Krew... Wszędzie krew... To ciało leżące tam, i świadomość tego, że zaraz umrę...
Ale może zacznę od początku.
Nazywam się Kotomi Kun. Mam szesnaście lat. Sto siedemdziesiąt trzy centymetry wzrostu, proste, długie blond włosy, niebieskie, wręcz granatowe oczy. Oschła, zimna dziewczyna. Często wdaję się w bójki, ojciec nauczył mnie samoobrony. Nie mam przyjaciół, przez mój charakter nigdy nie umiałam nawiązać dłuższej znajomości. Lubię muzykę klasyczną, gram na pianinie. Śpiewanie to moja pasja, tak samo jak pianino.
Mój ojciec zginął w wypadku samochodowym. Po tym incydencie wyprowadziłam się z mamą do innej dzielnicy w Pekinie. Jednak moja rodzicielka nie dała sobie rady emocjonalnie. Zaczęła pić, przez co ciągle się kłóciłyśmy. Pewnego wieczora, po kłótni z matką, wyszłam z domu. Była to godzina dwudziesta pierwsza. Szłam ze słuchawkami w uszach, ze spuszczoną głową. Mój ulubiony utwór rozbrzmiewał w moich uszach. Nie patrzyłam gdzie idę, po prostu szłam przed siebie, od czasu do czasu skręcając, by nie wpaść pod auto. Nagle, dookoła mnie zrobiło się ciemno. Tylko jedna latarnia oświetlała miejsce, w którym byłam. Ciemny zaułek. Nie było nigdzie wokół ludzi, tylko ja i latarnia. Przynajmniej tak mi się na pierwszy rzut oka zdawało. Chciałam stamtąd wyjść, lecz zauważyłam kogoś. Pod latarnią kucał jakiś mężczyzna, trzymając na rękach ciało. Był odwrócony do mnie plecami. Wykonałam krok do tyłu, przez co nadepnęłam na patyk. Nieznajomy usłyszał to i odwrócił się w moją stronę. Wtedy się przestraszyłam. Jego oczy były czerwone jak krew. Uśmiechnął się do mnie, ukazując... Kły, całe we krwi. Do tego czasu myślałam, że wampiry to tylko wymysł człowieka. Widocznie się myliłam.
Wyciągnęłam z kieszeni sztylet, który ojciec dał mi dzień przed śmiercią. Wampir zaczął biec w moją stronę. Gdy był przede mną, drasnęłam go w rękę. Niestety, nie podziałało. Mężczyzna złapał mnie za ramiona i rzucił pod latarnię, gdzie leżało ciało. Zdarłam sobie łokieć, kolano i złamałam trzy palce u lewej ręki. Syknęłam z bólu i spojrzałam na ciało. Dopiero wtedy zauważyłam, że to moja matka. Była strasznie blada, dookoła niej była krew, a na szyi był ślad po kłach. Łzy napłynęły mi do oczu. Pewnie gdy trochę wytrzeźwiała poszła mnie szukać. Dosyć długo błądziłam po mieście. Mimo iż piła, to i tak moja matka, a teraz jej nie ma, nie żyje.
Wampir podbiegł do mnie. Sztylet był w gotowości. Rzucił się w moją stronę, lecz po chwili poleciał na bok, uderzając głową w ścianę budynku. Przede mną ukazał się chłopak o włosach czarnych u nasady i białych na końcach. Ma piękne, niebiesko-szare oczy.
– Nic ci nie jest? – spytał.
– Oprócz tego, że mam złamane trzy palce u lewej ręki, zdarte kolano i zdarty, obolały łokieć, a obok mnie jest ciało mojej matki to nie – odparłam przez łzy.
– Jestem Ruki – Przedstawił się i wyciągnął rękę w moją stronę.
– Kotomi. – Uścisnęłam jego dłoń, po czym otrzepałam się z piachu. Spojrzałam na moją rodzicielkę.
– Przykro mi. Poproszę kogoś, by zajął się ciałem. Odprawimy pogrzeb – powiedział nieznajomy.
– Jaja sobie robisz?! W takiej chwili?! – wrzasnęłam załamana.
– Nie śmiałbym. Chodź ze mną. Poznasz moich braci i opatrzę ci rany – zaproponował chłopak.
– Nie, dzięki, sama dam sobie radę.
– Nie daj się prosić. –W sumie, co mi szkodzi? W końcu kogoś poznam. Nawet nie wiem, czy w domu jest jakaś apteczka. Poza tym, i tak nie mam nic do stracenia, a koleś nie wydaje się być złą osobą.
– No dobra. – Przewróciłam oczami, a Ruki słodko się uśmiechnął. Ostatni raz spojrzałam na ciało mojej rodzicielki i poszłam z chłopakiem do jego domu.~~~
Witam! 😄
A oto nowa książka!
Zaciekawił cię prolog? 😊
Zostaw gwiazdkę i komentarz! 💞
Zajrzyj do La_lu_squi z którą piszę książkę na koncie DiabolikTeam 💪❤
To tyle, ciao! ♡♡
~ Hanako
CZYTASZ
Another Love || Diabolik Lovers
FanfictionKotomi to zimna, oschła szesnastolatka. Nie ma przyjaciół, ani nikogo bliskiego oprócz swojej mamy i siostry, która jest na wojnie. Po śmierci ich ojca, dziewczyna przeprowadziła się z matką do innej dzielnicy w Tokio. Jednak, rodzicielka nastolatki...