Rozdział XXIV

4.5K 199 43
                                    

Sobota

Lightwood wstał dosyć wcześnie. Nie chcąc budzić towarzysza, leżał w ciszy. Nadal strasznie bolała go głowa. Magnus obudził się jakieś pół godziny później.

- O. Wstałeś. - od razu zwrócił uwagę na Bane'a.

- Dzień dobry. - mruknął, przecierając oczy.

- Powiedz mi, że nie zrobiłem wczoraj niczego debilnego, błagam. - Alec na wszelki wypadek wykonał już facepalma.

- Zależy co uważasz za debilne. - wyższy parsknął śmiechem. - Nie no, nic takiego. - powiedział w końcu, na co Lightwood uniósł brew.

- Czyli jednak?

- Jedyne co, to pierdoliłeś głupoty, usiadłeś mi na kolanach, lizaliśmy się i musiałem cię tutaj przynieść.

- Co mówiłem? - spytał, powoli przypominając sobie część wydarzeń.

- Jakieś denne żarty, coś o Izzy itp.

- Tyle lat minęło, a ty nadal nie wiesz, że widzę, jak coś pomijasz. - niższy zaśmiał się.

- Co takiego? - Magnus też się zaśmiał.

- Chociaż może i lepiej, że nie wziąłeś niczego serio. - mówiąc to, Alec przestał się uśmiechać, a jego przyjaciel wzruszył ramionami, przeczesując włosy. Lightwood odwrócił się plecami do chłopaka, tracąc resztkę entuzjazmu wywołanego tym, że sobie przypomniał.

- Przypomniało się?

- Nawet jeśli, co z tego?

- To teraz możesz mi powiedzieć, czy mówiłeś poważnie.

- Dobrze wiesz, że jak jestem najebany, to mówię prawdę.

- Wiesz co, jakoś nie wydajesz się być zadowolony z tego co mówiłeś, więc co niby mam myśleć.

- Bo jakoś nie spieszyłeś się, żeby mi przypomnieć. Przepraszam... - poczuł się z tym źle i znów odwrócił się do niego, składając na ustach Magnusa czuły pocałunek.

- Przecież nie masz za co. - Bane uśmiechnął się delikatnie. - Chciałem, żebyś sam sobie przypomniał.

- Zresztą. Ja chciałem to powiedzieć na trzeźwo, ale nie potrafiłem. Umyślnie tyle wypiłem. - przetarł twarz, wstydząc się, że nie dał rady bez alko.

- Naprawdę? - wyższy wpatrzył się w jego oczy.

- Naprawdę. - Alec również utrzymywał kontakt wzrokowy.

- To teraz już chyba masz odwagę, hm?

- W sensie, że co masz na myśli? - przechylił głowę, nie ogarniając lekko.

- Żeby powiedzieć mi to prosto w twarz. - zasugerował, a Lightwood pomyślał chwilę.

- Więc, czy zechciałbyś zaopiekować się moim serduchem? - niższy uśmiechnął się delikatnie.

Magnus odwzajemnił uśmiech. - Z wielką przyjemnością.

- Kto by pomyślał, że ja to zaproponuję.

- Ja. - powiedział rozbawiony Bane.

- Nie liczy się. - zaśmiał się, na co jego, w tym momencie już, chłopak, przewrócił żartobliwie oczami.

- No doobra.

- W sumie bo, ciągle boli mnie tyłek i tak nie wiem czy nadal po tamtym, czy po tym, jak mnie tu przyniosłeś. - niższy przygryzł wargę rozbawiony.

Just Friends (Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz