Zablokowane przejście

71 15 1
                                    

-I co teraz? - zapytałam. Poświeciłam latarką najpierw na jeden korytarz, a później na drugi.

-Musimy wybrać jeden z nich - odparł Michał.

-Może się rozdzielimy - zaproponowałam.

-Nie ma mowy. Nie wiadomo, co tam jest. Nie puszczę cię samej.

-Chyba nic innego nam nie pozostaje.

-Wybieramy jedną drogę i idziemy nią - powiedział stanowczo.

-Okej. Którą? - zgodziłam się.

-Lewa? - zapytał. Przytaknęłam mu i ruszyliśmy wskazanym korytarzem.

Świeciłam latarką na ściany, ale nie było na nich nic, co mogło nas naprowadzić, gdzie zmierzamy. Szliśmy tak bez końca. Na szczęście miałam telefon. Wyjęłam go. Oczywiście brak baterii. Spojrzałam na godzinę. Była już 13:28. Długo już błądziliśmy w podziemiach. Schowałam telefon, po czym nagle wpadłam na Michała.

-Czemu się zatrzymujesz? - zapytałam, po czym podniosłam głowę.

Przed nami była ściana. Podeszłam do niej i dotknęłam. Miałam nadzieję, że się otworzy, niestety nic z tego.

-I co teraz? - spytałam.

-Może jest tu coś do otwierania - powiedział chłopak.

Obmacaliśmy całą ścianę i nic. Rozejrzałam się. Na pozostałych ścianach też nie było żadnych dźwigni.

-Musimy wrócić - rzekłam.

-Tak - odparł i ruszyliśmy z powrotem.

Po niecałych 50 metrach zatrzymałam się.

-Co jest?

-Coś mi tu nie gra - zaczęłam rozglądać się. Spojrzałam w górę. Szybko zrozumiałam, o co chodzi. W mgnieniu oka znalazłam się przy koledze i odciągnęłam go. Sekundy po tym, jak to zrobiłam, na ziemię spadły ogromne głazy. Zasłoniłam się, żeby kurz nie wpadł mi do oczu. Po chwili odsłoniłam się. Przed nami była góra kamieni.

-I co teraz? - zapytałam zrozpaczona i ukucnęłam. Schowałam głowę w rękach. Chłopka podszedł do mnie i objął mnie ramieniem.

-Damy radę. Wstawaj, musimy wziąć się do roboty - powiedział, po czym zakasał rękawy i podszedł do głazów.

Zaczął je przerzucać na bok. Ogarnęłam się i dołączyłam się. Czas dłużył mi się niemiłosiernie. Wreszcie zrobiliśmy wystarczająco dużą dziurę, żebyśmy mogli się przecisnąć. Najpierw przeszłam ja, a od razu po mnie Michał. Otrzepałam się i ruszyliśmy z powrotem do rozwidlenia.

"Zwyczajna" wycieczka do GrecjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz