Rufus

50 5 0
                                    



            Na zdjęciu powyżej jestem ja

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Na zdjęciu powyżej jestem ja. Rufus. Jeden z kelnerów w Hotelu Grand. Pracuje tutaj od dziecka. Hotel prowadzi moja rodzina. Moje wujostwo. Jestem z mieszańców, bowiem oni to wilki, a ja... No właśnie, co?. Ani to wilk, ani lis, ani lew. Taka dosłowna mieszanka, jak koktajle, które robię za barem dla innych zwierząt. Zostałem adoptowany przez nich i wykorzystywany już od młodych lat dziecięcych. Moja rodzina pewnego razu wyszła z domu i nie wróciła. Matka, ojciec i dwie młodsze siostry. Wtedy ta bezdzietna dwójka mnie wzięła i oczywiście, kazała u siebie pracować. Bo, jak to mówili mi zawsze, bez pracy nie ma pieniędzy, a bez pieniędzy nie ma jedzenia i spania w wygodnym łóżku... No, więc pracowałem. Ba, ja harowałem!. Codziennie musiałem wstawać o godzinie szóstej rano, a kładłem się czasami po północy!. Ale coś mnie to nauczyło. Że trzeba być w życiu lepszym, inaczej wszyscy będą cie opuszczać. Moja macocha zaczęła zwalniać ludzi, którzy za bardzo się ze mną skolegowali, przez co ja musiałem robić za dwóch i za trzech. Im większy byłem, tym więcej robiłem. Nie chodziłem do szkoły, bo nie było pieniędzy na nią – pomimo tego, że pracowałem jak nikt!. Pewnego jednak dnia ktoś zawitał do Hotelu Grand. Ktoś, kto zwał się Asynn. Jak się później dowiedziałem, był policjantem. Przychodził do hotelowej restauracji w czasie przerwy, aby się posilić. Z czasem przyjeżdżało ich coraz więcej. Ojczym zaczął się bać, że im coś pisnę, więc na czas przyjazdu, zamykali mnie w jednym z pokoi. Ale ja i tak bym im nie powiedział, bo jak? Nie miałem ku temu okazji nigdy. W końcu przestali przyjeżdżać. Wtedy już mnie nie zamykano. Za to przyjeżdżać zaczęła ładna wilczyca. O dziwo, była lekko podobna do Asynna. Może to była jego bardzo młoda siostra?. Albo córka?. Pod córkę bardziej mi pasowała. Jeżeli by się okazało, że jest policjantką, to moja przybrana rodzinka znowu zamykałaby mnie w pokoju w czasie pobytu tej wilczycy. Jak się później okazało, była zwykłym, najzwyklejszym gościem. Do tego wynajęła pokój na cały tydzień!. Miałem więc dosyć czasu, by obmyślić plan, jakby tu przekazać jej informację, co tu się dzieje. Co się dzieje głównie ze mną. Jakby Asynn był jej ojcem, mógłby się domyślić, że zamykano mnie zawsze na czas ich pobytu!. Wszystko rozrysowałem i rozpisałem w swoim pokoju. Zrobiłem kilka kopii mojego planu. Moich planów, jakby tak pierwsze nie wypaliły. Było ich dokładnie dwanaście. Miałem czas do piątku, by powiedzieć o wszystkim dziewczynie. Musiałem tylko pozbyć się gapiów – pracowników, bądź moich przybranych rodziców.
Punkt pierwszy. Spróbować napisać na kartce i podrzucić do jej pokoju. Napisałem wiadomość i poszedłem do pracownika, aby dał mi klucze do niej do pokoju. Niestety, nie chciał. Mówiłem mu, że kazano mi tam coś zanieść, jakiś list powitalny czy cos, ale pracownicy nie chcieli mi uwierzyć. Potem postanowiłem, że wsunę jej ten list pod drzwiami. Poszedłem na pierwsze piętro, podszedłem do drzwi z numerem trzynaście. Rozejrzałem się wokół, czy aby nikogo nie było w okolicy. Nikogo. Miałem mało czasu. Dobrze, że w naszym Hotelu nie było kamer. Szybko wsunąłem list, który był w kopercie i rozglądając się wokół, uciekłem stamtąd.Chciałem iść do swojego pokoju, jednak zatrzymał mnie ojczym. Powiedział, że mam iść do kuchni i im pomóc, bo właśnie przyjechała jakaś grupa turystów i kucharz nie potrafi sobie sam poradzić z taka ilością zamówień. No tak, ale jak im mówiłem, żeby nie zwalniali dwóch innych kucharzy, to jeszcze dostałem za kare pięć razy więcej roboty. A teraz co?. Powinni mnie przeprosić, ale niee.. No bo po co!. No nic, poszedłem do kucharza i pomogłem mu w pracy. Robiłem tam trzy godziny. Lew w końcu powiedział, że mam wracać do pokoju, bo jestem strasznie zmęczony. Jakby mnie ktoś złapał, to miałem powiedzieć, że to on mnie zwolnił, bo już daje sobie radę. To nie była czysta prawda, bo lew miał od groma zamówień, ale mnie lubił na tyle, że zrobił to, co zrobił. Wiedziałem, że prędzej czy później zostanie zwolniony. On również to przeczuwał. Nie chciał mnie zostawiać tutaj samego, bo w sumie już nie pozostał mi żaden pracownik, który by mnie lubił, ale... To nie mogła być jego decyzja. No cóż. Mówi się trudno i żyje się dalej. Jednak nim doszedłem do pokoju w windzie spotkałem tą wilczyce. Przyglądałem jej się uważnie. Ona spojrzała na mnie zaciekawiona.
-Pracujesz tutaj?. W tak młodym wieku? – spytała.
-T-tak... - odparłem niepewnie. No tak, miałem taka dużą szansę, żeby jej to powiedzieć, ale zmarnowałem ją. Wysiadła na swoim piętrze, a ja pojechałem na samą górę. Wszedłem do pokoju i na moim łóżku zobaczyłem, że leży koperta. Ta sama, która wcisnąłem pod drzwi wilczycy. Podszedłem ostrożnie i wziąłem ją do łapy. Odwróciłem i zobaczyłem, że jest otwarta!. Wyciągnąłem swój list. Zauważyłem, że pod moim pismem ktoś dopisał „Jestem tu dla Ciebie". Czyżby ona?. Odczytała mój list, a później zechciała tu wejść i... Nie. Ona nie mogła od tak sobie tutaj wejść. Może ktoś dał mi ten list?. Musiała tej osobie nieźle zapłacić!. Uśmiechnąłem się w duchu. Czyli ona wiedziała. A ja byłem dumny z siebie. Nie sądziłem, że tak szybko mi się to uda.
Następnego dnia zobaczyłem, że do Hotelu wchodzi policja. Usłyszałem, że jakiś pracownik ich poinformował, że zatrudniają nielegalnie nieletnich. Rozejrzałem się. Nikogo oprócz mnie i mojej macochy nie było. A gdzie wilczyca, która ich zawiadomiła?. Gdzie jest jej ojciec, który miał tutaj przyjść dla mnie?. Po mnie???. Macocha spojrzała na mnie. Policyjne psy również skierowały swój wzrok na mnie. Jeden z nich podszedł do mnie.
-Ile masz lat, młodzieńcze? – spytał. Wyglądałem na dużo starszego, a niżeli miałem w rzeczywistości... I co niby miałem im odpowiedzieć?. Prawdę. Ale co, jakby oni mnie stąd nie zabrali, tylko dali jej upomnienie?. W tedy macocha na pewno by mnie skarciła, dała naganę, karę, wszystko, co najgorsze!. Ale jeżeli skłamię, to... To nie zdołam stąd uciec. Byłem w pułapce. Nikt już mnie nie mógł uratować... Nikt. Zostałem sam, jak palec.
-On tu pracuje nielegalnie – powiedział ktoś zza moich pleców. Spojrzałem na policjanta. On spoglądał za mnie, na postać, która właśnie to powiedziała. To na pewno nie była ta wilczyca. Rozpoznałbym jej głos. To również nie był kucharz, bo jego znałem bardzo dobrze. Inni... No właśnie. Nie znałem przecież wszystkich. Spojrzałem w oczy psa. W tedy zobaczyłem samicę. W moim wieku.
-Jestem Arita. Córka Asynna. Wiem, że chłopak pracuje tu nielegalnie. Przyglądam się tej sprawie od kilkunastu dni. – powiedziała. Odwróciłem się. To była wilczyca!. A za nią była... kelnerka. To ona musiała im właśnie powiedzieć, że pracuję tu nielegalnie!. Uśmiechnęła się do mnie i puściła mi oczko. Spojrzałem na wilczyce. Czy wiedziała o moim liście?. A może to kelnerka jej wszystko wyjaśniła?. Nie wiedziałem tego i wolałem teraz nie pytać. Psy zabrały moją macochę oraz jej męża. Zostałem sam. Ale tym razem cieszyłem się, że jestem sam.
Po roku kelnerka została dyrektorką Hotelu Grand, a mnie mianowała kelnerem. W tym szło mi najlepiej. Zarabiałem pieniądze, mieszkałem za darmo. Niektórzy pracownicy zostali pozwalniani, a Ci, którzy byli dla mnie mili, zostali przywróceni na swoje stanowiska. Cieszyłem się z tego bardzo. Jak się okazało, kelnerka była dziesięć lat starsza ode mnie. Miała męża i dziecko. Oni również zamieszkali w Hotelu. Postanowiłem, że będę do nich mówił „wujku" i „ciociu". A oni na to przystali!. Teraz jestem starszy, hotel jest w połowie przepisany na mnie. Macocha wraz z ojczymem wyprowadzili się, wyjechali gdzieś daleko i słuch po nich zaginął. A ja teraz szukam kogoś, z kim mógłbym spędzić resztę swego cudownego życia!. 

Kroniki FurryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz