Wybraliśmy drugą drogę. Po kilkuset metrach znowu natrafiliśmy na ścianę.
-Tu musi być jakieś przejście. Nie ma innego wyjścia - powiedziałam i dotknęłam ściany. Nic się nie stało.
-Słyszysz? - zapytałam.
-Co?
Podeszłam bliżej i przyłożyłam ucho do ściany. Coś tam było. Słyszałam szum. Odwróciłam się. Michał stał przy innej ścianie.
-Chyba coś mam! - zawołał mnie.
Podeszłam do niego. Zobaczyłam dźwignię. Aż dziwne, że wcześniej jej nie zauważyliśmy. Pociągnęliśmy za nią razem. Coś zazgrzytało. Spojrzeliśmy w lewo. Ściana powoli się podnosiła. Ruszyliśmy do przejścia. Gdy byliśmy blisko, znowu usłyszałam szum. Szum morza. Po chwili okazało się, że to nie morze, duża ilość wody, która płynęła prosto na nas.
-W nogi! - krzyknął Michał.
Nie trzeba było mnie długo namawiać. Zaczęłam biec. Gdy dobiegliśmy do końca korytarza, okazało się, że tam jest ślepy zaułek. Pospiesznie dotykałam ściany w nadziei na jakieś drzwi. Nim zdążyliśmy cokolwiek zrobić, przykryła nas fala wody. Wstrzymałam oddech. Woda niosła mnie w kierunku, z którego uciekaliśmy. Nie wiedziałam, gdzie jest Michał. Bałam się. Poczułam silny ból w głowie i zapadła ciemność.
Otworzyłam oczy. W pierwszej chwili nie wiedziałam, co się dzieje, ale po chwili przypomniałam sobie wszystko. Podniosłam się na rękach. Byłam cała przemoczona. Po wodzie nie było śladu. Zobaczyłam Michała. Wstałam i podbiegłam do niego. Pochyliłam się nad nim. Oddychał. Potrząsnęłam go za ramię, najpierw lekko, a później dosyć mocno. Otworzył oczy.
-Co jest? - zapytał.
-Jesteś cały? - spytałam.
-Chyba tak - podniósł się. - A tobie nic się nie stało?
-Nie. Tylko jestem cała mokra.
-Gdzie mamy teraz iść?
-Chyba tam - pokazałam przed siebie i włączyłam latarkę. Na szczęście nie wypadła mi z ręki. Chyba była wodoodporna, bo nadal działała. Ruszyliśmy we wskazanym wcześniej przeze mnie kierunku. Doszliśmy do jakiś drzwi. Tym razem miały one klamkę. Nacisnęłam ją. Otworzyły się ze zgrzytem. Poświeciłam tam latarką. W środku zobaczyłam zwykłe pomieszczenie. Podłoga drewniana, ściany białe i sufit też. Weszłam przez próg. Gdy postawiłam na deskach drugą nogę, te zarwały się i spadłam w dół. Zaczęłam krzyczeć. Otworzyłam oczy, które nawet nie wiem, kiedy zamknęłam. Wiatr wał mi po twarzy. Zjeżdżałam po zjeżdżalni. To robiło się coraz dziwniejsze. Po kilku sekundach zjeżdżalnia się skończyła i upadłam na beton. Podniosłam się i otrzepałam. Odeszłam na bok. Po chwili zjawił się tez Michał.
-Mam dość - powiedział, gdy tylko wstał.
-Ja też. Nie wiem, co tu się dzieje.
-Znajdźmy, co mamy znaleźć i zwiewajmy stąd.
-W pełni się z tobą zgadzam.
CZYTASZ
"Zwyczajna" wycieczka do Grecji
AdventureCześć. Jestem Marta i mam 18 lat. Chodzę do liceum o profilu humanistycznym. Od zawsze interesuję się mitologią grecką i rzymską. Ciągnie mnie do starej historii, do przedmiotów starożytnych, których znaczenia nikt nie zna. Takie rzeczy intrygują mn...