Lili
Właśnie skończyłam lekcje i idę na szkolny parking tam czeka na mnie Will, przez całą drogę miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Za każdym razem jak się odwracałam nikogo nie było może mi się wydawało. Gdy szłam zamyślona nagle wpadłam w czyjeś ramiona.
- O czym tak myślisz? - usłyszałam dobrze znany mi głos i spojrzałam w górę zobaczyłam uśmiechniętą twarz Willa.
- O niczym - odpowiedziałam bo nie chciałam go martwić.
- Na pewno nie wydaje mi się - drążył temat.
- To nić takiego - próbowałam go przekonać. - dobrze choć do auta porozmawiamy w domu.
Podróż minęła am w trochę niezręcznej ciszy. Gdy byliśmy w domu Will od razu ruszył zemną do swojego gabinetu i posadził na swoich kolanach.
- Teraz słucham o czym tak myślałaś, że mnie nie zauważyłaś?
- To na prawdę nic takiego tylko - w tym momencie nie wiedziałam co powiedzieć.
- Tylko?
- Jak byłam w szkole wydawało mi się, że ktoś mnie obserwuję i ... - nie skończyłam bo Will mi przerwał.
- Jak to ktoś cię obserwował - zaczął krzyczeć i trzymać mnie mocniej - kto to był widziałaś? - zapytał wzmacniając uścisk.
- Will to boli - powiedziałam cicho a jego ramiona się rozluźniły.
- Przepraszam malutka to dlatego, że się o ciebie martwię - powiedział i pocałował mnie w czoło.
- Ale mi mogło się coś przewidzieć i nikogo nie widziałam poza tym jak na ciebie wpadłam to już nic takiego nie czułam.
- Masz rację to mogło ci się tylko wydawać najlepiej jak o tym zapomnisz.
- Okej jestem trochę głodna może coś zjemy? - zaproponowałam .
- Oczywiście chodźmy - powiedział i wziął mnie na ręce. Nie mam ochoty mu znowu tłumaczyć, że mam nogi i mogę sama chodzić to nic nie da.
Will
Właśnie jam z Lili obiad to co mi powiedziała strasznie mnie martwi ale nie chciałem jej tego mówić by się nie martwiła. Ostatnio wygnałem z watahy pięciu mężczyzn którzy nie chcieli mnie słuchać i zagrażali nam, mam złe przeczucia, że chcą się zemścić.
- Will, Will, Williamie White słuchasz mnie? - usłyszałem i spojrzałem na Lili która nie wyglądała na zadowoloną.
- Przepraszam maleńka co mówiłaś?
- Mówiłam, że zaraz zrobisz dziurę w tym talerzu - spojrzałem na niego a on był już pusty tak samo jak Lili - coś się stało? - zapytała zmartwiona.
- Nie wszystko w porządku - powiedziałem - myślałem o sprawach watahy - wiem, że nie powinienem jej okłam ale robię to dla jej dobra.
- Okej jak nie chcesz mnie słuchać to idę do Alicji - powiedziała, wstała i wyszła może to dobry pomysł z nią powinna być bezpieczna ja coś muszę omówić z moim betą. Gdy wszedłem do gabinetu czekał tam na mnie Tony.
- Co się stało stary?
- Mamy problem pamiętasz tą grupkę którą ostatnio wywaliłem z watahy - kiwnął mi głową - wydaje mi się, że oni śledzili dziś Lili.
- To niemożliwe nawet oni nie byliby na tyle głupi żeby to zrobić każdy wie jaka jest kara za zrobienie krzywdy Lunie.
- Wiem ale Lili czuła, że ktoś ją dziś obserwował a oni odgrażali się, że się zemszczą.
- To co masz zamiar zrobić?
- Lili na razie o niczym nie wie i tak ma pozostać musi mieć ochronę cały czas ale tak żeby jej nie zauważyła.
- Dobrze załatwię to zlecę tę zadanie najbardziej zaufanym członkom watahy.
- Świetnie więc zajmijmy się resztą mamy sporo papierkowej roboty.
- Świetnie akurat teraz jak Alicja wróciła ze szkoły.
- Nie marudź i bież się do roboty- i tak minęło siedem godzin z mojego życia na papierach .
Gdy wreszcie skończyliśmy było już po północy a moja Lili już sobie słodko spała wsunąłem się pod kołdrę by jej nie obudzić ale ona bardzo szybko zareagowało i od razu jak mnie poczuła przytuliła się do mnie jak już zasypiałem usłyszałem krzyk Lili chyba coś jej się śniło.
- Lili obudź się - zacząłem ją potrząsać - kochanie otwórz oczka.
- Will miałam straszny sen - powiedziało ze łzami w oczach i mocno się we mnie wtuliła.
- Co ci się śniło maleńka?- zapytałem delikatnie biorąc ją na ręce.
- Jakiś mężczyzna on był wilkiem i mnie gonił - mówiła cała cię trzęsąc i zaciskając swoje małe rączki na moich plecach - Później dołączyły jakieś inne wilki i oni zaczęli mnie rozszarpywać i jak już prawie skończyli odsunęli się a jeden z nich powiedział, że naprawdę po mnie przyjdą i nawet ty nie uratujesz, to było takie realistyczne.
- Cii spokojnie to był tylko sen nic ci nie grozi - starałem się ją uspokoić ale sam byłem wściekły oni mieli czelność wchodzić w sny mojej Lili pożałują tego. Nagle spojrzenie Lili utkwiło w moich oczach a ona się uspokoiła.
- Will twoje oczy z daleka wydają się być czarne ale z bliska są takie piękne ciemno granatowe - powiedziała wpatrując się w nie ciągle.
- Dziękuje kochanie - powiedziałem całując ją w nosek a ona jakby się ocknęła zrobiła się cała czerwona i spuściła głowę nie mogłem się powstrzymać od lekkiego chichotu, podniosłem jej twarz i pocałowałem ale tym razem w usta i namiętnie całowaliśmy się aż nie zabrakło nam tlenu czułem jak moje maleństwo drży w moich ramionach i to było cudowne uczucie.
- Will nie wydaje ci się, że to mogły być te wilkołaki które ostatnio wygnałeś? - zapytała a mnie zmroziło skont ona o tym wie - Alicja mi dziś o nich opowiadała - dodała a mi się wszystko rozjaśniło ja ją kiedyś zabije za ten długi język.
- Spokojnie kochanie ci nic nie grozi ja cię zawsze obronie - powiedziałem i przykryłem nas kołdrą - chodźmy spoić już późno.
CZYTASZ
Wilczy instynkt
Hombres LoboOna jest spokojną zwykłą dziewczyną ma rodzinę przyjaciół i poczucie że nic nie jest w stanie jej już zaskoczyć . Co się stanie gdy po imprezie u swojej przyjaciółki obudzi się w nieznanym sobie pokoju ? On jest silnym i dobrym przywódcą nie jest...