Medalion

69 15 2
                                    

Ruszyliśmy przed siebie. Chciało mi się już jeść i pić. Wyjęłam telefon z kieszeni. Na szczęście była zapinana. Komórka była zalana, ale pomyślałam, że nie zaszkodzi spróbować jej włączyć. Niestety nie udało się.  Schowałam ją z powrotem. Michał szedł przodem i świecił latarką na wszystkie strony. Zrównałam się z nim.

-Nadal nic? - zapytałam zmęczona.

-Nie. Idziemy tak już dosyć długo, ale nadal nie widać żadnego wyjścia - spojrzał na mnie. - Odpocznijmy tu.

-Może powinniśmy wrócić tą drogą, co przyszliśmy. Powiemy, że nic tu nie było.

-Nie da rady. Widziałaś, że tam, gdzie powinno być rozwidlenie, była tylko ściana.

-No tak - westchnęłam i usiadłam na ziemi.

Obok mnie usiadł chłopak. Oparłam głowę na jego ramieniu.

-Co my w ogóle tu robimy? - zapytałam. - Czemu my? Czemu nie mogli wybrać kogoś innego?

-Chyba im najbardziej odpowiadaliśmy - odparł kolega po chwili namysłu.

-Nienawidzę ich - rzekłam.

-Gdy tylko stąd wyjdziemy, wygarniemy im wszystko i wrócimy do domu - pocieszał mnie.

Siedzieliśmy tak dosyć długi czas. Wyłączyliśmy latarki, żeby nie marnować baterii. W końcu postanowiliśmy iść dalej. Włączyliśmy latarki i ruszyliśmy. Po około 10 minutach marszu natrafiliśmy na jakieś stalowe drzwi. Poświeciliśmy na nie.

-Co to za drzwi? - zapytałam.

-Może tam jest wyjście.

-Musimy je otworzyć - rzekłam i podeszłam do nich.

Dotknęłam drzwi, ale nic się nie wydarzyło. Zaczęłam szukać ukrytych przycisków, dźwigni. Michał robił to samo.

-Marta, chodź na chwilę.

Podeszłam do niego. Na drzwiach znalazł wgłębienie. Przejechałam po nim palcami.

-Tu jest miejsce na jakiś mały przedmiot. Może amulet czy cos takiego - wytłumaczyłam.

-Tylko, że my nie mamy nic takiego.

-Pan Mikołaj musiał o tym wiedzieć.

-Niekoniecznie - odparł Michał.

Przyglądałam się drzwiom. Nagle cos przyszło mi do głowy. Maria dała nam tylko latarki. Obejrzałam swoją i otworzyłam miejsce, gdzie znajdują się baterie. Wyjęłam obydwie. Nic poza nimi nie było w środku. Włożyłam je z powrotem i zabrałam latarkę koledze.

-Co robisz? - zapytał zdziwiony.

-Zobaczysz - odparłam i zrobiłam to samo, co ze swoją latarką. W przeciwieństwie do mojej, można było ją otworzyć. Zrobiłam to. Znalazłam tam mały medalion. Wyjęłam go  poskładałam latarkę. Oddałam ją chłopakowi. Medalion włożyłam we wgłębienie w drzwiach  i przekręciłam. Drzwi zaskrzypiały i zaczęły się powoli otwierać.

-Wiedziałam, że coś nam musieli dać.

-Nieźle - pochwalił mnie.

Drzwi otworzyły się szeroko. Spojrzeliśmy do środka.

"Zwyczajna" wycieczka do GrecjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz