7.

150 23 2
                                    

*VICTORIA*

Jechaliśmy już od kilku godzin. Droga dłużyła mi się niezmiernie i wydawała się nie kończyć. Przez ten czas po między sobą wymieniliśmy tylko kilka krótkich dialogów. W końcu po około sześciu godzinach jazdy zatrzymaliśmy się przed jakąś kamiennicą. David przekrecił klucz w drzwiach, a wchodząc poczułam wspaniały zapch krwi i martwego, gnijącego ciała.

Wszystkie ściany były szare, schody spruchniałe, a balustrady powyrywane. O uszy obiły mi się dźwięki szlochów.

-Kto to?

-Zabłąkane dusze osób, które zostały tu zabite.

-Ile ich było?

-Setki, może nawet i tysiące.

Uśmiechnęłam się szeroko. I zaciągnęłam się zapachem jak dymem z papierosa. Delektowałam się szłyszalnymi krzykami, jękami, bólem, strachem...

Wdrapaliśmy się po schodach na samą górę. David wyjął drugi klucz i otworzył drzwi od mieszkania. Byłam oszołomiona, gdy zobaczyłam wnętrze. Z pozoru zniszczona i stara kamiennica wnętrzem przypominała luksusową willę.  Wielka, biała, skórzana sofa, meble ładnie obite. Wspaniała, nowoczesna kuchnia, łazienka z dużą wanną narożną. Zakręcone schody prowadzące na wyższe piętro. Powoli po nich weszłam. Zobaczyłam nie dużą sypialnię z łóżkiem wodnym i dopasowanymi komodami.

Wskoczyłam na łóżko i w spokoju delektowałam się wygodą. Nagle ocknełam się, gdy usłyszałam, że ktoś wchodzi po schodach. David usiadł na łóżko.

-Jak Ci się podoba, księżniczko?-zapytał.

-Jest fantastycznie, kogo to dom?

-Mój.

-Masz 17 lat, kiedy Ty zdążyłeś to wszystko?-nie mogłam po prostu ciągle w to uwierzyć.

-Moja dusza jest nieśmiertelna, ale ciało nie. A to co widzisz to iluzja, widzimy ją tylko my, Al i dla nas jest rzeczywistą-mogę?

Wskazał na miejsce obok mnie, a ja skinęłam głową na tak. Powoli położył się obok i objął mnie ramieniem.

Wtuliłam się w jego tors po czym moje powieki zrobiły się ciężkie.

Wstałam. Było ciemno ręką poszukałam lampki na szafce obok łóżka. Zapaliłam światło. Chłopaka nie było obok mnie. Chwyciłam telefon i to odblokowałam. *godzina 3:15* zeszłam na dół w celu dalszych poszukiwań chłopaka. Leżał na kuchennym blacie, a w ręku trzymając pustą butelkę po wódce. Przeszukałam szafki. Znalazłam Jack Daniels'a i zrobiłam sobie drinka. Usiadłam na wygodnej kanapie i włączyłam jakiś film. Co chwilę widziałam jakieś cienie, jakoś specjalnie się nimi nieprzejmowałam.

Około 4:30 zasnęłam na kanapie ledwo co wyłączając telewizor.

W śnie byłam tam gdzie w pierwszy dzień zabrał mnie David. Ten pocałunek, a później ciemność, ciała...

Nad ranem obudził mnie zapach świeżo robionych naleśników. Spojrzałam na zegar *godzina 9:00*. Podeszłam do blatu na, którym znajdował się talerz z naleśnikami. Wzięłam jednego i posmarowałam go porządna porcją nutelii. David skończywszy robić śniadanie dosiadł się do mnie do stołu. Byłam strasznie słaba musiałam tam wrócić.

-Potrzebuję...-nie mogłam nic więcej powiedzieć.

-Już się robi.

Złapał mnie za rękę i znowu stałam w świetle patrząc na zajęte krzesła. Podeszłam do jednego z trupów i dotchnęłam jego głowy. W mgnieniu oka zostały same kości, a ja czułam się wyśmienicie i przepełniała mnie energia. Spowrotem wróciłam na kanapę.

-To co polowanko? -zapytałam.

Skinął głową. Szybko znalazłam ofiarę. Była nią jakaś młoda dziewczyna. Podeszłam do niej i chwyciłam za ramię. Jej oczy zrobiły się czarne, a ja podciełam jej gardło. Szybko przeniosłam ją tam gdzie resztę. Przywiązałam do jednego z krzeseł. Nagle otworzyła oczy i zaczęła krzyczeć, a ja stanęłam nieruchomo i nie mogłam się ruszyć.
~
Kim była dziewczyna? Co zrobiła?

Pamiętnik Cichego ZabójcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz