Partenon

102 17 2
                                    

... usiadłam po turecku. - Może będziemy spali razem na tym łóżku - zaproponowałam.

-Nie pamiętasz, jak zachowałaś się, gdy cię pocałowałem?

No i musiał wracać do tej sytuacji. Byłam głupia. Szczerze mówiąc, na początku nie lubiłam Michała, ale z czasem coraz bardziej się do niego przekonuję i chyba zaczyna mi się podobać.

-Było, minęło. To jak? Kładziesz się czy nie? - zapytałam.

-Kładę się - odparł i położył się obok mnie.

Chłopak spał bez koszulki, tylko w samych spodenkach. Był bardzo umięśniony. Chyba zaczynam się powoli w nim zakochiwać, pomyślałam. Zaryzykowałam i położyłam się na jego klatce piersiowej. Spojrzał na mnie, ale ja już zamknęłam oczy. Chyba się uśmiechnął. Po kilku minutach objął mnie. Długo się zastanawiał. Dosyć szybko zasnęłam.

Śniło mi się, że jesteśmy we dwoje w jakiś podziemiach. Chodziliśmy w tę i z powrotem, nie mogąc znaleźć wyjścia. Gdy dotarliśmy do drzwi, otworzyliśmy je, a naszym oczom ukazała się ogromna sala cała w złocie, a pośrodku na ambonie stała złota zbroja jednego z bogów. greckich. Po chwili zbroja zaczęła zmieniać kolor na czarny, jakby chłonęła ja rdza lub jakaś smoła. Szybko się obudziłam.

Usiadłam na łóżku. Spojrzałam na chłopaka. Spał twardym snem. Nie miałam serca go budzić. Spojrzałam na zegarek. Była godzina 2:48 w nocy. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Opłukałam twarz i spojrzałam w lustro. Zobaczyłam twarz młodego mężczyzny. Tak się przestraszyłam, że głośno krzyknęłam. Odwróciłam się, ale nikt za mną nie stał. Jeszcze raz spojrzałam w lustro. Nikogo nie było, poza moim odbiciem. Odwróciłam się i o mało na zawał nie zeszłam.

-Co mnie straszysz?! - przycisnęłam rękę do klatki piersiowej.

-To ty mnie wystraszyłaś. Co się stało? Czemu krzyczałaś?

-Nic - odparłam i wyminęłam go. Położyłam się na łóżku, przykryłam i odwróciłam w stronę balkonu.

-Marta - usłyszałam.

-Idź spać - szepnęłam.

Chłopak położył się z powrotem i chyba zasnął. Ja nie mogłam. Wpatrywałam się w duże, szklane drzwi. Obserwowałam niebo. Z czasem chyba zasnęłam.

Obudziło mnie szarpanie za ramię. Otworzyłam oczy. Nade mną pochylał się Michał.

-No nareszcie. Nie mogłem cię dobudzić - odetchnął z ulgą.

-Która godzina? - zapytałam.

-Po dziewiątej. Ubieraj się, bo musimy iść na śniadanie, a potem gdzieś jedziemy.

-Gdzie? - spytałam. W głowie zapaliła mi się czerwona lampka.

-Do Partenonu.

-Okej - rzekłam i wstałam z łóżka.

 Wzięłam ubrania z szafy i poszłam do łazienki Nawet nie zauważyłam, że już nie boli mnie ręka. Za oknem świeciło słońce, więc zdecydowałam się granatową bluzkę z krótkim rękawem i dżinsy. Do tego adidasy. Uczesałam się w kitkę i wyszłam. Poszliśmy na dół na śniadanie, które było pierwsza klasa. Bardzo się najadłam. Później usiedliśmy sobie w holu. Po pół godzinie przyszła po nas Maria.

 -Chodźcie za mną - powiedziała.

Wstaliśmy i wyszliśmy na dwór. Przed budynkiem stał  czarny mercedes. Wsiedliśmy. Kierował jakiś obcy mężczyzna. Zawiózł nas pod sam Partenon. Zostały z niego tylko ruiny, ale i tak wyglądało to zjawiskowo. Wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się za sekretarką. Obeszliśmy powoli Partenon dookoła, aż znaleźliśmy się w punkcie początkowym. Kobieta odwróciła się do nas.

-No to teraz dwa pytania. Po pierwsze, co to za budowla?

-Partenon, powiedziała nam pani - odparłam zdziwiona.

-A komu poświęcona jest ta świątynia?

-Atenie oczywiście - szybko odpowiedział Michał.

-Bardzo dobrze - uśmiechnęła się.

-A wiecie z czego został zbudowany?

-Z marmuru pentelickiego - równocześnie udzieliliśmy odpowiedzi.

-Bardzo dobrze - ucieszyła się. - Czy dobrze przyjrzeliście się wszystkiemu?

-Tak - przytaknęliśmy.

-Okej. Wejdźmy do środka.

-Chyba nie wolno - rzekł Michał.

-Chodźcie - nie przejęła się i weszła do ruin budowli. W środku nic nie było oprócz rzędu kolumn po obydwóch stronach. Nad nami było tylko niebo, a pod naszymi nogami - posadzka z marmuru.

-Czemu mamy się przyglądać? - zapytał chłopak.

-Wszystkiemu.

-Po co to w ogóle? Mieliśmy tylko zwiedzać, a nie zapamiętywać konstrukcję budowli - żachnęłam się.

-Spokojnie. Chodźmy już.

-Nie odpowiedziała mi pani.

-Na wszystko przyjdzie pora - odparła i wyszła.

"Zwyczajna" wycieczka do GrecjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz