Minęło już trochę czasu od moich urodzin. Z Maćkiem dogadujemy się bardzo dobrze. Czuję, że mogę na nim polegać. Wiem, że on chciałby czegoś więcej, lecz ja nie jestem na to gotowa. Po tym co się stało, nie wiem czy w ogóle kiedyś będę.
Siedzę w pokoju razem z dziewczynami. Rozmawiamy o wszystkim i o niczym.
Nagle wchodzą na temat Maćka.-Kasia, a jak tam u Maćka? Strasznie dużo czasu razem ostatnio spędzacie- odezwała się Ala.
-Spoczko, dobrze mi się z nim rozmawia - wstałam by się napić.
-Będzie coś? - wyskoczyła Martyna.
-Nie, nie będzie - powiedziałam z lekką złością w głosie i wyszłam na dwór.
*Oczami Juli*
-Co ją ugryzło? - Martyna podniosła głowę spoglądając na mnie.
-Długa historia...
-Mamy dużo czasu - uśmiechnęła się i usiadła po turecku.
-No okey... - zaczęłam mówić.
*Oczami Zuzy*
Tymczasem ja postanowiłam się przewietrzyć. Chciałam odetchnąć, przestać choć na chwilę myśleć o przeszłości. Lecz nie mogłam wszystko wróciło.
Podeszłam do płotu, gdzie biegały konie. Przypomniały mi się wszystkie momenty, przez które musiałam przejść. Straciłam tyle ważnych osób dla mnie. Podeszła do mnie Irma. Głaskałam ją po nosie. Łzy płynęły mi po policzkach. Miałam straszne dzieciństwo, musiałam przez wszystko przejść sama. Nie miałam przy sobie nikogo. Słuchałam swojego serca. Julie poznałam dopiero gdy zostałam adoptowana. Mieszkała parę domów dalej. Zaprzyjaźniłyśmy się. Bardzo mnie wspierała. A rok temu zamieszkałyśmy razem w Lesznie.Nagle ktoś podszedł do mnie, złapał mnie za ramie. Odwróciłam się i zauważyłam Piotrka. Moje oczy były pełne łez.
-Zuza, co się sta... - Nie zdążył dokończyć. Nie patrząc na to, że był to Piter wtuliłam się w jego tors. Zapomniałam, że byłam dla niego taka chamska. Po prostu chciałam, żeby w tym momencie ktoś mnie przytulił. Był... po prostu był przy mnie. Płakałam, a Piotrek mnie mocno przytulił.
-Przepraszam.. - odwróciłam się, było mi głupio. Nie dawno byłam dla niego wredna, a teraz się do niego przytulam. - Przepraszam... - powiedziałam jeszcze raz ocierając łzy i zaczęłam odchodzić. Piotrek podbiegł do mnie.
-Zuza, co się stało? Powiedz mi.. - złapał mnie za rękę.
-Nie... - ocierałam łzy.
-Dlaczego? - Drążył temat.
-Nie chcę, po prostu nie chcę. Nie drążmy tego tematu okey? I jeszcze raz przepraszam -Powiedziałam patrząc w jego brązowe oczy i odeszłam. Nie wiedziałam co z sobą zrobić. Idąc z spuszczoną głową, wpadłam na kogoś. Podniosłam oczy do góry, był to Grzegorz.
-Jezus Zuza, co ci się stało? - spytał z przerażeniem w oczach. Grzesiek bał się o mnie strasznie.
-Grzesiek... - powiedziałam wtulając się w niego.
-Piter ci coś zrobił?
-Nie...
- Może chodźmy, usiądźmy i mi wszystko opowiesz - Ja tylko przytaknęłam. Niedaleko była ławka, usiedliśmy się na niej.
-Grzesiek to wszystko tak nagle wróciło, wypadek, Kacper... - powiedziałam a głos mi się załamał.
-Zuzka, nie płacz. Popatrz na mnie - Uklękną przy ławce patrząc mi w oczy. - Posłuchaj... wiem, że jest ci ciężko. Nie będę ci mówił, że masz przestać o tym myśleć, bo wiem, że się nie da. Ale musisz to jakoś, zagłuszyć. Zobacz przez tyle lat dawałaś radę z tym, a teraz ulegniesz. Zobacz to jest tak jak w żużlu "Upadam, ale wstaję..., wstaję silniejszy" Ty też musisz. Nie poddawaj się, wiem że jest ciężko, ale wiem też, że dasz radę. No przecież jesteś moją małą kuzyneczką. - odgarną moje włosy i sie uśmiechną. Usiadł i mnie przytulił.
-Dziękuję Grzesiu, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. Kocham Cię - powiedziałam i wtuliłam się w jego umięśniony tors.
-Oj tam, oj tam na pewno byś sobie lepiej poradziła - zaśmiał się. Siedzieliśmy tak jeszcze trochę. Około piętnastej Grzegorz musiał jechać, miał trening na siłowni. Ja poszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku. Sprawdziłam moje
Social- media. Odłożyłam telefon, lecz musiałam go znów podnieść bo przyszedł mi sms.
Był od Maćka:Maciek:
Hej Zuza, idziemy się przejść?Ja:
Jasne, czemu nie :)Maciek:
Okey, to jestem za 20 minut :)Ja:
OkeyPoszłam się przygotować założyłam:
Usiadłam się i czekałam na Maćka. Parę minut później ktoś wszedł do pomieszczenia.
-Hej - przywitaliśmy się.
-To gdzie idziemy? - zapytałam z ciekawością.
-Wiesz tu za stajnią jest taka fajna ławeczka. Może tam? - zapytał.
-Jasne - złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
Usiedliśmy się, długo rozmawialiśmy. Lecz coś mnie nie pokoiło. Maciek był dzisiaj jakiś taki, dziwny.
Nie był taki miły, czuły. Kiedy się przyciemniło, Maciek złapał mnie za kolano. Wstał i podał mi rękę, ja również podniosłam swój tyłeczek. Myślałam, że chce iść się przejść, lecz on miał inne plany...
CZYTASZ
"Till Death"
FanfictionZuza, dziewczyna która kocha sport, jeździ konno. Choć jest dziewczyną uwielbia grać w piłkę nożną i "poskakać" na Crosie. Jej największym atutem jest uroda. Zuza pracuje w modelingu. Niby jest modelką, lecz twierdzi że jest brzydka, a do tego świat...