Muszę z siebie zmyć krew.

4.5K 242 7
                                    

Lili 

  Chodzę po ogrodzie dopiero dziesięć minut i nagle za sobą słyszę warczenie gdy się odwracam zamiera za mną stoi wilk z moich koszmarów, rzuca się na mnie. Próbuje uciec ale on jest szybszy czuję jak jego pazury rozcinają mi nogę, stoi nade mną warcząc i przygniatając łapami. Czuję ogromny ból w nodze i powoli zaczynam tracić przytomność słyszę jeszcze warczenie innego wilka i jak ciężar ze mnie znika potem tracę przytomność.   

Will

Rzuciłem się na tego zdrajcę już w wilczej postaci pazurami rozdrapując mu skórę, i obalając na ziemię. Mój przeciwnik podnosi się z zamiarem rzucenia na mnie unikam jego ataku tym razem gryząc go w szyję i ponownie rzucając na ziemię. Nagle w ogrodzie pojawiają się moi ludzie i pojmują wilka.

- Macie go zabrać do lochu - mówię przemieniony już w moją ludzką postać - później porozmawiamy jak się tu dostał - dodaję podchodząc do mojej Lili. Podnoszę ją i kieruję się do naszego pokoju gdzie czeka już lekarz.

- Alfo wzywałeś - mówi gdy wchodzę do pokoju.

- Masz się nią zająć - Mówię kładąc mój skarb na łóżku. Lekarz podchodzi do niej i zaczyna zszywać ranę ~ Dlaczego go  nie zabiłeś ?!! ~ wścieka się mój wilk ~ Ponieważ ten śmieć wie gdzie są pozostali i nom o tym powie  ~ odpowiadam spokojnie ~ On musi za to zapłacić ~ mówi już trochę spokojniej ~ Wszyscy za to zapłacą swoimi głowami ~ po tych słowach mój wilk milknie a lekarz zaczyna mówić.

- Alfo z Luną wszystko w porządku poza raną na nodze nic jej nie dolega podałem jej leki przeciw bólowe obudzi się za jakąś godzinę.

- Możesz już wyjść dziękuję - po tych słowach lekarz wyszedł z pokoju a ja zostałem z moją Lili. Położyłem się przy niej na łóżku i przytuliłem do niej Lili zaczęła mrużyć oczy i się budzić a miała spać godzinę.

- Will - słyszę jej cienki głos i jestem naprawdę szczęśliwy nagle Lili zaczyna się trząść - co z tamtym wilkiem - mówi drżącym głosem.

- Spokojnie skarbie już nic ci nie grozi - mówię pocierając jej plecy i całuje w czoło po pewnym czasie Lili z powrotem zasypia a ja wstaje z łóżka i kieruję się do lochu z którego słychać wrzaski tego śmiecia.

- Powiedział coś? - pytam wchodząc do lochu.

- Nie milczy - odpowiada mój beta.

- Mów gdzie są pozostali - podchodzę do niego i przyciskam butem jego klatkę piersiową łamiąc żebra.

- Nic ci nie powiem poza tym, że twoja ludzka nic niewarta mate zginie z ich rąk - powiedział do mnie śmiejąc się jak psychopata, w tym momencie nie wytrzymałem przycisnąłem go mocniej sprawiając, że jego połamane żebra wbijają się w płuca niszcząc je doszczętnie. 

- Macie znaleźć tamtych i ich do mnie przyprowadzić a jego zakopcie na cmentarzu dla zdrajców - nie podobało mi się to że będzie miał swój grób ale takie prawo panuje w naszym świecie każdy ma mieć grób nawet tacy jak on. Wchodząc do pokoju dostrzegłem mój skarb śpiący na łóżku podszedłem do niej całując w policzek a następnie udałem do łazienki. Muszę z siebie zmyć krew.        

Wilczy instynktOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz