Rozdział XVIII

2.9K 188 15
                                    

- Tobą. - uśmiechnął się, wstając po czystą bieliznę, po czym zniknął w łazience. Magnus przeciągnął się i rozłożył na łóżku. Alexander ogarnął się w niecałe 20 minut, pomijając to, że ledwo się schylał. W tym czasie Magnus wstał po soczek i się napił, czekając aż wyjdzie, co nastąpiło po krótkiej chwili. - Bu. - powiedział, a Bane uśmiechnął się znad szklanki, odwracając się w jego stronę. - Mój tyłek. - jęknął, zamykając drzwi. Jednak uśmiechnął się przy tym.

Wyższy odstawił naczynie. - Cierpi czy chce więcej? - spytał rozbawiony.

- Booli. - odpowiedział po dłuższym zastanowieniu.

- Ale będziesz żył?

- Zobaczymy jutro. - zaśmiał się, biorąc żelki z biurka.

- Tylko nie umieraj, nie chcę cię mieć na sumieniu. Mogę ci nawet odstąpić kolan zamiast twardej ławki.

- Kolanka co 45 minut, wow wygrałem życie. - wpakował sobie so buzi kilka żelków na raz.

- No, nie często to komuś proponuję.

- Oh dziękuję. - odpowiedział, kiedy przełknął słodycze.

- Daj mii.

- Sobie weź. - zaczął się z nim drażnić. Bane zrobił smutną minkę. - Poproś. - zaśmiał się.

- No pliska. - poprosił w końcu, więc Alec wziął kilka i podał mu prosto do buzi.

- Aw.

- Omnomnom.

- Jaki szczęśliwy. - niższy zawinął się w kołdrę.

- No, a jaki mam być?

- No ale czy ja coś mówię? - przysunął się do Magnusa.

- No ja myślę. - wyciągnął do niego ręce z uśmiechem. Jego przyjaciel dał się przytulić, kładąc głowę na kolanach Bane'a. Ten gładził dłonią jego bok i plecy, uśmiechając się delikatnie.

- Ale się nażarłem. - Alec przymknął oczy mimo wczesnej godziny.

- No i teraz pójdziesz spać jak dzidzia?

- Wcale nie. - otworzył je z trudem. - Jak porobimy coś produktywnego, to nie pójdę.

- A co takiego?

- Am. Pograjmy w coś.

- W co?

- Powiedziałbym, że w wyzwania, ale chyba jestem za leniwy. - Lightwood przeciągnął się.

- A pytania są bez sensu, bo i tak większość wiemy.

- No właśnie. - dźgnął Magnusa w brzuch.

- Jeszcze jakieś pomysły? - przy okazji mu oddał.

- Nie. - wyciągnął rękę po wafelka. - Omnom.

- Buu. - Bane zrobił smutną minkę.

- Oddam za buzi. - otworzył go i powoli zaczął jeść. Wyższy zaśmiał się i odsunął jego ręce od twarzy, dając mu buziaka. - O nie, serio muszę ci oddać. - zaśmiał się.

- Nie musisz. - uśmiechnął się, po czym ugryzł sobie trochę batonika. Jego przyjaciel od razu wpakował większość do ust. - Jakim cudem ty nie jesteś gruby? - parsknął śmiechem.

- Może takim, że ćwiczę i... A nie, często jem słodycze. - zrobił smuteczek.

- No właśnie, właśnie.

Just Friends (Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz