Arman

46 5 0
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Akademia AYKO. Kilka dni pozostało mu do zakończenia długiego toku nauczania. Również za kilka dni miał się odbyć ważny dla niego egzamin sprawdzający, czy jego moce są w pełni wyszkolone. Miał dostać broń – łuk, miecz bądź laskę. Już od dawien dawna myślał o łuku. Ciągnęło go do zwiadowców, choć sam nie wiedział, dlaczego. Od kilku miesięcy był zaręczony z młodą wilczycą, Aryą. Rodzina była z niego dumna. Osiągnął tak wiele w tak krótkim czasie. Ostatniego dnia szkoły poinformowano wszystkich, biorących w egzaminie, że w tym roku jeden wilk dostanie jedną zwierzynę do upolowania. Będzie można korzystać tylko ze swych mocy, broni, bądź towarzysza. Jak ktoś nie upoluje, nie przejdzie testu. Każdego roku zasady były inne... Ale nikt nie sądził, że w tym roku, nowy dyrektor Akademii AYKO będzie chciał, aby wilki zapolowały na inne zwierzęta, które mogłyby być ich rodziną!. Wilki od lat nie tolerowały innych zwierząt, które pochodziły z rodzin mieszanych. Jedynym wyjątkiem były takowe wilki. Te puszczano na wolność, ale innych... Niestety nie.
W końcu nastał ten wyczekiwany dzień. Arman był gotowy. Na widowni zobaczył swoją rodzinę oraz... Aritę?. Cóż ona mogła tu robić?!. Spojrzeli sobie prosto w oczy. Poczuł coś niepokojącego. Coś... Takie dziwne uczucie, które czuł tylko w tedy, gdy siostra Arity zaczęła swój ostatni bieg w turnieju. Później się przewróciła i uderzyła głową o kamień. A teraz to uczucie powróciło. Czyżby tym razem groziło coś Aricie?. Rozejrzał się. Na widowni były same wilki. Wtem rozległ się głos dyrektora Akademii.
-Witajcie drodzy zebrani!. Oto nastał nowy czas wilków magii powietrza!. Ich egzaminem będzie upolowanie zwierzyny. Każdy wilk dostał swego towarzysza. Każda zwierzyna będzie miała bluzę z namalowanym Waszym towarzyszem. Tą zwierzynę macie złapać i zabić. Czy jesteście gotowi?. Czy jesteście gotowi?! – Mówił coraz głośniej. Zrozumiałem. Arena zaraz miała przerodzić się w rzeź na innych. Nie rozumiałem jednak tego. Po co?. Dlaczego?. Co oni takiego zrobili, że mielibyśmy ich zabijać???. W tedy zobaczyłem, jak wyprowadzają skazańców. Sądziłem, że to będą jacyś pedofile, albo bóg jeden wie kto, ale nie. To były samice i samce różnych ras. I w tedy ją zobaczyłem. Liska. Miała na sobie małą i ciasną bluzę. Rozpoznałem ją od razu!. To była bluza mojego młodszego brata!. Dałem ją Asis, gdy... W tedy zrozumiałem. Ktoś miał ich zabić. Ktoś miał zabić Asis. Stąd Arita wzięła się na widowni!. Musiała wiedzieć, że jej siostrę złapano i będzie wyprowadzona na arenę, ale... Kto mógł być takim... takim... Zdałem sobie sprawę, kto. Spojrzałem na nowego dyrektora Akademii, który się do nas uśmiechał. Nie. On się uśmiechał do mnie. Jednak nie był to jego szczery uśmiech. Fałszywy, tak samo jak on sam. Spojrzałem na liskę. Zobaczyłem, że ma namalowanego mojego towarzysza. Czyżby wiedzieli?!. A może to był po prostu czysty przypadek?. Nie miałem czasu do namysłu. Usłyszeliśmy huk. Ruszyłem do akcji, ale nie po to by ją zabić. Musiałem ją ochronić. Co z tego, że na trybunach była moja zażyczona, moja rodzina... Ja kochałem Asis. Spojrzała na mnie i... Zrozumiała, kim jestem. Podbiegłem do niej jako pierwszy. Nic nie powiedziawszy, chwyciłem i przerzuciłem sobie ją przez ramię. Następnie wyskoczyłem wysoko w górę, unoszony przez powietrze. Przeskoczyłem nad widownią. Słyszałem w oddali tylko jakieś krzyki. Odwróciłem się i spojrzałem na Aritę. Uśmiechała się do mnie znacząco. Czyli to była jej sprawka!. W końcu wylądowaliśmy w bezpiecznym miejscu. Spojrzałem na liskę. Ona uśmiechała się do mnie.
-Skąd wie... - nie dokończyła, bo pocałowałem ją. Na to czekałem od wielu lat!. Gdy się od niej oderwałem, ona... płakała!. Wytarłem jej łzy i uśmiechnąłem się znacząco.
-Nie płacz. – powiedziałem.
-Nie mogę przestać... Ja cie odepchnęłam, ale kochałam... Próbowałam zapomnieć, robiłam wszystko i... później próbowałam cię odnaleźć i przeprosić. Ktoś powiedział mi, że się tutaj uczysz. Poszłam do dyrektora, aby z nim porozmawiać, a on wmówił mi, że jesteś w jakiejś Sali, potem mnie zamknęli... Obudzili mnie i kazali wyjść na arenę, uprzednio ubrać się w tą bluzę.. – powiedziała, pokazując na siebie. Zachichotałem. Spojrzała na mnie.
-To bluza mojego młodszego brata, a Ty nadal ją nosisz... - powiedziałem i roześmiałem się. Następnie przytuliłem ją mocno. To było to, czego potrzebowałem od dawien dawna. Odkąd zaniosłem ją do pielęgniarki...
-Kocham cię – powiedziałem jej. Spojrzała na mnie z przerażeniem.
-Ale... Ty... Ty jesteś zaręczony! – powiedziała.
-Gorzej, jakbym był już żonaty – powiedziałem i znowu zacząłem się śmiać. – zaręczać można się dużo razy, natomiast ożenić się tylko raz. A ja kocham Ciebie. – powiedziałem.
-Ja też cię kocham – powiedziała i znowu się pocałowaliśmy...

Tak. To była historia mojej kochanej siostrzyczki.Pewno zapytacie się, czy Arman zdał swój egzamin?. Oczywiście, że zdał!. Policja przyjechała, zgarnęła nowego dyrektora i wsadzili go za to, co zrobił na egzaminie. Oczywiście, nie obyło się bez śmierci – Ci, którzy chcąc zdać egzamin zabili niewinne zwierzęta, zostali ukarani tym samym. Rodziny były wkurzone, bo jak tak można!. No, ale cóż poradzić?. Taki jest ten świat. A ja w tym świecie poznałam wiele osobistości. Jedni byli dobrymi, a zmienili się w złych, a inni byli złymi i zmienili się w dobrych. Ale wszystko się skończyło zawsze dobrze. Chcecie poznać historie innych zwierząt, które napotykałam na swojej drodze?. Bo to nie były tylko wilki, ale i inni. Przecież moja rodzina była mieszańcami, więc... No.

Kroniki FurryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz