Alec drgnął na to słowo, mimowolnie cofając lekko swoje ciało w stronę drzwi.
Tylko Magnus go tak nazywał.
Czarownik machnął na niego dłonią, a on jak zahipnotyzowany ruszył w jego stronę. Intensywnie niebieskie oczy zaszły mgłą i wyglądał, jakby widział tylko mężczyznę z brokatowymi włosami. Błyszczące w lekkim oświetleniu kocie oczy Magnusa spuściły wzrok na szorstką posadzkę. Trudno było mu uwierzyć w tak prawdziwe uczucie, jakim darzył go Alec. Zastanawiał się, czy on także będzie potrafił go tak pokochać. Od razu otrząsnął się z tych rozmyślań, gdy Alec zaczerpnął tchu i powiedział z wyrzutem:
— Po co przyszedłeś? Nie mogłeś zadzwonić? Jeszcze zaczną coś podejrzewać, a doskonale wiesz, jakie mamy prawo. Twarde prawo...
— Ale prawo. — dokończył za niego Magnus. — Tak wiem. Przyszedłem tu Alexandrze, dlatego, że jesteś dla mnie kimś więcej, niż ktokolwiek inny był czy jest. To wszystko jest nieważne. To całe prawo, czy Clave. Ty jesteś dla mnie najważniejszy. Ożywiłeś we mnie uczucia, których nie odczuwałem od stuleci. Czy zawsze będziemy zmuszeni się kryć?
Magnusowi przy ostatnim zdaniu zadrżał głos, a jego ręka wyciągnęła się w kierunku Aleca prawie błagalnym gestem. Teraz Magnus wiedział, że czuł do niego to samo, co niebieskooki do niego. Czekał na odpowiedź jak na wyrok. Alec podrapał się zmieszany po karku, a potem usiadł na schodach, zakładając ręce na kark.
— Magnus... — zaczął. — Nie możesz mówić, że mnie kochasz po kilku dniach. Jedyne co możesz do mnie czuć to fascynacja. Nie wiem, jak mogę to inaczej nazwać. W każdym razie, jeśli chcesz żyć ze mną, ciągle się ukrywając, to zapraszam. Jestem na wszystko otwarty, ale o ujawnieniu nie ma mowy. Już to dziś mówiłem. Ja nie mogę tego zrobić.... Twarde prawo, ale prawo, Magnus, a ja jako dobry Nocny Łowca powinienem przestrzegać tego prawa, najlepiej jak tylko potrafię. To, co czuję, spada w tym wypadku na niższy poziom. — przeczesał palcami ciemne włosy. — Pletę już kompletne głupoty. — jęknął, kryjąc twarz w rękach.
Alec w głębi duszy kłócił się z każdym słowem, które wypowiadał. Tylko ostatnie stwierdzenie było swobodne i niewymuszone. Magnus ciężko westchnął. Może podejrzewał, przez co Alec musiał przechodzić. Ale być może nigdy nie zrozumie go do końca.
— Zapamiętaj chociaż jedno. Jesteś dla mnie bardzo ważny, Alexandrze. To, co wydarzyło się wczoraj — na wspomnienie poprzedniego dnia się rozkojarzył. — To, co wydarzyło się wczoraj, było... bardzo... jaśniejące? — Magnus sam gubił się w słowach. Nie wiedział dlaczego powiedział akurat to słowo.
Mimo to wziął głęboki wdech.
— Wiesz gdzie mnie szukać — rzucił, siląc się na lekki ton.
W tym momencie powoli skierował swoje kroki w kierunku drzwi.
— Magnus zaczekaj.
Chłopak wstał ze schodów i podszedł do czarownika. Przez cały czas bił się z myślami, co ma zrobić. Podejść, podać dłoń i się pożegnać? Podejść, przytulić po męsku i wyjść z sanktuarium bez słowa? Może pocałować? Aleca niesamowicie to gryzło. Chciał zabrać Magnusa do swojego pokoju i porozmawiać bez obaw, że ktoś ich przyłapie, ale czarodziej z jakiejś przyczyny nie wszedł do Instytutu, tylko został tu.
Dlaczego wszystko musi być takie trudne?
Magnus powoli i niepewnie obracał głowę w stronę Aleca. Na jego twarzy dałoby się poznać jednak delikatny wyraz triumfu. Alec tego nie zauważył. Nie znał go tak dobrze. Patrzył na Magnusa jak na piękny wieczny obrazek. Lustrował wzrokiem jego czarne spodnie, jedwabny garnitur w odcieniu ciemnych, prawie granatowych fiołków, liczne pierścienie na palcach, nienaganną fryzurę, delikatnie skośne oczy, aż po usta wygięte w idealny łuk. To na tych ustach Alec skupił całą swoją uwagę. Lekko pęknięta dolna warga, którą czarownik co chwila przygryzał. Warga, którą jeszcze wczoraj kilkakrotnie on przygryzał.
Alec skierował wzrok na oczy Magnusa, które błyszczały ze stresu. Nocny Łowca nie wiedział, ile mężczyzna ma lat. W końcu nikomu nigdy nie podał swojego prawdziwego wieku. Mimo to Alec nie potrafił uwierzyć w to, że ta wielowieczna istota jest zestresowana właśnie przy nim. Pomału uniósł dłoń i jak w transie położył ją na policzku Magnusa. Ten zrobił lekki krok w przód i delikatnie skinął głową. Widział tylko Aleca. Powoli przymknął oczy. Nocny Łowca przybliżył swoje usta do warg czarownika i delikatnie je musnął. Od razu poczuł woń drzewa sandałowego, która chodziła za nim od wczorajszego wieczoru. Magnus natomiast złapał chłopaka za koszulę i przycisnął swoje wargi do jego. Miał już dość czekania. Chciał znów poczuć te słodkie usta. Z impetem wylądował plecami na ścianie. W jego głowie migały wspomnienia z poprzednich dni. Każde wspomnienie wypełniał do granic możliwości niebieskooki chłopak, który odmienił jego życie. Obaj pochłaniali siebie nawzajem, tak jakby mieli nigdy się już nie zobaczyć. Alec przytwierdzał Magnusa kolanem do ściany, a ten płonąc od środka, przyciągał Aleca za sweter. Wsunął rękę pod koszulkę Nocnego Łowcy, palcami muskając jego mięśnie brzucha. Pod powiekami widział delikatne światło. Znak Lightwoodów. Teraz wiedział dlaczego nazwał poprzedni wieczór jaśniejącym.
Nagle Alec odskoczył od niego jak oparzony. Młody chłopak spłonął obfitym rumieńcem na tle bladej karnacji, a następnie spojrzał w stronę drzwi. Modlił się w duchu, żeby do środka nie weszła jego matka lub ojciec. Jedyną osobą, która stała w drzwiach był chłopak o anielskiej urodzie. Jego parabatai. Jego stara, nieodwzajemniona miłość.
— Alec? — usłyszał.
Magnus odwrócił wzrok. Można powiedzieć, że Jace'owi oczy wyszły z orbit na widok Aleca całującego Magnusa. Niebieskooki nie wiedział co powiedzieć. Bał się, a jednocześnie wiedział, że jego parabatai go nie wyda. Wszystko działo się tak szybko. Magnus poszukał dłonią klamki drzwi, a Alec pobiegł za Jace'em, który powoli usuwał się w głąb korytarza.
Hej, hej!
Witamy bardzo serdecznie w drugim rozdziale naszej historii! Piszcie szczere komentarze, co sądzicie o rozdziale. Jesteśmy tego bardzo ciekawe.
Z takich ogłoszeń, chcę powiedzieć, że jutro (12.11) wybija równy rok odkąd jestem na watt O-O. Nie mogę uwierzyć, że to tak szybko minęło /G.
Pozdrawiamy
Jen&Gwen!
CZYTASZ
Kroniki Maleca
Fanfiction„Miłość" czyż to nie piękne słowo? Niektórzy twierdzą, że gdy jest się przy ukochanej osobie, czas nagle staje. Inni natomiast mówią, że miłość nie istnieje, a słowa „Kocham Cię" są przereklamowane i używane zbyt często. Przed obliczem miłości staj...