Zawody

84 15 4
                                    

Wróciliśmy z powrotem do hotelu. Od razu poszłam do pokoju. Co to miało znaczyć? Mieliśmy tylko zwiedzać, a nie zapamiętywać każdy szczegół, każdy źle zrobiony wzorek na tych kolumnach. Położyłam się spać. Obudził mnie kolega z klasy.

-Chodź na obiad - powiedział.

Zwlekłam się z łózka i zeszliśmy na dół. Zjedliśmy w ciągu pół godziny i wróciliśmy na górę. Otworzyłam szeroko drzwi balkonowe i wyszłam na taras. Oparłam się o barierkę i zamknęłam oczy.

-Fajnie, co nie? - usłyszałam.

Otworzyłam oczy i spojrzałam w prawo. Koło mnie stał Michał. Uśmiechał się.

-Wiesz co? - zapytałam.

-Co?

-Mam ochotę na kąpiel w tamtym basenie - wskazałam na dół.

-To dobry pomysł - przytaknął.

-Pójdę się przebrać - rzekłam i pobiegłam do pokoju. Złapałam strój kąpielowy i poszłam do łazienki. Założyłam go i wyszłam. Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko. Jestem chuda, a i kilka miesięcy ćwiczeń zrobiły swoje. Mięśnie brzucha ładnie mi się wyrobiły  mogłam pochwalić się niezłą figurą.

-Czekam w basenie. Pospiesz się - rzuciłam i wyszłam na dwór. Zeszłam po schodach piętro niżej i weszłam do basenu. Woda nie była zimna, ani gorąca. Była w sam raz. Przepłynęłam sobie z jednego końca do drugiego kraulem. W tej chwili zdałam sobie sprawę, że reka mnie nie boli. Miałam ją ciągle w bandażu. Podpłynęłam do brzegu i siadłam na posadzce. Odwinęłam bandaż i obejrzałam dłoń. Nic nie było widać. Poruszałam nią, ale nie czułam bólu. Dziwne, nawet bardzo. Michał podszedł do mnie.

-Co z ręką? - zapytał widząc odwinięty bandaż.

-Już mnie nie boli.

-Jak to? Miałaś stłuczoną dłoń.

-No wiem, ale już mnie nie boli. Jest z nią wszystko w porządku.

-Jakim cudem?

-Nie mam pojęcia - wtedy cos sobie przypomniałam. - Pamiętasz, jak Maria przyniosła mi coś do picia?

-Tak.

-Może to za sprawa tego napoju.

-Nic nie ma takiej mocy. To jest nielogiczne i niemożliwe.

-Dobra, skończmy już ten temat. Wyścigi? - zaproponowałam.

-Okej - odparł po chwili namysłu. Weszliśmy do basenu. -To na "start" płyniemy - zakomunikował.

-Spoko - przytaknęłam.

-Trzy, dwa, jeden, start!

Zaczęliśmy płynąć. Niestety chłopak dopłynął pierwszy. Chciałam rewanżu. Zgodził się. Tym razem wygrałam ja. Byłam z siebie dumna.

-Chyba nie dawałeś mi forów? - zapytałam.

No co ty - oburzył się na żarty.

Ochlapałam go wodą.

-Ejj!

Zanurkował i złapał mnie za kostkę. Oboje w ten sposób znaleźliśmy się pod wodą Wstrzymała oddech. Michał puścił moją nogę i przybliżył się do mnie. Objął mnie w pasie i uśmiechnął się. Wyślizgnęłam mu się, odbiłam od dna i znów byłam na powierzchni. Kolega dołączył do mnie. Złapał mnie mocniej w pasie i przyciągnął do siebie.

-Teraz mi nie uciekniesz - cieszył się, jak dziecko.

Chłopak pocałował mnie. Nie opierałam się. Odwzajemniłam pocałunek. Było bardzo przyjemnie. Może jednak on nie jest taki zły, na jakiego wygląda.

Jeszcze długo pływaliśmy w basenie. W pewnym momencie przyszła po nas jedna z pracownic apartamentu. Zawołała nas na kolację. Wyszliśmy z basenu i poszliśmy do pokoju. Michał pozwolił mi pierwszej wejść do łazienki. Jakie szlachetne z jego strony. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w spodenki dżinsowe i luźną bluzkę z krótkim rękawem, która opadał mi na jedno ramię. Z mokrymi włosami wyszłam z łazienki. Chłopak podszedł do mnie i przygarnął do siebie.

-Wcale nie musimy iść na kolację. Nic się nie stanie, gdy pójdziemy później - uśmiechnął się.

-Idź, weź prysznic i idziemy na dół - rozwiałam jego marzenia.

Z miną zbitego psa poszedł do pomieszczenia obok. Szybko się wykąpał i mogliśmy iść zjeść. Kolacja oczywiście była wyśmienita. Po skończonym posiłku wróciliśmy do pokoju. 

-Może pójdziemy gdzieś dzisiaj? - zaproponowałam.

-Jasne - odparł.

Wysuszyłam sobie włosy. Spojrzałam na temperaturę za oknem. Pomimo, że była wiosna i prawie godzina 19, na dworze było 29 stopni Celsjusza. Nie przebierałam się nawet. Chłopak założył szare spodenki i czarną bluzkę z krótkim i poszliśmy na dół. Michał dał recepcjonistce klucz do pokoju.

-Gdzie się wybieracie? - zapytała.

-Na miasto - odparłam.

-Nie znacie okolicy - sprzeciwiła się.

-Damy radę - zapewnił ją Michał i zanim zdążyła coś odpowiedzieć, my już byliśmy przed apartamentem.

-To w którą stronę? - zapytałam. 

-W prawo - usłyszałam, więc tam poszliśmy.

Wieczorem miasto ładnie wyglądało. Wszystko było oświetlone. W drodze powrotnej wstąpiliśmy do baru. Zamówiliśmy sobie po piwie, potem po następnym. W końcu zdecydowaliśmy się zbierać.  Wróciliśmy do apartamentu przed 23. Gdy tylko weszliśmy do holu, naskoczyła na nas recepcjonistka.

-Gdzie wy się podziewaliście? Już policje miałam wzywać, bo myślałam, że się zgubiliście, albo cos wam się stało. Nie znacie miasta! - krzyczała.

-Niech się pani uspokoi - odparłam.

-Piliście - powiedziała.

-Trochę - przyznał Michał.

-Trochę?! Wygrywacie wycieczkę do Grecji i już na początku się upijacie?

-Nie upiliśmy się, tylko wypiliśmy trochę, a to różnica - wyjaśniłam jej.

-Saro - usłyszeliśmy. Odwróciłam się. Na schodach stał pan Mikołaj. - Daj się dzieciakom wyszaleć. Pracę zaczynamy dopiero za kilka dni.

-Przepraszam.

-Michał, Marta poznaliście trochę miasta, jak widzę, a szczególnie bary.

-Tylko jeden - powiedział chłopak.

-Okej. Idźcie do pokoju, bo już późno. Wyśpijcie się. Jutro macie wolny dzień - rzekł i wyszedł z budynku.

Wzięliśmy klucz i poszliśmy na górę. Szybko oboje zasnęliśmy.

"Zwyczajna" wycieczka do GrecjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz