Oto ja. Ja, oraz moje nowe życie. Życie w ciemnym domu, bez nikogo i niczego. Tyle zwiedziłam, tyle poznałam, a jednak nikogo nie mam. Czuje samotność i nie wiem, co z tym zrobić... Każdego, kogo spotykałam w tej podróży, dopadała strzała Amora. Był...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Tego wilka poznałam pewnego deszczowego dnia, gdy szukałam schronienia w mojej długiej wycieczce. Zaproponował mi nocleg u siebie w domu. No, że ja byłam głupia jeszcze w tak młodym wieku, to się zgodziłam. Weszliśmy a tam... Ujrzałam zdjęcia gwiazdy!. Spojrzałam na niego. Pokiwał twierdząco głową. -Ty jesteś Aran! – pisnęłam, a on tylko się zaśmiał. Opuścił mnie na chwile, ale już po kilku minutach wrócił. Miał w ręce album ze zdjęciami. Pokazał mi. Był tam on i jego młodsza siostra, Alelajla. Przerwacał karty aż w końcu dostrzegłam inną wilczycę. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, bowiem była to moja znajoma!. -Tak, wiem, kolegujecie się – powiedział i zabrał mi swój album. Odłożył go na stolik. - Tam możesz przenocować – wskazał na zielone drzwi. -Jeżeli sądzisz, że zdobędziesz ją przeze mnie, to się grubo mylisz... - powiedziałam i szybko weszłam do pokoju, zamykając się od środka. To chyba był błąd. Nie powinnam mu tego mówić. Może chciał się tylko dowiedzieć czegoś o niej, a potem działać?. Eh. Westchnęłam i poszłam do toalety. Zdziwiłam się, że pokój był z nią połączony. Może chłopak dał mi taką specjalnie, bym poczuła się pewniej?. Ogarnęłam się szybko i usiadłam na łóżku. W tedy niespodziewanie załączył się telewizorek, który był naprzeciwko mnie. Pojawił się komunikat, że kolację podano, a następnie ukazała się mapka, gdzie miałam dotrzeć z zaznaczonym miejscem mojego aktualnego pobytu. Wstałam zszokowana i wyszłam. Rozejrzałam się, ale nikogo nie było. Chciałam wyjść z tego domu, ale drzwi okazały się zamknięte. Westchnęłam. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko zostać tutaj i pójść do Arana na jego kolację. Miałam tylko nadzieję, że tą wybranką nie okażę się ja, bo to by już całkowicie było zagmatwane!. Gdy dotarłam spostrzegłam duży stół i dwa nakrycia. Dookoła stali lokaje, kucharze... A on ot tak sobie siedział i jadł. Czy nie rozumiał, że oni też chcą jeść?!. Nie usiadłam do stołu, tylko stałam tam, gdzie się zatrzymałam. -Jeżeli sądzisz, że moja przyjaciółka cie za to pokocha, to jesteś w błędzie – powiedziała. W tedy na mnie spojrzał. Odłożył nóż i widelec na swój talerzyk. Przyglądał mi się bacznie. -Nie rozumiem – powiedział. Co za głupek. Myślał tylko o sobie, nie patrzył na innych. Moja znajoma nie lubiła takich gamoni, jak on. Dlatego nigdy się z nim nie umówiła. Opowiadała mi raz, że jakiś idiota ją zaprosił na randkę. Teraz śmiałam twierdzić, że tym idiotą był właśnie Aran. -Jesteś idiotą – powiedziałam i wyszłam z jadalni. Skierowałam się do swojego tymczasowego pobytu. Słyszałam, że coś się stłukło, a nim doszłam do pokoju, chłopak mnie dogonił i zagrodził wejście. -O co Ci chodzi?! – zapytał wrogo. I że on niby miał być chłopakiem mojej znajomej?!?. Chyba sobie chłopaczyna kpił. Zastanawiałam się, czy jego siostra również jest taka, jak ona. Uparta, wredna i nie mila dla innych. Nie mająca serca... -Ona też powiedziała to samo. – powiedział w końcu. Lekko się już uspokoił. Czytał mi w myślach, czy jak?!. -Jesz przy dużym stole, nie patrzysz na innych... -... to moja służba! -Co nie oznacza, że masz ich traktować bez serca!. -Ale... -Dam Ci dobrą rade. Jeżeli chcesz zdobyć moją przyjaciółkę, to idź na targ i wybierz najlepsze serce dla siebie. – powiedziałam i weszłam do pokoju. Zamknęłam drzwi od środka i położyłam się spać. Następnego dnia wstałam z rana, szybko się ogarnęłam i wyszłam z domu Arana. O dziwo drzwi nie były już zamknięte. Zdziwiłam się, ale byłam zadowolona. Może zrozumiał?. Może poszedł po rozum do głowy?. Poszłam w dalszą drogę... Doszłam do jakiegoś miasta i w tedy to zauważyłam. Pełno billboardów z wyznaniem miłości. Nie kto inny, jak Aran. -Kupiłeś nie to serce... - powiedziałam do siebie. Wiedziałam, ze ludzie mnie nie zrozumieją, ale on... Westchnęłam. To nie była moja bajka, ja nie mogłam im już pomóc. Chłopak powinien to sam zrozumieć. Kupiłam to, co było najpotrzebniejsze i wyjechałam. Miałam jednak nadzieję, że chłopak zrozumie, jak moja przyjaciółka się do niego nie odezwie. Nie chodziło przecież o to, by kupował pierwsze lepsze serce... Ale nie mógł. To nie leżało w jego naturze. A w mojej nie powinno leże pomaganie takim idiotom...