8.

137 26 0
                                    

To jej krzyk mnie sparaliżował wciąż nie wiedziałem kim lub czym jest.

Dziewczyna podeszła do mnie i przejechała swoją ręką po moim policzku. Jej oczy stały się czerwone.

-To ja, Esme, maleńka. -szepnęła mi do ucha i znikła, a ja znów mogłam się poruszać.

*DAVID*

Podbiegłem do Victorii w jej oczach było widać strach, a od niej czuć było przerażenie.

-To Esme.- powiedziałam. W jej głosie zagościł niepokój.

-Kom jest Esme?-zapytałem dziewczyna patrzyła mi prosto w oczy. Wiedziała kim jest, ale nie chciała powiedzieć.
Przenieśliśmy się spowrotem do mieszkania. Dziewczyna poszła do pokoju i przez resztę dnia nie wychodziła. Postanowiłem sprawdzić co się dzieje. Przez głowę przeszła mi myśl, że może być głodna. Zrobiłem kilka kanapek i zaparzyłem herbatę. Wszedłem po schodach, otwierając drzwi poczułem zimny powiew wiatru. Okno było otwarte na szerokość, a w pokoju wiało pustką. Do głowy przyszło mi tylko imię : Esme. Podszedłem do łóżka bliżej leżał tam list.

****************************

Wtorek, 21 listopada

Esme to moja dawna przyjaciółka. Przepraszam, że nic Ci nie powiedziałam, jest naprawdę bardzo niebezpieczna. Odnajdę ją i namówię do zostania tym kim jesteśmy my. Jeśli nie wrócę do końca tego tygodnia zacznij mnie szukać. Nie martw się, powinnam sobie poradzić i wrócić przed niedzielą.

Victoria.

****************************

Jeszcze kilka razy przeczytałem ten list. Nagle przede mną pojawiła się dziewczyna o wiśniowych włosach i czerwonych oczach. Odebrała mi list. Spojrzała na niego przelotnie, jej ręce zajęły się ogniem, a list spłonął.

Po chwili czerwonooka zniknęła, a w moich rękach pozostał tylko popiół po spalonym liście.

Jeszcze przez trochę czasu zastanawiałem się czy jej szukać czy pozwolić jej na działania na własną rękę.

*ESME*

"Ona chciała znaleźć mnie, ale to ja znalazłam ją pierwsza"

*VICTORIA*

Ciągle słyszałam jej głos w głowie. Chciała mnie gdzieś doprowadzić. Nagle spotkałam chłopaka. Stanął przede mną i nie miał zamiaru się ruszyć.

-To nie miejsce dla Ciebie mała-powiedział z uśmiechem, a po chwili dodał-no wiesz ktoś mógłby Cię porwać, zgwałcić, zabić...

-Tsa. Skończyłeś już? Tak? Dzięki, bo trochę mi się śpieszy -uśmiechnęłam się hamsko. Chciałam już ruszyć lecz chłopak złapał mnie za ramię.

-Jeszcze nie skończyłem.

"Zabij to i idź dalej. Teraz nic nie ma Ci przeszkodzić, jesteśmy blisko"

Wyciągnęłam nóż i wbiłam go w pierś chłopaka. Nie wzruszona odeszłam, a on szybko się wykrwawił. To dało mi siłę. Po jeszcze kilkunastu minutach drogi znalazłam się przed jakimś płotem.

"Idź dalej"

Przeskoczyłam płot zachaczając nogą o kawałek drutu kolczastego. Teraz najważniejsze było dojść do celu, więc nic z tym nie zrobiłam. Za płotem znajdował się wielki ogród z szopą w jednym z rogów posiadłości. Wywarzyłam spruchniałe już drzwi i weszłam do środka.

"Patrz pod nogi żeby się nie potknąć".

Spojrzałam na podłogę. Była przykryta kocami i jakimś materiałem. Udsunęłam je odnajdując właz, taki jak do sejfu.

-Jak go otworzyć?-zapytałam.

"Data narodzin zła"

-Powiedz coś więcej.

"DATA NARODZIN ZŁA"

Nie rozumiałam. Wpisałam najpierw datę urodzenia Davida-błędne. Pomyślałam jeszcze chwilę wpisałam : 27.03.2001-poprawna. Była to data moich urodzin. Przełknęłam ślinę i otworzyłam właz. Zeszłam po znajdującej się tam drabinie. Zapaliłam światło w telefonie. Oniemiałam.

"Jesteśmy na miejscu..."
~
Dawajcie gwiazdki jak się wam podoba ;).

Pamiętnik Cichego ZabójcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz