1

919 47 13
                                    

Kotomi POV

Ostatni raz spojrzałam na ciało mojej rodzicielki i poszłam z chłopakiem do jego domu.

Byliśmy na miejscu po około trzydziestu minutach. Myślałam, że zastanę jakąś kamienicę, blok, ewentualnie domek jednorodzinny, cokolwiek. Ale nie. Stałam przed wielką, piękną rezydencją.
– Chodźmy do środka. Poznasz moich braci – odezwał się Ruki.
– Um, okej – mruknęłam.
Weszliśmy. Znajdowaliśmy się w pięknym salonie. Na kanapie siedział blondyn, a obok niego dziwak, cały w bandażach.
– Yuma poszedł po jej rzeczy? – spytał Ruki.
– Tak, zaraz powinien być – odpowiedział blondyn.
– A co z ciałem?
– Jestem! – krzyknął rudzielec, który tak po prostu pojawił się w salonie z moimi walizkami. To pewnie ten Yuma.
– K-kto ci pozwolił to tutaj brać?! – fuknęłam.
– Od dzisiaj mieszkasz z nami, masochistyczny kociaczku – zaśmiał się blondyn.
– Ha, ha, ha! Masz okulary! – Zaczął śmiać się rudy. Podeszłam do niego, podskoczyłam i uderzyłam go w tył głowy tak mocno, że się przewrócił. Musiałam podskoczyć, bo jest on strasznie wysoki. Obstawiam z metr dziewięćdziesiąt, jak nie lepiej.
– Zamiast się ze mnie śmiać, powiedz mi co z moją matką!
– To bolało... – Yuma wstał z podłogi. – Jeśli chodzi o ciało twojej matki, wszystko już jest załatwione. Pogrzeb odbędzie się jutro.
– Gdzie jest ciało?
– Tym się już nie interesuj.
Chciałam uderzyć go w twarz, ale Ruki mnie powstrzymał.
– To może ich przedstawię. – Zaczął. – Mnie już znasz. Chłopak, którego uderzyłaś, to Yuma. Blondyn to Kou, a ten w bandażach to Azusa. Witaj w naszych skromnych progach.
– Mmm, kociaczku, jaka śliczna skóra – szepnął mi do ucha Kou, przejeżdżając palcami po mojej szyi. Jak on tak szybko znalazł się za mną? Coś tu nie gra.

Odsunęłam się od niego, ale i tak na kogoś wpadłam.
– Lubisz... Ból? – zapytał Azusa i spojrzał na moją dłoń. Leciała z niej krew, a ten dziwak trzymał żyletkę w ręce, przez którą się zacięłam. Spojrzałam na chłopaków i... Oni mają takie czerwone oczy, jak ten wampir który tam był...
– Wy... Wy jesteście wampirami?! Ohydne kreatury! Jeden z was zabił moją matkę! – wrzasnęłam. Chciałam wybiec z rezydencji, ale Yuma złapał mnie od tyłu i wziął na ręce. Szarpałam się, ale to było na nic.
– Owszem, był to wampir, jednak my nie jesteśmy jak on. My nie zabijamy innych. Racja, pijemy krew, ale nie tyle, by odebrać komuś życie. Tamten wampir był stracony, a takich jak on powinno się zabijać – wyjaśnił Ruki, przez co się uspokoiłam. Rudzielec to zauważył i postawił mnie na ziemię.
– Yuma, zaprowadź Kotomi do jej pokoju – rozkazał Ruki. Jego brat przytaknął, wziął moje walizki i pokierował mnie do pokoju.

– Jesteśmy – powiedział Yuma i otworzył drzwi.

– Jesteśmy – powiedział Yuma i otworzył drzwi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

– Ładny – stwierdziłam. Wampir położył walizki na podłodze i zaczął się ze mnie śmiać.
– Chcesz się bić? – zapytałam.
– Nie żartuj sobie – odparł Yuma, dławiąc się powietrzem. – Nie dasz rady ze złamanymi palcami.
– No, dawaj. – Zachęcałam go. Zdjęłam okulary i szybko założyłam soczewki.
– A co, jeśli wygram? – zapytał.
– Nie wiem. Jeśli wygram, oprowadzisz mnie po rezydencji i skołujesz mi jakiś ładny sztylecik od Azusy – zażądałam.
– Skąd wiesz, że Azusa...
– Jak przechodziliśmy, jego pokój był otwarty.
– Rozumiem. To jak ja wygram, to dasz mi się ugryźć.
– Przyjmuję. To zaczynamy! –

Walka z nim była fajna. Robił bardzo dużo niepotrzebnych ruchów, a ja robiłam ciągle uniki, czekając na moment, by zadać krytyczny cios. Zobaczyłam, że mogę atakować brzuch. Kopnęłam go we wcześniej wspomniane miejsce, po czym wykręciłam mu ręke i przycisnęłam jego głowę kolanem do podłogi.
– Wygrałam! – krzyknęłam zadowolona, nie puszczając wampira.
– Świetnie – mruknął Yuma.
– Co, niezadowolny z porażki? Przykre, że pokonała cię dziewczyna, w dodatku z połamanymi palcami. – Zaśmiałam się. – Chodź mnie oprowadzić – rozkazałam i pomogłam mu wstać.
– Nieźle walczysz. Siostra cię uczyła? – zapytał Yuma.
– Nie, ojciec... Zaraz, zaraz. Skąd ty wiesz, że mam siostrę?! – fuknęłam.
– To nasza koleżanka. Za niedługo złoży nam wizytę. Cieszysz się?
– Pff, nie twoja sprawa. Tylko jej coś zróbcie, to nie ręczę za siebie – warknęłam. – Powiedzieliście jej o naszej matce?
– Tak. Poinformowaliśmy ją też, że u nas jesteś.
– Okej. – Kiwnęłam głową. – Chodźmy dalej. –

Oprowadzanie trwało z dwadzieścia minut. Ta rezydencja jest ogromna!
– Yuma! Kotomi! Zrobiłem kolację! – krzyknął Ruki. Zeszliśmy na dół.
– Kolacja o dwudziestej trzeciej? – Zdziwiłam się.
– Tak. Od dzisiaj, będziesz chodziła z nami do szkoły wieczorowej – oznajmił Ruki. Ja tylko prychnęłam i zasiadłam do stołu. Jak na złość, musiałam siedzieć obok Kou.
– Nakarmię cię, kociaczku. – Zaproponował blondyn.
– Udław się tym jedzeniem – mruknęłam.
– Czemu jesteś dla mnie taka niemiła? – zasmucił się Kou. Nic mu nie odpowiedziałam, tylko wzięłam się za jedzenie.

~~~

Szykowałam się w łazience. Napuszczałam wodę do wanny, a w tle leciała muzyka relaksacyjna. W powietrzu czuć było intensywny zapach płynu do kąpieli o zapachu truskawki.

Zmywałam tusz do rzęs, stojąc w samej bieliźnie. Nagle, poczułam dłonie na biodrach i język na szyi. Od razu wyrwałam się z objęć. Zobaczyłam uśmiechającego się od ucha do ucha Kou.
– Debilu! Jak ty tu...
– Teleportacja, kociaczku. –
Blondyn zaczął się do mnie zbliżać, oblizując kły. Gdy był wystarczająco blisko, uderzyłam go z całej siły pięścią w twarz, robiąc mu limo pod okiem.
– Dostanę to, czego chcę, a ty nie masz prawa mi odmawiać! – krzyknął Kou. Wystraszyłam się go. Złapał mnie za nadgarstki, a nogi docisnął do ściany. Szarpałam się, ale nie miałam jak uciec. Już miał się wgryźć, ale ktoś go odciągnął i wrzucił do wanny. Tym kimś był Ruki.
– Nic ci nie zrobił? – spytał i podał mi szlafrok.
– Nie – odpowiedziałam.
– Są tutaj jeszcze inne łazienki. Yuma jest w ogrodzie, a Azusa tnie się w swoim pokoju. Przypilnuję Kou.
– Okej – mruknęłam i złapałam za klamkę.
– A może tak, małe dziękuję? – zapytał Ruki.
– Nikomu nie dziękuję, i nikogo nie przepraszam. Przyjdę później, żebyś opatrzył moje rany. –
Wyszłam z pomieszczenia i pokierowałam się do innej łazienki.

~~~

Ohayo! 💖

Mamy pierwszy rozdział! Jak wrażenia? 💕

Gwiazdkujcie i komentujcie 💜

Odwiedźcie profil La_lu_squi, z którą piszę "Shameless" na koncie DiabolikTeam 💘

Zapraszam też do przeczytania "Red Moon || Diabolik Lovers", jest to moja pierwsza książka o DL 💗✨

To tyle, ciao! 💞

~ Hanako

Another Love || Diabolik LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz