztować.. - Zaczął mówić kiedy się odskną. Był wpatrzony w kratkę jak w obrazek.

-Eee... Nie ważne, ważne, że ci się podoba. Nie marudź tylko się ciesz - dołączył się do rozmowy Dudek.

Chwilę później wszyscy tańczyli i świetnie się bawili. Zmęczyłam się trochę, więc postanowiłam usiąść w kuchni i zadowolić się pysznym winem...

"Till Death"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz