4.

236 35 5
                                    

*DYLAN*

Rozejrzałem się po sali. Spojrzałem na drzwi. Za nimi stał wysoki brunet (David). Patrzył w moją stronę. Jak najszybciej chciałem z nim pogadać, aby dowiedzieć się co się tak wogóle stało. Zielonooki podszedł do mnie.

-Jak się czujesz stary?-powiedział zniesmaczony całą tą sytuacją.

-Nawet dobrze, co się stało?

-Siedziałem z Tobą w ławce, właśnie chciałem Cię poprosić o spisanie pracy domowej, a Ty nagle zacząłeś się trząść i upadłeś na ziemię.

Na sale wszedł lekarz, sprawdził moją kartę.

-Dziś wieczorem będziemy mogli Cię już puścić do domu, ale do tego czasu odpoczywaj, w twoim mózgu pojawiły się niewielkie zmiany.

-Dziękuję doktorze.

Wieczorem, gdy miałem akurat wychodzić do pomieszczenia wszedł wysoki chłopak z kruczoczarnymi włosami i oczami. To był on. To on siedział na oświetlonym krześle na stosie martwych ciał i kości. Chwyciłem torbę i próbowałem jak najszybciej wyjść. Nie stał już tam. Zacząłem podążać do drzwi wyjściowych. Złapałem za klamkę, ale coś mnie powstrzymało. Poczułem na ramieniu dłoń. Szybko się odwróciłem, jednak nikogo tam nie było. Zacząłem rozglądać się po sali, zgasło światło. Szarpałem się z drzwiami lecz na darmo. Patrzyłem na jedyne światło bijące od znaku ewakuacyjnego. Po chwili światło wróciło, a przede mną stał ten sam chłopak, jego oczy w sekundzie zaszły czarną mgłą. Światło mignęło, a do lampy została przyczepiona lina. Chłopak podszedł do mnie.

-Daje Ci wybór, teraz sam zażądzisz swoim losem i sam-uśmiechnął się, a światło znowu zamrugało, znikł.

Próbowałem jak najszybciej opuścić ten szpital. Po drodze wpadłem na jakąś pielęgniarkę.

-Naprawdę bardzo panią prz...-to znowu on. Od razu przyśpieszyłem. Zacząłem biec, żeby już nikomu nie patrzeć w oczu.

Wsiadłem do mojego czarnego BMW.
W drodze chciałem się jeszcze upewnić czy napewno wziąłem torbę. Spojrzałem na siedzenie zamarłem. Znowu on. Nagle czas spwolniał, wjechałem pod koła ciężarówki. Samochód zaczął dachować. Wystarczyła sekunda, a ja leżałem w rowie w zniszczonym samochodzie. Nie mogłem oddychać zaczynałem się dusić. Do wraku podszedł mój prześladowca.

-Postanowiłem dać Ci mniej czasu do namysłu.-polał mnie i wrak benzyną i wyjął zapalniczke, podpalił wszystko. Próbowałem krzyczeć. Nikt mnie nie słyszał to już koniec.

*DAVID*

Przybiłem sobie piątkę z moją podświadomością za wymyślenie tego. Przeniosłem się do jego domu. Szukałem coś, jeszcze nie wiem czego. Wszedłem do kuchni odruchowo zacząłem otwierać wszystkie szafki i szuflady. Trafiłem na szufladę z nożami, wyjęłem jeden, do pokoju wtargnął nagle jak przypuszczam starszy brat Dylana.

-Kim jesteś?

-Koszmarem-podszedłem do niego, a nóż, który trzymałem w ręku przebił skórę i pewnie kilka narządów. Następny problem z głowy. Rzuciłem nożem w ścianie i napisałem na niej jego krwią.

"WY BĘDZIECIE NASTĘPNI"

Umyłem ręce i wyszedłem. Idąc do mojego mieszkania usłyszałem krzyki przepełnione głośnym, przerażającym śmiechem, podobało mi się to. Ustaliłem skąd dochodzą. Po cichu otworzyłem drzwi od tego domu. Zszedłem po schodach. Głosy nasilały się. Zobaczyłem dziewczynę to co robiła było piękne, zapragnąłam żeby przyłączyła się do mnie...
~
Co zobaczył seryjny morderca? Kim jest tajemnicza dziewczyna?
Czy dołączy do niego? Czemu widok wydawał mu się piękny?
*.*

Pamiętnik Cichego ZabójcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz